środa, sierpnia 05, 2015

1402. Czekając na polskiego Breivika?

 wpis przeniesiony 15.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

O tej książce usłyszałam jakiś tydzień temu. Nie zastanawiałam się zbyt długo. Pyk, pyk i na kundlu była. To książka, o której trudno mówić, jeszcze trudniej pisać. Czytasz i widzisz, że Norwegia wyprzedza Polskę pod względem społecznej świadomości jakieś trzydzieści–czterdzieści lat. Czy to znaczy, że polski Breivik już się urodził. A może zrobi to lada chwila?

Trzeba przyznać, że wiele wypowiedzi norweskiego Breivika, które nie będą tu cytowane z oczywistych powodów, można spokojnie znaleźć w dumnych wypowiedziach polskich prawicowych osłów i enatorów. Pogratulować czy się bać?

Pilnował [Anders Kristiansen] też, żeby nikomu nie działa się krzywda. Raz matka uprała Mysibobka, jego ulubioną przytulankę, powiesiła pluszową mysz na sznurze do bielizny w ogrodzie, zaraz wtedy przybiegł.
     — Nie za uszy, mamo! Nie za uszy!
     Kiedy matka usunęła klamerki z uszu Mysibobka, Anders oświadczył z powagą:
     — Mamo, nigdy nikogo nie możesz wieszać za uszy. Nikt tego nie wytrzyma.

*

Opiekować się to znaczy również nie zapominać.

Åsne Seierstad, Jeden z nas. Opowieść
o Norwegii
, (tłum. Iwona Zimnicka)
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz