wpis przeniesiony 10.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Nie mogłam napisać o tym w sobotę, bo cisza wyborcza. Ale dziś już mogę.
Skończył się cyrk. Co piątek z rana Ewa Wanat od kilku tygodni gościła kandydatki na europarlamentarzystki. Noooo, było zabawnie, strasznie, ale i mało śmiesznie. Nie to, żeby panie odstawały poziomem od mężczyzn, ależ skąd. Z tego co dziś widziałam, ekstremalną męską głupotę będziemy eksportować.
I prawie nic nie pamiętam z tych XVI-wiecznych rozmów prowadzonych w XXI wieku o naturze człowieka i jego naturalnych zachowaniach. Nie pamiętam poza jedną wymianą zdań, która bardzo ładnie ilustruje stosunek do bezdzietnych z wyboru kobiet.
______________________________
Ewa Wanat stwierdza:
— Są kobiety, które mogą mieć dzieci, ale nie chcą być matkami.
Pani Ójkowska [z premedytacją z błędem i źle nazwana], kandydatka, co się szczyci, że lekarzem jest i wie lepiej, a nawet najlepiej, na to:
— No tak. Tak mówią, ale…
I popłynęło babsko w swój świat. I ugotowałaby mnie kilka lat temu na miękko swoją wypowiedzią. I może szkoda, że dziś to już nie działa — takie zacne źródło adrenaliny mi wyschło.
Pozostała świadomość, że słowem „ale” można skreślić każdą ideę, każdego człowieka, unieważnić każde ludzkie doświadczenie i dlatego ludzie na pewnym poziomie nie powinni używać tak trywialnych środków. A jeśli już trzeba się zniżyć do poziomu pani kandydatki należałoby rzec z emfazą:
— Wielki Ój, proszę paniom, to o czym pani mówi. Zielonego pojencia pani nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz