poniedziałek, maja 29, 2017

(2377+7). Och, jo! Czytało się (II)

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Jak dobrze, że na następną książkę tej autorki będzie trzeba poczekać. Ona nie konstruuje powieści, ona ją wyrzyna na żywym organizmie rodziny. Pozbawia złudzeń, choć pozostawia nadzieję.

Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie doświadczył choć przez chwilę rodzinnej szajby, który tą szajbą nie został porażony choć raz. Na razie mam serdecznie dość dynamiki miłości rodzinnej, gdzie bywa, że kochasz, ale jednocześnie nie lubisz.

E tam… wiesz, jaki jest dziadek. Typowy inżynier.
     Jak to typowy inżynier? Znaczy się wiem, co to znaczy inżynier, ale nie wiem, o co ci teraz chodzi.
     No wiesz… że jest przyziemny i nie za bardzo rozumie wymyślone rzeczy.

*

[…] kiedy tylko na horyzoncie pojawiają się jakiekolwiek kłopoty, wystarczy wypowiedzieć zaklęcie „to ty jesteś najstarsza” i już.

*

Naprawdę nie wiesz, o czym mówię, czy tylko udajesz?

*

Ja tez jestem głodna, ale jeśli zupa jest na mięsie, to dziękuję.
     No… rosołek na mięsie, ale z kury od naszej pani Horáčkovej, broni się mama.
     Nie, to ja dziękuję.

*

[…] nie pytaj, jeśli odpowiedzi nie chcesz znać […]

*

Co chcesz powiedzieć? Że jest źle wychowany? Co ty możesz o tym wiedzieć?
     Mogę wiedzieć tylko tyle, ile sama widzę
.

*

[…] mama nie lubi, kiedy jada w gości, a ona woli gdzieś się zaszyć i czytać, jutro możesz poczytać, mówi wtedy mama, i ma racje, pewnie, że może, ale książki są czasami po prostu o wiele ciekawsze od wszystkich ludzi, którzy akurat tam siedzą.

*

Dobrze nie było, ale i strasznie nie było, zresztą nawet nie było źle.

*

[…] to właśnie szczęśliwych ludzi najczęściej można przyłapać na prostych, niewymuszonych chwilach radości […]

*

Chyba nie czeka mnie już w życiu zbyt wiele dotyku i ciepła innych ludzi, nagle czuję żal, szkoda, że to wszystko tak się skończyło, nie, nie żałuje rozstania, nie żywię do niego aż tylu pozytywnych uczuć, po prostu szkoda, że nigdy nie siądziemy sobie na ławce przed domem, by powygrzewać się w promieniach słońca, możemy posiedzieć, ale już nie razem.

Petra Soukupová, Pod śniegiem, przeł. Julia Różewicz,
Wydawnictwo Afera, Wrocław 2016.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz