wpis przeniesiony 16.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Weszła na pocztę. Pobrała numerek. Przeczytała znajdującą się na nim informację: przed nią było dwadzieścia siedem osób, a przybliżony czas oczekiwania wynosił pięćdziesiąt dziewięć minut. Gdy na wyświetlaczu pojawił się numer 621 — przed nią było już tylko dwudziestu sześciu ludzi — ruszyła do właściwego okienka. Zderzyła się tam z osobą trzymającą w dłoni kwitek z numerem 621. Wypowiedziała magiczną sekwencję słów. I została obsłużona poza kolejnością.
Wieczorem razem z ukochanym poszli do kina. Miała zrobioną rezerwację biletów. Zdążą je odebrać, kupić popcorn i colę, starczy im jeszcze czasu, by obgadać kwestię przyjęcia, które organizują za miesiąc — tak myślała — ale rzeczywistość skonfrontowała ją z długą kolejką tych, co chcieli odebrać zarezerwowane przez siebie bilety. Czas biegł nieubłaganie. Za trzy minuty ich rezerwacja wygaśnie — pomyślała i nie zastanawiając się zbyt wiele, podeszła do okienka. Wypowiedziała magiczną sekwencję słów. Ludzie tworzący ogonek wzburzyli się nieco, że ktoś, że z boku, że bez kolejki. Wypowiedziała magiczne słowa na głos. Odebrała bilety, kupili popcorn i colę, weszli na salę, obejrzeli film.
Poranna wizyta u lekarza wydawała się być już prehistorią świata niejednego, relacji wielu, nieskończonej ilości pragnień. To wszystko stało się daleką przeszłością. Z każdą godziną Ewa była bardziej w ciąży.
Ewa jest fikcyjna, ale jednocześnie nie wymyślona — powstała ze złożenia wielu kobiet, kilku historii. Opowiastka ta ożyła w mej głowie, gdy jeden mężczyzna drugiemu mężczyźnie w bardzo męskiej rozmowie doniósł: no wiesz… jest coraz bardziej w ciąży.
Spisanie tej opowiastki zajęło mi kilkadziesiąt dni. Wylęgała się we mnie. Już wiem, dlaczego to tyle trwało. Jest uniwersalna — każdy neofita na początku swej drogi przegina. Przerysowanie, przesada, pewien świr ułatwiają nam wejście w nową rolę, pozwalają nam rozpocząć psychiczne moszczenie sobie swojego miejsca w tej roli. Niech kamieniem rzuci ten, co nie ześwirował choć na chwilę na początku stawania się kimś innym, kimś jeszcze, kimś niepoznanym jeszcze dla samego siebie. Ktoś nie był choć przez chwilę oszołomem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz