poniedziałek, września 07, 2015

(1442+6). Urlopujące literki (II)

 wpis przeniesiony 15.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Bez dyskalkulii, dysgrafii czy dysleksji, ale za to z realnymi objawami dysbeletrelestyki, postanowiłam między jedną fikcję a drugą wrzucić na urlopowy ruszt czytelniczy coś z mojej bardziej „codziennej” półki.

Ta książka czekała na swoją kolej od grudnia. Czekała, by mnie powalić i skontaktować z Niemocą. Zatrzymała mnie jak zwykle w Milczeniu.

Zawsze pociąga mnie ta mała przestrzeń — człowiek… jeden człowiek. Tak naprawdę to w nim wszystko się dzieje.

*

Wypytuję nie o socjalizm, ale o miłość, zazdrość, dzieciństwo, starość. O muzykę, tańce, o fryzury. O tysiące szczegółów życia, które zniknęło. To jedyny sposób, żeby zapędzić katastrofę w ramy czegoś zwykłego i spróbować coś opowiedzieć. Czegoś się domyślić. Nie przestaję się dziwić temu, jak ciekawe jest zwykłe ludzkie życie. Nieskończona liczba ludzkich prawd… Historię interesują tylko fakty, emocje zostają za burtą. Z zasady nie mają wstępu do historii.

*

Po strachu bardzo chce się żyć, cieszyć się.

*

W cerkwi podczas nabożeństwa stoi wielu ludzi. Głęboko wierzących jest niewielu, większość to cierpiący.

*

     — Tato, a ja myślałem, że wszystko można zgłębić rozumem.

     — Wielu rzeczy nie można zgłębić rozumem. Na przykład miłości.

     — I śmierci.

*

Człowiek zawsze pragnie w coś wierzyć. W boga albo w postęp techniczny. W chemię, w polimery, w kosmiczny rozum. Teraz — w rynek. No dobrze, najemy się, a co dalej?

*

Umieram, ale się nie poddaję. […]

autorem tego napisu jest […] Tatar Timerian Zinatow […].

*

Ludzie szukali sensu w tym, co się dzieje… jakiejś logiki. Człowiek chciałby zrozumieć nawet piekło.

*

Szczęśliwi ludzie są zawsze dziećmi. Trzeba ich chronić, są delikatni i śmieszni. Bezbronni.

*

     — Jakim cudem udało ci się przeżyć? — pytałam.

     — Jako dziecko byłem bardzo kochany. Ratuje nas ilość miłości, którą otrzymaliśmy. To jest nasz „współczynnik bezpieczeństwa”.

*

Wziąć cierpienie w swoje ręce, w całkowite posiadanie, i wyjść z niego, coś z niego wynieść. To jest jakieś zwycięstwo, tylko to ma sens. Nie zostaje się z pustymi rękami… Bo inaczej po co było zstępować do piekieł?

*

Jeśli ktoś poznał miłość, to zawsze można do niego przyjść

*

Chodzi smok po lesie. Spotyka niedźwiedzia: „Niedźwiedziu — mówi smok — o ósmej mam kolację. Przyjdź, to cię zjem”. Idzie dalej. Skacze zając. „Stój, zającu — mówi smok — o drugiej mam obiad. Przyjdź, to cię zjem”. Zając podnosi łapę: „Mam pytanie”. „Pytaj”. „Czy można nie przyjść?” „Można. Wykreślę cię z listy zaproszonych”. Ale mało kto potrafi zadać takie pytanieKurde!

Swietłana Aleksijewicz, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka,
(tłum. Jerzy Czech), Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz