niedziela, sierpnia 23, 2015

1424. Zmierzając ku przerwie

 wpis przeniesiony 15.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

     — Czy ty ostatnio nie pracujesz w trudnych warunkach? — zapytał prawie dwa tygodnie temu.
     Wiedziałam natychmiast, o co pyta.
     — Tak. Pracuję.
     — Jeśli tylko możesz, zrób sobie przerwę…

*

Zwolniłam. Podzieliłam na części, choć pierwotny plan tego nie zakładał — moje poczucie obowiązku wydawało się silniejsze od odczuć mojego ciała.

*

A potem wpadłam na szalony pomysł. W ramach przerwy odkładam swoje książki. Postanowiłam, przeczytam całą Jadowską, cały Patrol (Łukjanienki) i… będę czytać POWIEŚCI!

Jadowska i Patrol czeka na urlop. Gdy skończyłam pierwszą i drugą, z drobną przerwą na Powidoki, wzięłam się za POWIEŚĆ bez żadnej diagnozy w tle. Albo nie mam ręki, albo właśnie mam rękę do specyficznych POWIEŚCI.

To powieść o… no właśnie o czym? O samotności wśród najbliższych, o prawdach, których jest tyle ilu ludzi, o różnych perspektywach, o intencjach na pierwszy rzut oka niewidowcznych; o filtrach, przez które patrzymy na świat i ludzi i o… najważniejszym, subtelnej istocie spotkań człowiek–człowiek.

Świat. Mój świat.
     Mam do przeżycia życie. Mimo wszystko.
     Myśl iskrzy się i zostawia po sobie blask.
     Życie. Do przeżycia.

*

[…] nie pojął, że cynizm nie jest tożsamy z inteligencją.

*

     — Bzdury — ucina Marguerite. — Może nie jesteśmy wspaniałe, ty czy ja. Żadna z nas nie dorasta do owej bajecznej wspaniałości, którą udajemy, ale to nie ma znaczenia, bo nikt przecież nie dorasta. Żaden człowiek. Jedynymi normalnymi ludźmi na świecie są ci, których nie znamy. Ale w naszym cierpieniu miałyśmy jednak wielkie szczęście. Możemy żyć na tym świecie. W naszym życiu możemy widzieć każdego ranka, jak wstaje słońce.

Majgull Axelsson, Pępowina,
(tłum. Katarzyna Tubylewicz),
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz