Wyczekana. Piąta w ramach serii wydawniczej. Czekająca kilka dni, by opadły fusy wrażeń, by odcedziły się fragmenty, które muszę mieć już zawsze pod ręką. Kilkanaście z nich rozlało się przepięknie tu po kilku wpisach z lat 2021–2025 (kolejno połączone linki: żółty, żółty, żółty… pierwszy żółty). To nie tylko pierwsza, ale jedyna (póki co) w moim życiu tak rozbiegana książka.
Najpiękniejsze w tej lekturze jest to, że obok ludzkich historii są również losy pięknych nieczłowieczych Osób, po których śmierci też się płacze i bardzo długo tęskni. I dobrze, że tak jest, bo czyni nas to doświadczenie bardziej ludzkimi istotami.
Pisanie brakiem, zapełnianie tego braku potokiem słów. Chciałabym wierzyć, że niepozbawionych sensu. Wodosłowie, wodolejstwo. W chwili pisania jeszcze te słowa coś znaczą, nasycone emocjami. Potem?
[…] dotknąć słowami żywej tkanki, przywrócić życie tym, którzy odeszli bądź odchodzą. […] Uczucia. Każde słowo jak łza, gdy piszemy o bólu, każda litera jak uśmiech, gdy piszemy o szczęściu. Jak oddać w krótkim fragmencie coś uniwersalnego? Czy nie tego szukamy w książkach? Odbicia siebie?
🖇
Śmierć przychodzi w najmniej spodziewanym momencie, nigdy wtedy, gdy jesteśmy przygotowani na najgorsze, ale właśnie wtedy, gdy wydaje nam się, że najgorsze minęło.
🖇
Według jakich standardów oceniłam jego życie? Swoich własnych? Przecież moje życie tak bardzo odbiega od normy, że właściwie to samo ktoś inny mógłby o nim powiedzieć po mojej śmierci. Bezdzietna niezamężna kobieta. Czyli nieszczęśliwa. A przecież to nieprawda. Przy tej ocenie tak wiele szczegółów umknęłoby tym, którzy wydaliby ten wyrok nad zimnym ciałem. Ciałem, które kochało namiętnie, ciałem, które pragnęło. […] Zimno w mroźny poranek, promienie słońca na twarzy, zapach kwiatów na wiosnę, dotyk drugiego człowieka, niezależnie od płci, wieku, stopnia pokrewieństwa. On to czuł. Ja też. I to nas łączy.
🖇
Wtedy jeszcze wszystko było możliwe, za moment już nic nie będzie.
🖇
„Te voy echar de menos” – powiedziała. „Yo tambien” – odpowiedział i ją uściskał. Zawsze dziwiło ją, że trzeba użyć tylu słów, by po hiszpańsku powiedzieć komuś, że się będzie tęsknić.
🖇
W przypadku, gdy umierają inni, mam pewność braku, bo sama staję się wybrakowana. Mój brak jest dowodem na ich istnienie. Żyją w mojej pamięci, a moja codzienność nigdy nie będzie już taka sama. Jestem okaleczona i kulawa. Ale jednak żywa. Pracuję, jem śniadanie, idę na spacer. Wciąż mnie to zdumiewa, że świadomość śmierci (innych) nie zmienia życia bardziej radykalnie.
🖇
Czemu tak mam? Co mogę z tym zrobić? Co próbuję tym załatwić? Może jest tak, że gdybym ciągle myślała o śmierci tych, których mogę stracić, nie mogłabym unieść rozpaczy. Nie mogłabym postawić kroku ze strachu. Nie mogłabym wstać z łóżka, by zacząć kolejny dzień. Myślenie o własnej śmierci pomaga mi więc żyć. Może to dlatego.
🖇
To brzmi banalnie, wiem. Ale właśnie w tym banalnym niepogodzeniu się i niezrozumieniu – jak to się mogło stać, że był człowiek i już go nie ma – tkwi cała tajemnica, której nie poznamy nigdy. A nawet jeślibyśmy ją poznali, to czy rzeczywiście potrafilibyśmy się z nią pogodzić?
🖇
Chwytam ten dzień i osobę, którą kocham. Chwytam, póki to, co nas łączy, trwa. Chwytam rozpaczliwie, ze świadomością bliskiej utraty. Chwytam ślepo, na bok odkładam obowiązki wobec innych. Myślę, że będą i jeszcze zdążę okazać im zainteresowanie i troskę. A jeśli się mylę? Jeśli stracę ich, zanim zdążę im okazać miłość? Wydaje się nam, że to, co jest, będzie na zawsze, że zdążymy się tym nacieszyć i się z tym pożegnać. I nagle, znienacka, okazuje się, że to ma swój kres i że przegapiliśmy dany nam czas. Przepuściliśmy go przez palce. Nie pożegnaliśmy się z należytą uwagą.
🖇
Pamięć o tobie, o twoim umiłowaniu życia, sprawia, że mam siłę iść dalej, że wiem, iż cokolwiek mnie spotka, przetrwam. Jestem sama mimo otaczających mnie ludzi. Jestem sama, mimo że jestem z kimś i mimo że kocham. Jestem sama, bo wiem, że to, co jest w tej chwili, za chwilę utracę. I pozostanę sama. Na jakieś swoje zawsze.
🖇
Jestem jej córką i nic o niej nie wiem. A czy wiem cokolwiek o tobie? Czy to, co wiem, nie jest jedynie opowiadaniem o sobie samej, o fragmencie mojego życia z tobą, o tym fragmencie, który dzieliłyśmy, o tym niespotykanym szczęściu, którego sens zrozumiałam dopiero w momencie straty?
🖇
Gdy wracaliśmy z cmentarza, moja starsza córka poprosiła, bym im nigdy tego nie robił, nie odchodził bez pożegnania.
Wolałbym umrzeć szybko, nie cierpieć, nie chorować. Nagła śmierć jest dobra dla umierającego, ale rozumiem teraz, że dla żyjących może być nie do zniesienia. Jest szokiem dla wszystkich. Nie można w nią uwierzyć. Nie można się pogodzić, po kolei odtwarza się alternatywne scenariusze zdarzeń. Tak jak ja teraz. Może mogłem coś zrobić? Jakoś go zatrzymać?
🖇
Przecież wiem, że twoje życie było twoje i jako takie dla mnie jest niedostępne. Twoja historia opowiedziana przez ciebie wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie ma dwóch takich samych opowieści, nawet jeśli dotyczą tych samych wydarzeń. […]
Czym jest tak naprawdę śmierć ukochanej osoby? Czym jest przeżycie jej śmierci?
🖇
A może nie tracić nadziei wbrew wszystkiemu?
🖇
[…] wybory matek są zawsze zapośredniczone przez środowisko społeczne, stanowią wypadkową (braku) możliwości, zdolności, umiejętności. Jej matka była tylko śrubką w ogromnie złożonym mechanizmie. Były rzeczy, które zrobiła źle, ale były też rzeczy, które robiła dobrze, bo nikt nie jest jednowymiarowy.
🖇
Podcieranie tyłka ma jednak głębszy sens, gdy ten tyłek należy do osoby, którą się głęboko kocha.
🖇
Uczyłaś mnie przykładać wagę do takich szczegółów, którymi nawet nie chciałam zawracać sobie głowy. Dziś myślę, że z tych szczegółów składało się twoje życie. Z jakich składa się moje?
🖇
Nigdy nie myślałam, że jestem szczęśliwa. Twoja śmierć uzmysłowiła, że byłam.
🖇
W gruncie rzeczy byłaś czarodziejką prostoty. Mistrzynią cierpliwości. Nie oczekiwałaś od życia zbyt wiele i może dlatego potrafiłaś je cenić w jego najbardziej zwyczajnych formach.
🖇
Miarą poziomu cywilizacji danego kraju jest sposób, w jaki traktuje się w nim zwierzęta. „Pod tym względem jesteśmy barbarzyńcami” – pomyślała z goryczą.
🖇
Po smutku przychodzi ukojenie, po burzy spokój. Najpierw bunt na zapewnienia innych, że życie musi się toczyć dalej. Potem stopniowe poddawanie się jego rytmowi, wsiąkanie w życie na powrót. I pewnego dnia uświadomienie sobie, że wciąż potrafimy się cieszyć z tego, że trwa.
🖇
To, co nie miało być ostatnie, stało się ostatnie, może dlatego słowa „nie spiesz się” wciąż tkwią zapisane w mojej głowie. Są jak twoja rada, tak, jak ją rozumiem: „Nie spiesz się, zwolnij, poczuj strumień życia przepływający przez ciebie, stań się jego elementem, w tym bezruchu odczuj każdą sekundę”. […] To, co miało być stale, skończyło się; to, co miało trwać chwilę, wciąż trwało.
Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

[…]
proszę, umieraj stąd. Życzę ci szczęśliwego życia gdzie indziej.
🖇
Teraz już wiem, jak to jest. To trochę jak z wyjazdem w daleką podróż. Opuszczamy jakieś miejsce i życie tam toczy się bez nas. Nic nie znaczymy dla codzienności innych. Jestem tu, sama dla siebie, sam na sam ze sobą. Jak wszyscy.
🖇
Tak to już jest. Życie toczy się dalej. Za chwilę jakaś inna ja będzie płakać nad stratą. Ona jeszcze nie wie, że nie ma takiego braku, którego nie zastąpi inny, i takiego, którego inny nie poprzedzał. Ale tego można się nauczyć tylko na własnej skórze.
🖇
Patrzę na plecy śpiącej obok mnie kobiety. Poczucie bezpieczeństwa, jakie przy niej czuję, w myślach, niczym mantrę, powtarzając sobie: „Nie przyzwyczajaj się za bardzo”. Wyciągam rękę i dotykam delikatnie, tak by jej nie zbudzić, jej ciała, które przywraca mi poczucie rzeczywistości. Jej ciepło, spokojny oddech, ponownie mnie usypiają. Pragnę być kochana tak, jak byłam kochana przez ciebie. Do końca. I wiem, że to niemożliwe, że mam tylko tę chwilę całkowitego oddania, po której już wkrótce nie pozostanie żaden ślad.
[…] Gdy tęskniłam do twojej bliskości jako dziecko i gdy tęsknię do niej teraz, oznacza to jedynie pragnienie twojej obecności w moim życiu, żywej obecności, poprzez ciało i w nim.
🖇
A zegar spokojnie odmierza pozostałe nam godziny, minuty, sekundy.
(tamże)