piątek, sierpnia 14, 2015

1412. Kundlowe literki

 wpis przeniesiony 15.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Pani Maria duszą i ciałem stoi za książkami w papierze — tworzy wraz z mężem piękne książkowe miejsce. Jeszcze niedawno i ja byłam wyznawczynią tylko i wyłącznie papieru. Zmieniło mi się. Teraz preferuję e-booki. W papierze chcę mieć już tylko albumy, książki typu picture book i ważne dla mnie książki, które wydano z odpowiednią starannością.

Księgarnia państwa Marii i Tomasza Mińskich w Choszcznie

(fot. M. T. Mińscy, źródło)

Dlaczego preferuję e-booki? Jest kilka powodów. Po pierwsze, nie mam już miejsca w Przytulisku na kolejne papierowe książki. Po drugie, w cenie dwóch papierowych książek mam trzy–cztery e-booki. Po trzecie, uświadamiam sobie chęć, pyk, pyk, pyk i mam książkę na czytniku, kilka minut po dokonaniu płatności. Wymienione powody nie są jednak zasadniczymi. Główny powód jest taki — książki wychodzą na coraz podlejszym papierze i co gorsza, są od wielu, wielu lat bardzo źle składane. Nie wspominając o redakcji.

Niestety, przed kiepską redakcją nie da się uciec nawet w e-booki. Jak ja klęłam przy tej książce — niechlujnie zredagowanej. W środku miałam ochotę porzucić i nie wracać. No ale to Genova. Powiedziałabym, że to jej najsłabsza książka, granicząca z romansidłem, ale może właśnie autyzm jest trochę o nieobecnej obecności lub obecnej nieobecności. Na koniec stwierdziłam, że jednak warto tę książkę przeczytać. Zupełnie nie warto mieć jej w papierze.

Po wielu rozmowach z rodzicami, lekarzami, terapeutami i po przeczytaniu przez ostatnie dwa lata niezliczonych książek na temat autyzmu, oto mój wniosek: Spektrum jest długie i szerokie, i wszyscy się na nim znajdujemy. Kiedy się w to uwierzy, łatwo zobaczyć, ile mamy ze sobą wspólnego.

*

     — Nie pragnij perfekcji. Pragnij spełnienia.
     Perfekcja to nieosiągalna iluzja.

*

Chodzenie sprawiało jej przyjemność, Ożywiało jej umysł, przekonywało przestraszone i schowane gdzieś myśli, że mogą bez obaw wyjść z ukrycia, zapraszało niekompletne myśli, by pokazały swoje poszarpane krawędzie, witało te błądzące i słabe.

*

„Ręce w dół”. Czy nie tłumimy bardzo cichego szeptu? Czy nie powinniśmy robić czegoś odwrotnego? „Rączki, powiedzcie nam więcej!”.

*

Patrzę na to tak: możemy postrzegać to machanie rączkami jako anormalne zachowanie, które musi być wyeliminowane, albo możemy postrzegać je jako sposób naszego syna na odważne komunikowanie tego, czego chce i co czuje w jedyny znany mu sposób. Możemy spojrzeć na to, jak Anthony bez końca przewija Barneya, i nazwać to obsesją, którą trzeba leczyć, albo możemy nazwać to miłością.

Lisa Genova, Kochając syna,
(tłum. Joanna Dziubińska),
Wydawnictwo FILIA, Poznań 2014.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz