niedziela, września 20, 2015

(1459+2). Zawdzięczam Terlikowskiej, czyli Remini (III)

 wpis przeniesiony 16.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Podkusiło mnie w czasie urlopu zajrzeć do polskiego świata. List do bezdzietnego leminga przeczytać. I zasmucić się, że nie bierze mnie to wcale — nie rani, nie dotyka, wręcz bawi i śmieszy trochę. Przeczytałam. Takiej ilości pogardy w literkach nie widziałam, jak żyję. Terlikowska do czasu wspomnianej pisemnej wypowiedzi była dla mnie tylko żoną swego męża. Ten list sprawił, że stała się mitomanką.

Ale, ale… pewien nie znoszący sprzeciwu ton dotyczący odbioru rzeczywistości, który towarzyszy twórczości Terlikowskich, sprawił, że postanowiłam krok w stronę poznania boga zrobić. Pyk, pyk. Klik, klik. Potwierdzić przelew esemesem. I na kundlu miałam książkę. Książkę niebywałą. Najlepszą, jaką czytałam w tym roku. Jest to pisana z mądrością i miłością rozmowa o miłości i mądrości, czyli o Bogu właśnie.

[St. Obirek] Czy udało nam się uchylić rąbka tajemnicy istnienia? Zapewne nie, ale chyba potrafiliśmy zadawać pytania bez obawy o ich konsekwencje, bez lęku o sankcje instancji niechętnych niezależnemu myśleniu.

*

[Z. Bauman] Wszystko co twórcze w ludzkiej egzystencji, twórcze swego przyrodzenia i nieodwracalnej natury, ma swe źródło w ludzkiej różnorodności. I to nie różnorodność ludzka obraca się w bratobójcze masakry, lecz niezgoda na nią i zamiar postawienia za wszelką cenę na swoim. Warunkiem przedwstępnym pokoju, solidarności i życzliwej między ludźmi współpracy jest, zgoda na wielość sposobów bycia człowiekiem i gotowość do przyjęcia modelu współżycia, jakiego ta wielość wymaga.

*

[St. Obirek] […] zarówno judaizm, jak i chrześcijaństwo to konstrukcje ideologiczne stworzone w celu zaspokojenia pewnych potrzeb. Czy były to potrzeby religijne, nie jestem pewien

*

[St. Obirek] […] to jednak nie stadny instynkt, ale samotne zmaganie stanowi o sensie mego bytowania.

*

[St. Obirek] Cud dziejący się tam, gdzie jesteśmy w stanie go zobaczyć, albo stający się wtedy, gdy potrafimy go przyjąć? W każdym razie opisany przez Ciebie [Z. Baumana] rodzaj obecności sprawia, że nadal żyjemy z tymi, którzy odeszli. Odeszli wcale nie bezpowrotnie. Oni po prostu są. Pozwalają patrzeć na świat swoimi oczyma i w ten sposób umożliwiają jego przemianę. Krótko mówiąc, czynią go mniej groźnym, a na pewno mniej pustym.

*

[Z. Bauman] Że wspomnę credo Camusa: jest piękno i są ludzie pogrążeni w niedoli — pozwól mi, Boże, dochować wierności temu pierwszemu o tym drugim

*

[St. Obirek] Shoshana, gdy dzielę się z nią tymi lękami, nieodmiennie pyta: „Skoro w religii dostrzegasz źródło zła, a już na pewno nie spodziewasz się po niej ratunku, to w co ty właściwie wierzysz?”. Dla niej sprawa wydaje się prosta. Jest obdarzona łaską niewiary i przynajmniej pozbawiona złudzeń. A ja? Gdy mnie tak pyta, próbuję nieśmiało odpowiadać, że jednak wierzę w Opatrzność, która pozwoliła mi właśnie ją, Shoshanę, spotkać, i że wierzę, iż takie bycie razem i wiara w możliwość życia w tym świecie jest jednak darem, który oboje otrzymaliśmy. Więc może tak do końca nie zostaliśmy wysadzeni z siodła, może nie tylko odziedziczyliśmy świat, ale jakoś go posiadamy i potrafimy go na miarę naszych zdolności zmieniać. A jeśli nie zmieniać, to przynajmniej starać się, by nie przestał być choć trochę naszym, ludzkim światem

*

[Z. Bauman] […] pokusa kusi: a mianowicie kusi, jak wykłada Lévinas, tym, że jej momentem wolności. Momentem między wyważeniem jednych drzwi, a zatrzaśnięciem drugich. Życie bez pokus równa się zniewoleniu — jest rutyną bez perspektywy, zastojem, inercją środowiska i własnym bezwładem czy bezsiłą. Życie po poddaniu się pokusie też okazuje się życiem zniewolonym — tyle że do tej prawdy dopiero dojść musimy, a odkrywamy jej mądrość zazwyczaj po szkodzie… Tylko stan pokusy jest momentem — krótkotrwałym i łatwym do przeoczenia albo błędnego odczytania — wolności. Możliwość wyboru jeszcze żywa, drzwi otwarte na oścież. Klamka jeszcze nie zapadła, ale za chwilę, gdy pokusie ulegnę, zapadnie

*

[Z. Bauman] […] ów moment zawieszenia, chwila niedokończenia, niedookreślenia i niezdeterminowania, prześwit wolności w szparze zniewolonego bytu, kiedy to nic jeszcze nie zostało zaklepane na amen, a wszystko, czy choćby nie wszystko, lecz nie nieskończenie, zdawałoby się, wiele, pozostaje wciąż możliwe do dokonania; a więc, summa summarum, jest szans objawienia się odpowiedzialności kiedy indziej chowanej tchórzliwie pod maską konieczności.

Zygmunt Bauman, Stanisław Obirek, O Bogu i Człowieku. Rozmowy,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz