poniedziałek, sierpnia 15, 2016

(1971+21+2). Degustacja #2 (suplement)

 wpis przeniesiony 24.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Ten kawałek. Wczoraj. Po przeczytaniu sobie, wraz z wcześniejszym akapitem, że żona może jeść, ile chce i nic, przeczytałam na głos Sadownikowi, bo nasza sytuacja wydaje się w pewnym sensie bardzo podobna — każde z nas ma diametralnie inne doświadczenia z własnym ciałem, nie włączając w to turbulencji związanych z płcią.

Ten kawałek. Wciąż za mną chodzi. Pięknie chodzi!

Ten kawałek. Ograniczony do minimum, bo przecież blog nie zniesie półtorej strony druku. Musi tu być, bo jak ulał, synchronicznie wbił się w moje „przemyśliwiwania” na temat bezkopytkowa. Pozostaję daleka od gratulowania człowiekowi, że połamał nogę, miał wylew, dopadła go cukrzyca, ale…

i co teraz? kim możesz (nareszcie!) być?

Ten kawałek. Wciąż za mną chodzi. Pięknie chodzi!

Ten kawałek. Było tak. I dobrze, że anioły przeprosiły, ale to prawda, że nie mogły inaczej. Już to wiem. Bezkopytkowo, no cóż, choć jeszcze w styczniu 2017 dogrywka, jest… błogosławieństwem. Piszę to, nomen omen, w 217. dniu peregrynacji, zamykając 31. tydzień. ¡Salud!

Ten kawałek. Wciąż za mną chodzi. Niech tu przycupnie.

„Życie jest niesprawiedliwe” — tak sobie to tłumaczyłem. […]
     Lecz kiedy się teraz nad tym zastanawiam, moje przybierające na wadze ciało było prawdopodobnie prawdziwym błogosławieństwem. Innymi słowy, jeśli nie chciałem przybierać na wadze, musiałem uprawiać wyczerpujące ćwiczenia każdego dnia, uważać na to, co jem, i ograniczyć przyjemności. Takie życie nie należy do łatwych, lecz jeśli nie szczędzi się wysiłków, metabolizm ulega pozytywnym zmianom i w rezultacie jest się o wiele zdrowszym, a przy okazji silniejszym. […] jedynym sposobem na to, by zrozumieć, co naprawdę jest słuszne, byłoby spojrzenie na sprawy w długiej perspektywie. […] uważam, że ta fizyczna przypadłość powinna być odbierana pozytywnie, jako błogosławieństwo. Mamy szczęście, że doskonale widzimy czerwone światło. Rzecz jasna, niełatwo jest zawsze postrzegać sprawy w ten sposób.

Haruki Murakami, O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu,
przeł. Jędrzej Polak, Muza, Warszawa 2010.
(wyróżnienie własne)

*

(12+7+4) × (2 × 25 m)

och!

Ryczeliśmy ten hymn oboje z Sadownikiem wracając do domu o 7.10. Ryczeliśmy głośno. Matko Bosko Nietonąco! Bardzo głośno, bardzo świątecznie ryczeliśmy! ¡Salud!

Frank Sinatra, My Way.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz