wpis przeniesiony 30.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Zaczęło się we wtorek, gdy wracaliśmy do ula. Na godzinkę każde z nas wsadziło oczy lub uszy w swoją książkę. Sadownik co chwilę ryczał ze śmiechu, zdejmował słuchawkę i cytował to, z czego się śmiał. Po cytacie z trzeciego tomu, który brzmiał mniej więcej tak: są trzy rodzaje kłamstwa: prognoza pogody, komunikat dyplomatyczny i statystyka, uznałam swoją osobę za gotową, by ruszyć na spotkanie z Chyłką i Zordonem. Od kilku dni, choć jesteśmy w różnych tomach, rozumiemy się jak łyse czytające konie, gdy pada pytanie: chyłkujemy?
A książka? Pierwsza z pięciu części jest tylko i wyłącznie namacalnym dowodem na to, że są książki, po których nie zostaje nic, poza wspomnieniem czystej przyjemności czytania.
[…] zamiast posłużyć się pojęciem „redakcja tekstu”, pisał o „paralingwistycznych środkach wyrazu związanych ze zorganizowaniem wypowiedzi pisemnej w przestrzeni dwuwymiarowej znakami graficznymi”.
*
— Czekaj, czekaj. Ustalmy coś. To ma być profesjonalny briefing. Masz do mnie mówić, jakbym była klientem. To jest, jakbym była ostatnią, skończoną kretynką.
*
— Chcesz sprawiedliwości? — zapytała.
— Sprawiedliwością jest przeżyć to, co uczyniło się innym.
Uniosła brwi.
— Biblia.
— Nie, Arystoteles.
*
— Aha — potwierdziła, zatrzymując nagranie. — Oboje jesteśmy winni zbrodni noszenia klapek na oczach.
*
— Zależy.
— Co „zależy”? Albo były, albo nie.
— W prawie wszystko „zależy” — wtrącił Oryński gasząc papierosa.
Remigiusz Mróz, Kasacja,
Czwarta Strona, Poznań 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz