czwartek, listopada 06, 2025

5934. 310/365

kształtujący mnie, w ko­lejności pojawienia się w moim życiu. jezus, buddha, lao tzu i… stachura.

310/365

Ta książka nie jest do przeczytania. Ta książka jest do od­kry­cia. […]
     Ta książka jest opisem czegoś, co jest. To coś to nie­śmier­telnie żywe życie. Możesz to odkryć, jeżeli nie utkniesz na sło­wach, jeżeli nie zachłyśniesz się sło­wa­mi, nie zadusisz sło­wa­mi i nie spoczniesz na słowie jak w trumnie. Jeżeli za­wie­ru­szysz się dalej, poza słowo, poza grób.
     Komu w drogę, temu teraz.

Edward Stachura, Fabula rasa,
Wydawnictwo Estymator, Toruń 2000.
(wyróżnienie własne)

środa, listopada 05, 2025

(5931+2). Suplement

To z tej rozmowy wyjęto najpiękniejsze (dla mnie) fragmenty filmu. A z tej rozmowy dziś wyjęłam książkę. Klik, klik. Rzuciłam wszystko i nie śpieszę się. Nie czytam, de­lektuję się.

Pierwszy fragment, który mnie dziś leczy z niepewności i ze zniechęcenia, dał czadu — muszę go tu mieć już teraz. Ciekawe, co wydarzy się dalej…

     – Kim jestem?
     – […] 
     – Kim je­stem? Inaczej.
     – Jest rzeka. Piękna, nieporównywalna, niepowtarzalna, zawsze nowa a nieprzemijająca. Rzeka życia. Rzeka-życie.
     Na rzece jest most. Arcydziwaczny. Most, który nie wie, skąd wziął się, nie wie też, po co wziął się, nie wie, czym jest, nie wie nad czym, nie wie nic, a wszystko wydaje mu się. Nie widzi ani nawet nie do­my­śla się płynącej pod nim rzeki życia. Wydaje mu się, że on jest rzeką życia.
     Ty jesteś tym mostem.

Edward Stachura, Fabula rasa,
Wydawnictwo Estymator, Toruń 2000.
(wyróżnienie własne)

*

Męskie Granie, Wywiad z Jackiem
Budyniem Szymkiewiczem, część I–III, 2012.

wtorek, listopada 04, 2025

5932. 308/365

to czysty przypadek, że policzyłam. dziś skończyłaby 186 mie­się­cy. prze­czy­ta­łam* poniższy fragment i ruszyła fala.

308/365

______
  *  najpierw przeczytałam, zachwyciłam się, zadumałam, za­tęskniłam okrutnie, dopiero potem skojarzyłam datę i po­li­czyłam, i muszę tu zaparkować tę tęsknotę i wdzięczność, że mogłam być Jej człowiekiem; ze zdjęć w telefonie od­ce­dzi­łam Heniutkę jesienną z czasów, gdy śmierć trzymała się z daleka od Małej Danii.

[…]  zwierzęta pojawiają się obok nas, żebyśmy się dowiedzieli czegoś nie o nich, ale o nas samych.

Katarzyna Tubylewicz, Wolności moja. Książka
o poszukiwaniu
, Wielka Litera, Warszawa 2024.

niedziela, listopada 02, 2025

5931. Zaduszki… w kinie

Skontrum rodzinnych osobliwości. W kategorii słynny polski muzyk i Sadownik, i ja wnieśliśmy w wianie i posagu po równo, po jednej sztuce artysty. Ten sam stopień pokrewieństwa, niezaangażowania i braku relacji. I muzyka, której, nie licząc wy­jąt­ków, nie ro­zu­mie­my, nie słuchamy, nie znamy, przy której nasze słuch nie czuje się kom­for­to­wo, nie odpoczywa, wysiada. Pełna równowaga wkładów.

Ale na film w Zaduszki? Koniecznie. Piękny! On w tym filmie taki, jakim Go zna­li­śmy: Mistrz Puenty, który nigdy nie brał jeńców; Mimowolny Mistrz Niespotkania i Afer­ki, otoczony wysokim murem roli, którą wybierał ad hoc, by przetrwać. On w tym filmie, jakim Go nigdy nie zna­li­śmy, bo przypadła nam w udziale wyłącznie rola tych, których czasem spo­tykał przy stole obstawionym rodzinnym obo­wiąz­kiem.

Uruchamiał ludziom sny i nadzieje, uruchamiał szybko, uruchamiał przepięknie — o tym jest ten film. I nie ustawał w bawieniu się słowem. I. Piosenkę z kina przy­nio­słam sobie i ło­mo­lę… tym, co było w Nim najlepsze, czym karmił Świat.

Nie miałam wątpliwości, że nigdy się nie spotkaliśmy, choć wiele razy przy jednym stole siedzieliśmy (i cierpieliśmy albo nie), ale dotarło do mnie, że i On tylko zbliżał się do siebie samego. Jak my wszyscy? Jak my wszyscy albo nie.

Albo nie! Zapamiętaj, nie rodzisz się dla Rodziny, w której przysz_ł_ś na świat. Oni nie mu­szą Cię rozumieć. Więcej, mogą nie dać rady Cię zrozumieć mimo dobrych chę­ci. Urodził_ś się dla Świata, tak jak Budyń; dla Miłości, w którą musisz wierzyć, by ją odnaleźć. To do mnie dotarło po obejrzeniu te­go filmu.

Babu Król, Nie napinaj.

albo nie […]  albo nie, albo nie,
aaaalbo nie

*

Szkoda, że nareszcie,
reż. Sebastian Juszczyk, 2025.

5930. Czekariat (CXXV)


fot. Sadownik, fragment.
 

Niepokój jest dobry.
To znaczy, że mamy intuicję
.

Andrzej

Glina. Nowy rozdział, S1E4,
reż. Władysław Pasikowski & Dariusz Jabłoński.

sobota, listopada 01, 2025

5929. Obdarowani odświętnym Czasem…

Lampeczki generałowi, żeglarzowi, stwórcy dziadka Jacka i profesorowi zapaliliśmy. Dokładnie w tej kolejności zapaliliśmy. Jak co roku, a potem.

Zaprosiłam Sadownika na kawę, a On wziął mnie na nią do miejsca, w któ­rym jesz­cze nie byłam. Psie futro od wejścia, a w środku samo zdrowie, czyli zero cukru. Przy­wi­tał nas stały kudłaty klient o imieniu Zefir o trzech łapkach i apetycie na życie za pięciu atletów. Ze ścian patrzyły na nas psie oczy. Nawet zła­pa­ny na kawie utwór mu­zycz­ny na towarzyszącym mu rysunku poniżej ma sierść.

W tym roku kudłate Za­dusz­ki, pierwsze moje, są dla mnie dziś.



[asystencja: Sadownik]

*

Alex Serra, Outter Space.

you’ve got the power in your smile
     to bring back the feeling

*

[Ola Synowiec] Niektóre rodziny podtrzymują tradycję, zgodnie z którą star­szy członek opowiada młodszym o zmarłym, inicjując rundkę wspo­mnień. Każdy przywołuje na przykład swoje pierwsze wspomnienie związane z tą osobą, następnie najpiękniejszą historię, a na koniec – najtrudniejszą. Żeby było jasne: nie jest tak, że o zmarłych mówi się tylko dobrze.
     To już nieco inna perspektywa od naszej.
     Jest jeszcze czwarta runda – chyba najgłębsza. Członkowie rodziny dzielą się opowieściami o tym, jak zmarły wpłynął na ich życie. Jakie decyzje pod­jęli dzięki niemu albo przez niego. To refleksja nad tym, jak jego obec­ność wciąż jest odczuwalna w ich życiu. Coś pięknego!

[Ola Synowiec] Że przychodzi ona [śmierć] do każdego z nas. Zaduma nad tym uczy, że im wyraźniej widzimy, że nasze życie jest skończone, tym bar­dziej je doceniamy. Im wyraźniej widzimy, że życie naszych bliskich jest skoń­czo­ne, tym bardziej ich życie doceniamy. Dzień Zmarłych to wielka ce­le­bra­cja życia.

W Meksyku wierzy się – lub wierzyło – że w tych dniach granica między światem żywych a światem zmarłych jest wyjątkowo cienka, co pozwala duszom przechodzić na drugą stronę.

Wracając więc do Meksyku – u nich to nie jest celebracja śmierci, ale jedna wielka celebracja życia. Życia własnego, życia bliskich, życia, któ­re już się wydarzyło.

Anna Matusiak-Rześniowiecka, Ze śmiercią im
(nie) do twarzy
, Wielka Litera, Warszawa 2025.
(wyrożnienie własne)

*

z dzisiejszego snu, co też z kłaczkiem:
pamiętaj, z zającami trzeba powolutku.

5928. Z oazy (CCCXC)

Wyjęłam tę opowieść z tej książki. Nieśpiesznej konsumpcji tej lektury towarzyszyło tykanie dobrymi myślami ludzkich Osób, do których mam jeden uścisk dłoni. Ludz­kich Osób, które poznały już smak straty kochanej nieludzkiej Osoby.

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

🐾🐾

Marianna Sztyma, Pustka,
Fundacja Tranzyt, Poznań 2017.
(wyróżnienie własne)

Chcielibyśmy wierzyć, że nie odwiedziła Cię jeszcze Pustka. Zresztą możliwe, że zanim przyjdzie, już dawno u Ciebie jest. Potem, jak sama mówi, będzie już zawsze z Tobą.

🐾🐾



(tamże)

5927. Z oazy (CCCLXXXIX)

Rok temu nie zainteresowałaby mnie żadna z tych dat:

Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy Weterynarii (AVMA) usta­no­wi­ło drugi wtorek czerwca Światowym Dniem Pamięci o Zwierzętach To­wa­rzy­szących. W Polsce w pierwszą niedzielę października na cmen­ta­rzach dla zwierząt obchodzony jest Dzień Pamięci o Zmar­łych Zwie­rzę­tach, określany jako Zwierzęce Zaduszki.

W tym roku za późno się o nich dowiedziałam, by stały się dla mnie szczególnymi dniami zadumy czy wdzięczności.

Dużo w tej książce różnych gatunków zwierząt, ale smutek, ból i żałoba te same, choć jed­no­cześnie jednostkowo zupełnie inne i niepowtarzalne jak miłość, która po stra­cie nie wie, dokąd ma pójść.

W tej publikacji od samego początku drażni mnie okładka. Naprawdę nie dało się choć ciut inaczej?

Tęsknię.

🖇 🖇

Wsparciem dla żółwi w walce z pasożytami są chrzan i piołun.

🐾🐾

     – Ona już nie chce – oceniła.
     – Wiem – przyznała Ola. – Też to widzę.
     Położyła się przy koniu i mocno się do niego przytuliła.
     […]
     Przez parę dni Ola nie przyjeżdżała do stajni. Gdy się wreszcie odważyła, zajrzała do pustego boksu. Chyba miała nadzieję, że zobaczy tam Gałkę.

🐾🐾

Na początku 2025 roku ogłoszono, że na cmentarzach miejskich w Me­dio­la­nie można pochować człowieka razem z prochami zwierzęcia to­wa­rzy­szą­ce­go (w tym samym grobie, ale w osobnych urnach). […]
     Groby ludzko-zwierzęce nie są wymysłem współczesnych cza­sów. Naj­star­szym znanym miejscem pochówku człowieka z psem jest grób w Bonn-Oberkassel sprzed czternastu tysięcy lat.

🐾🐾

Siedzę i myślę, że to niemożliwe, żeby jej nie było.
Wypatruję jej w każdym kącie.

🐾🐾

Radosław pokochał Szarika już pierwszego dnia. Wszyscy spali, on jeszcze robił coś w kuchni, gdy zobaczył, że kot wpatruje się w niego z za­cie­ka­wie­niem.

🐾🐾

Świat widziałam jak zza szyby. Byłam zła,
że się nie zatrzymał, kiedy Tymid umarła.

🐾🐾

Leczenie nie pomagało, więc Ola zdecydowała się na eutanazję domową.
     Wcześniej poszła z Tosią do osiedlowego sklepu.
     – Który kotlet poleciłby pan dla tego psa? – zapytała sprzedawcę.
     – Pies chyba nie powinien jeść kotletów – odpowiedział zdziwiony.
     – Daje pan najlepszy kotlet, jaki pan ma – poprosiła hardo.
     Tosia zjadła mielonego ze smakiem. To był jej ostatni posiłek przed uśpieniem.

🐾🐾

rozglądnij się wkoło,
ale nie w górę,
patrz nisko
i – może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko…
     A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on wróci,
choć może w innym futerku

🐾🐾

Inną indywidualną formą upamiętnienia są tatuaże […]. Często wy­ko­rzy­sty­wa­nym motywem jest symbol nieskończoności oznaczający wiecz­ną więź.
     Gdy śmierć nie jest niespodziewana, można stworzyć wyjątkową pa­miąt­kę w postaci wspólnej sesji zdjęciowej. Fotografka Lauren Smith Ken­ne­dy zainicjowała The Tilly Project. To międzynarodowa organizacja non-profit zrzeszająca fotografów z całego świata, którzy za darmo wykonują fotografie pożegnalne. W kwietniu 2025 roku nie znalazłam w bazie nikogo z Polski.

🐾🐾

W 2023 roku Sąd Najwyższy potwierdził, że zwierzęta nie są rze­cza­mi, nale­ży je traktować podmiotowo i mają pełne prawo do ochrony ze strony państwa.
     Krzywdzenie zwierząt często towarzyszy przemocy wobec ludzi.

🐾🐾

Dla niej zaczęłam robić prawo jazdy. Wcześniej zapierałam się, że nigdy, prze­nigdy się na to nie zdecyduję, ale chciałam zabierać Ziutę na wycieczki. Mogłaby leżeć wygodnie na tylnej kanapie i spać. Marzyła mi się wspólna podróż do Włoch. […]
     Kiedyś się spakuję, wsiądę w samochód i pojadę spełnić marzenie o wło­skich wakacjach. Ziutę zabiorę ze sobą. Włożę jej zdjęcie za osłonę prze­ciw­słoneczną.

Daria Grzesiek, To był tylko pies. O żałobie po zwierzętach,
Wydawnictwo Dowody, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

Jutro minie miesiąc. Przez ten czas zauważyłam, że:
     – nienawidzę pytania: „Jak się czujesz?”; […]
     – […]  nie spieszę się,
     – nigdy nie wiem, kiedy żałoba złapie mnie za  gardło i nie pozwoli oddychać, przychodzi niespodziewanie.

Kiedy to wszystko minie? Minie?

(tamże)

piątek, października 31, 2025

5926. 304/365

kropki połączone,
kości rzucone.

zamiast obryzgać przyszłość
słowami nigdy cię nie zrozumiem.

odnotować fakt: nie rozumiem*
i iść dalej swoją drogą.

304/365

__________
  *  zerwał lot­niczą zawieszkę — „głupek, idiotka, skurwiel, suczydło” — przy­twier­dzo­ną od dziesięcioleci do wo­recz­ka osobliwych ludzkich figurek gro­ma­dzo­nych przez życie; na­kle­ił nową etykietę „nie ro­zu­miem”. i mu ulżyło, i po­szedł dalej.

Kilku pracowników zoo wyraźnie nie lubiła [słonica Kinga]. Potrafiła rzucić w nich kamieniem. Robiła to celnie.

Daria Grzesiek, To był tylko pies. O żałobie po zwierzętach,
Wydawnictwo Dowody, Warszawa 2025.

środa, października 29, 2025

5925. W warzywniaku (XIII)

alternatywny tytuł wpisu:
5925. wynosimy choinkę (II)

Kołdra Jabłoni:
(przeprowadziła się na stałe
kilka dni temu do sypialni
)

Rysia:
(nim zaczęła z Drzewkiem rehabkę)
Widzę, że choinka coraz bliżej wyjścia.

🍆

poniedziałek, października 27, 2025

(5923+1). Złoty medal dla… dzieci

Jabłoń:
(przeczytała Sadownikowi
poniższy fragment
)

Sadownik:
Wbrew temu, co się uważa,
drabinka okrucieństwa od góry to:
dzieci, kobiety, mężczyźni.

Sadownik & Jabłoń:
(pamiętają smak rówieśniczego draństwa w szkole,
gdy w Polsce nikt jeszcze nie znał słowa
bullying;
zgodzili się, że tylko w przemocy fizycznej
złoty medal należy do mężczyzn
)

Byłam inna, odstawałam od reszty klasy i dziewczynki wzięły mnie sobie za cel ataków, więc jak słyszę, że dzieci są dobre i ko­chane z natury, to chce mi się rzygać.
     Dzieci z byle głupiego powodu potrafią zaszczuć inne dziecko. Oczywiście nie wszystkie – wiem, że jest sporo całkiem dobrych i miłych dzieci. Ale istnieją też małe skurwiele, które gdyby były większe i silniejsze, stanowiłyby wielkie zagrożenie.

Katarzyna Tubylewicz, Nie czekam na szklankę wody.
O świadomej niedzietności
,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025.

5923. Z oazy (CCCLXXXVIII)

Wyczekana. Ukazała się w tym samym dniu co księga, więc na początku była tylko podczytywana.

W części dotyczącej doświadczeń, które przerabiałam na własnej skórze przez dzie­się­cio­le­cia — należąc w pewnym sensie do awangardy zjawiska, będąc peł­no­wy­mia­ro­wą awangardą w rodzinach, do których należę — nie ma nic nowego, czasem tylko innymi, bardziej dosadnymi słowami wypowiedziane kwestie. Ale wątek o szklance wody zacytowałam poniżej, ponieważ przeskoczył z du­żym marginesem moją ulu­bio­ną wersję o tej samej pani w de­pe­esie, co i dzie­cia­tym, i bezdzietnym wodę podaje.

Mam w tym dziale kilka ulubionych wpisów, ale gdybym miała wybrać jeden — naj­cenniejszy, najbardziej w punkt, najgłębszy w kresce osobiście maźniętej, bez szans na przeterminowanie — wybrałabym ten.

Liczba wyimków skromna, bo nie warto powtarzać tego, co tu latami od czasu do czasu odbijało się czkawką. Wzięłam, by mieć tu po ręką to, o czym w tym temacie nie wiedziałam, nie umiałam tak pięknie napisać lub nad czym nigdy się nie za­sta­na­wia­łam. Najpiękniejsze umieściłam na samym końcu, na deser. Zostawiam tu, zastanawiając się, w której bogini szeregach się urodziłam.

Zmian w myśleniu i stylu życia nie da się jednak zatrzymać – czas dojrzał jak późnojesienne jabłko.

🖇

Rodzina nuklearna jednak nie od dziś jest jedną z bardziej ego­istycz­nych form społecznego istnienia. „Wszystko dla dzieci”, „ro­dzi­na jest najważniejsza” – to hasła, które mogą usprawiedliwić wszyst­ko. Nawet korupcję, podłość i całkowite nieliczenie się z resztą świata.

🖇

[…]  bycie rodzicem małych dzieci jest tak pochłaniające, że staje się wy­raź­ną częścią tożsamości – podobnie jak częścią tożsamości staje się bez­dziet­ność, między innymi ze względu na to, że zbyt często się ją kontestuje.

🖇

Mona Chollet w książce o czarownicach zauważa, że słowa: „Pewnego pięk­ne­go dnia jeszcze pożałujesz!”, to groźba regularnie kierowana wobec ko­biet bezdzietnych z wyboru. Według niej jest to zresztą groźba bardzo oso­bli­wa. „Czy można zmusić się do zrobienia czegoś, na co nie ma się naj­mniej­szej ochoty, tylko po to, by zapobiec hipotetycznemu żalowi rzutowanemu w daleką przyszłość?” – pyta retorycznie.

🖇

Kiedy słyszę: „A kto ci na starość szklankę wody poda?”, to mam ochotę rozjechać czołgiem tę jebaną szklankę. Myślę, że należy przywyknąć do wina, żeby tą wodą się nie przejmować.
     Dzieci to nie jest żadna gwarancja na starość.

🖇

W pewnym sensie trzeba wszystko wymyślić i przemyśleć na nowo. Kobiecość też. Czy raczej kobiecości, bo jest ich wiele.

🖇

Zdekonstruowanie kategorii kobiecości pozwala jej zaistnieć w zupełnie no­wy sposób. Staje się kategorią otwartą, różnorodną, wielopostaciową. Jest czymś w rodzaju amorficznej wspólnoty, kościoła tych, którzy wypadli poza obręb uprzywilejowanej męskości.
Olga Tokarczuk

🖇

Naprawdę jest coś bezmyślnego i pozbawionego empatii
w naciskaniu na to, by ludzie realizowali
czyjeś gotowe życiowe schematy.

🖇

[…]  oparcie na byciu matką jedynej słusznej kobiecej tożsamości wyklucza z grona kobiet nie tylko te świadomie niedzietne, ale także te, któ­re już dzieci odchowały, a wraz z nimi oczywiście również te, które dzieci mieć nie mogą, te których nie stać na in vitro, te, któ­re dzieci chciały, ale nie zdążyły, i wiele innych.

🖇

[…]  problematyczne staje się poszukiwanie nowych, nawet odkrywczych odpowiedzi na to, jakąż to istotą jest kobieta. Dlaczego? Bo wiemy, że ko­bie­cość ma wiele form i że kobietą może być też osoba żyjąca w ciele o przy­pi­sa­nej przy urodzeniu płci męskiej. I że owo męskie ciało wcale nie zawsze musi zostać poddane operacjom i kuracjom hormonalnym, aby żyć pełnią kobiecości.

🖇

Prawd jest wiele i nie zawsze do siebie wzajemnie pasują. A jednak współistnieją, taki to już świat.

🖇

Udało się to, co się udało. Inne rzeczy nie – i nie jest to tragedia. Zmiany są częścią życia. Zmiany mogą rodzić zachwyt.

Katarzyna Tubylewicz, Nie czekam na szklankę wody.
O świadomej niedzietności
,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025.
(wyróżnienie własne)

Wśród kobiecych archetypów rodem z mitologii greckiej niematek jest więcej niż matek. Czyżby starożytni zna­li więcej równorzędnych wzorów kobiecości od świata współ­cze­sne­go? Wysportowana, gibka Ar­te­mi­da – wol­na samotniczka, bogini łowów i księżyca, opiekunka zwie­rząt i istot nowo narodzonych. Błysko­tli­wa i pełna spokoju Atena – bogini mądrości i rękodzieła, patronka herosów – czy nawet opiekująca się do­mo­wy­mi ogni­ska­mi tajemnicza Hestia, która jednak sa­ma ni­czy­ją matką nie jest. Wszystkie one są bezdzietne, a za­ra­zem nie­zwy­kle płod­ne w innych wymiarach, po­chło­nię­te swoim prze­zna­czeniem, kreujące światy. Oczy­wi­ście są też w mi­to­lo­gii boskie matki […]. Klu­czo­we jest jednak to, że kwestia kobiecości bogiń związana jest z pozostawaniem w zgodzie z wewnętrzną prawdą i ta­lentami, a nie z pod­po­rządkowaniem się naturze poj­mo­wa­nej jako ani­ma­listyczna zdolność ko­bie­cego ciała do rodzenia.

🖇

Kiedy staramy się zrozumieć i zobaczyć to, co jest, ła­pie­my dystans, nastrajamy się filozoficznie i prze­sta­je­my tak histerycznie bać się o przyszłość, która wymyka się wszelkiej kontroli i która nigdy nie jest taka, jak ktoś so­bie wyobrażał. Jakaś będzie na pewno.

🖇

Brak dzieci w moim życiu to decyzja równie egoistyczna, jak decyzje innych osób o potomstwie.

(tamże)

*

Édith Piaf, Non, je ne regrette rien.

niedziela, października 26, 2025

5922. Bingo!

czym innym jest doświadczanie progu
(np. w formie obezwładniającej niemocy),
a czym innym doświadczanie niewiary,
że coś za tym progiem jest.

wyznanie wiary:
zawsze jest.

sobota, października 25, 2025

5921. 298/365

wra­całam*. wróciłam podwójnie, słuchając dziś piosenki, któ­rej każda fraza przed oczami przesuwa mi pradawne śnieżne szczę­śli­we wspólne chwile. w biał­ce tatrzańskiej sadownik uczył się jeź­dzić na nar­tach, a ja wtedy nawet nie prze­czu­wa­łam, że po­ja­wi się w mo­im życiu kudłata, otworzy mi oczy i po­ko­cham śnieg w mie­ście, że już zawsze bę­dzie on dla mnie tyl­ko pa­mię­cią o Jej za­chwy­cie na widok bia­łe­go puchu.

298/365

__________
   *  „do siebie” trzy–dwa razy dłużej, niż zakładałam, ale wró­ci­łam. pognałam w czwartek do mojej kawiarni, gdzie wraz z baristą ucieszyliśmy się bardzo, widząc siebie na­wza­jem. piłam, prawie jak dawniej, kawę, czytałam i… za­brzmiała dawno nie­sły­szana piosenka**.
  **  i wróciły wspomnienia z czasów, gdy słuchałam — do upa­dłe­go, upar­cie, bez wytchnienia — zapętlonego albu­mu, z którego pochodziła.

Sting, Desert Rose.

Czasem muzyka potrafi oddać to, co niewypowiedziane.

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

piątek, października 24, 2025

5920. 297/365

pół roku — dziś to nie jest miara czasu lecz tęsknoty. to zdjęcie zo­baczyłam po raz pierwszy w zeszłym miesiącu, choć zostało zrobione w styczniu 2021 roku.

już nie mogę się doczekać, by przyszła do mnie śniegiem.

297/365


fot. Maggie, fragment.

Od tamtej pory w domu jest dziwnie. Nie ma jej i nie ma czę­ści nas. […] 
     Co zostało? […]  Odruch patrzenia w miejsca, w których zwykle leżała. […] 
     Nie ma jej i życie toczy się dalej. […]  Czasem wydaje mi się, że wystarczy mnie dotknąć, a rozpadnę się na kawałki. I wciąż oddałabym wiele, by móc ją głaskać […].

Gdybym mogła jej powiedzieć, jak bardzo ją kocham, a ona by mogła zrozumieć, jaką jest niezwykłą […]  istotą.

Nie można się wstydzić wielkich słów, trzeba po nie sięgać, by wyrazić wdzięczność, póki jest okazja.

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

5919. Z oazy (CCCLXXXVII)

Chyba jeszcze nowość wydawnicza. Poetycka smaczna świeżynka. W poezji naj­bar­dziej lubię to, że te same słowa, wer­sy, strofy znaczyłyby dla mnie zupełnie co in­ne­go dwadzieścia lat temu i co in­ne­go — jestem tego pewna — będą znaczyć za rok.

Dzisiejszy wybór ma więc siłą rzeczy wymiar tymczasowy. To „chwilówka”, swoisty papierek lakmu­so­wy miejsca, w którym znalazłam się dziś w życiu.

Jak poranek, kiedy zdecydowałam: zostanę bogiem nowego świata,
a świat odpowiedział: meh, czemu nie.
Jak popołudnie, kiedy powiedziałaś: raczej nie interesują mnie Chiny,
ty mnie interesujesz, więc chodź tu, bo nisza niszum vocat,
i świat się dopasował, i oddał nam chipsy.

🖇

Utknęłam między piętrami, ale duchowo wzrastam.

🖇

Aż tu z rana ona poprosiła mnie o chodzenie.
Pan Bóg się śmiał i aniołowie, a także znajomi,
[…] 
Ale powiedziałam „ok”.

🖇

Zdążymy? Zdążymy. Ale czy zdążymy?
Im dłużej powtarzasz to słowo „zdążymy”,
tym bardziej mi się zdaje, że chyba jednak nie.

🖇

Tren, kurwa
[…] 
wiedziałyśmy obie: jutro nie nadejdzie,
i kiedy przysnęłam, ona się zakradła.

Dzisiaj tuż za tobą ustawiam się w rzędzie,
nie bardzo się boję, choć klamka zapadła,
bo mnie nauczyłaś: co będzie, to będzie.

🖇

Jak pracować z tęsknotą bez adresu?

🖇

Gdy mówię „niech mi się stanie według słowa twego”,
mam na myśli „YOLO, niech lecą konsekwencje”,
a nie, że ci ufam. […] 
Tak się kończy twój świat, kiedy szepczesz „zostań”
do czegoś, co nie umie ci już odpowiedzieć.

🖇

Życie, najmilsi, składa się ze stosów.
Stosów nieprzeczytanych książek, brudnego prania,
czystego prania niewłożonego do szafy,
pojedynczych butów na czarno-białych fotografiach,
ciał. Stosu siana, z którego się skacze
raz po raz, bo jest to wspaniała zabawa, i raz jeszcze.
[…] 
Jeśli zaś chodzi o ten, z którego do was mówię,
zapraszam serdecznie, można już podpalić.

🖇

Chciała wiedzieć natomiast, dlaczego nie mówi się „nieżyjący”
zamiast „nieżywy” czy wręcz „martwy”. Taka drobna zmiana,
a przecież mogłaby zrewolucjonizować nasze podejście do śmierci.

🖇

Pewnie, że chcę żyć, tylko nie tu i nie teraz.

🖇

Żaden człowiek nie jest oddzieloną wyspą,
a jeżeli jest, niech się pospiesznie pożegna z tym stanem.
Życie nie poczeka, choć możesz wysiąść na żądanie.
Czy zauważyłaś, ile jest litery „ż” w tym wierszu?

🖇

Wierzę ci, gdy mówisz „jutro”, a jutro znów mówisz „jutro”.
Nie każde jutro może przyjść jutro. Wiem, że mnie nie oszukujesz.

🖇

[…]  Gdy wieczorem zaczynasz
recytować mi liczbę pi, żebym mogła zasnąć,
zasypiam tuż po przecinku, żeby ci nie robić kłopotu.
Kolejne cyfry są jak deszcz płatków nieistniejących kwiatów.

Justyna Bargielska, Kubek na tsunami,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.

Przesuń ten kubek, nie chcemy tu demonów.
Twoje dni się dzielą na w górę i w dół,
moje na przetrwać i dotrwać. Uwierz,
pojechałbym tą windą, gdyby to było możliwe.

🖇

Mogłabym ci w nieskończoność tłumaczyć,
czym jest horyzont czasowy i że to dla mnie ważne,
ale nic cię tak nie śmieszy, jak moje zegarki.
Spokojnie – mówisz – nie musisz się spieszyć,
ten wiersz się kończy, gdzie następny zaczyna.

(tamże)

5918. Z oazy (CCCLXXXVI)

Wyczekana. Piąta w ramach serii wydawniczej. Czekająca kilka dni, by opadły fusy wrażeń, by odcedziły się fragmenty, które muszę mieć już zawsze pod ręką. Kil­ka­na­ście z nich rozlało się przepięknie tu po kilku wpisach z lat 2021–2025 (kolejno po­łą­czo­ne linki: żółty, żół­ty, żółty… pierwszy żółty). To nie tylko pierwsza, ale jedyna (póki co) w moim ży­ciu tak rozbiegana książka.

Najpiękniejsze w tej lekturze jest to, że obok ludzkich historii są również losy pięk­nych nieczłowieczych Osób, po których śmierci też się płacze i bardzo długo tęskni. I dobrze, że tak jest, bo czyni nas to doświadczenie bardziej ludzkimi istotami.

Pisanie brakiem, zapełnianie tego braku potokiem słów. Chciałabym wie­rzyć, że niepozbawionych sensu. Wodosłowie, wodolejstwo. W chwili pi­sa­nia jeszcze te słowa coś znaczą, nasycone emocjami. Potem?
     […]  dotknąć słowami żywej tkanki, przy­wró­cić życie tym, którzy odeszli bądź odchodzą. […]  Uczucia. Każde słowo jak łza, gdy piszemy o bólu, każ­da litera jak uśmiech, gdy piszemy o szczę­ściu. Jak oddać w krótkim frag­men­cie coś uniwersalnego? Czy nie tego szu­kamy w książkach? Odbicia siebie?

🖇

Śmierć przychodzi w najmniej spodziewanym momencie, nigdy wte­dy, gdy jesteśmy przygotowani na najgorsze, ale właśnie wtedy, gdy wydaje nam się, że najgorsze minęło.

🖇

Według jakich standardów oceniłam jego życie? Swoich własnych? Przecież moje życie tak bardzo odbiega od normy, że właściwie to samo ktoś inny mógłby o nim powiedzieć po mojej śmierci. Bezdzietna niezamężna kobieta. Czyli nieszczęśliwa. A przecież to nieprawda. Przy tej ocenie tak wiele szcze­gó­łów umknęłoby tym, którzy wydaliby ten wyrok nad zimnym cia­łem. Cia­łem, któ­re kochało namiętnie, ciałem, które pragnęło. […]  Zimno w mro­źny poranek, promienie słońca na twarzy, zapach kwia­tów na wio­snę, dotyk drugiego człowieka, niezależnie od płci, wieku, stopnia pokrewieństwa. On to czuł. Ja też. I to nas łączy.

🖇

Wtedy jeszcze wszystko było możliwe, za moment już nic nie będzie.

🖇

Te voy echar de menos” – powiedziała. „Yo tambien” – odpowiedział i ją uściskał. Zawsze dziwiło ją, że trzeba użyć tylu słów, by po hiszpańsku po­wie­dzieć komuś, że się będzie tęsknić.

🖇

W przypadku, gdy umierają inni, mam pewność braku, bo sama staję się wybrakowana. Mój brak jest dowodem na ich istnienie. Żyją w mojej pa­mię­ci, a moja codzienność nigdy nie będzie już taka sama. Jestem oka­le­czo­na i ku­la­wa. Ale jednak żywa. Pracuję, jem śniadanie, idę na spacer. Wciąż mnie to zdumiewa, że świadomość śmierci (innych) nie zmienia życia bar­dziej radykalnie.

🖇

Czemu tak mam? Co mogę z tym zrobić? Co próbuję tym załatwić? Może jest tak, że gdybym ciągle myślała o śmierci tych, których mogę stracić, nie mogłabym unieść rozpaczy. Nie mogłabym postawić kroku ze strachu. Nie mogłabym wstać z łóżka, by zacząć kolejny dzień. Myślenie o własnej śmier­ci pomaga mi więc żyć. Może to dlatego.

🖇

To brzmi banalnie, wiem. Ale właśnie w tym banalnym niepogo­dze­niu się i niezrozumieniu – jak to się mogło stać, że był człowiek i już go nie ma – tkwi cała tajemnica, której nie poznamy nigdy. A nawet jeśli­byś­my ją po­zna­li, to czy rzeczywiście potrafilibyśmy się z nią pogodzić?

🖇

Chwytam ten dzień i osobę, którą kocham. Chwytam, póki to, co nas łączy, trwa. Chwytam rozpaczliwie, ze świadomością bliskiej utraty. Chwy­tam śle­po, na bok odkładam obowiązki wobec innych. Myślę, że będą i jesz­cze zdążę okazać im zainteresowanie i troskę. A jeśli się mylę? Jeśli stracę ich, zanim zdążę im okazać miłość? Wydaje się nam, że to, co jest, będzie na zawsze, że zdążymy się tym nacieszyć i się z tym pożegnać. I na­gle, znie­na­cka, okazuje się, że to ma swój kres i że przegapiliśmy dany nam czas. Przepuściliśmy go przez palce. Nie pożegnaliśmy się z należytą uwagą.

🖇

Pamięć o tobie, o twoim umiłowaniu życia, sprawia, że mam siłę iść dalej, że wiem, iż cokolwiek mnie spotka, przetrwam. Jestem sama mi­mo ota­cza­ją­cych mnie ludzi. Jestem sama, mimo że jestem z kimś i mimo że kocham. Jestem sama, bo wiem, że to, co jest w tej chwili, za chwilę utra­cę. I po­zo­stanę sama. Na jakieś swoje zawsze.

🖇

Je­stem jej córką i nic o niej nie wiem. A czy wiem cokolwiek o tobie? Czy to, co wiem, nie jest jedynie opowiadaniem o sobie samej, o frag­men­cie mojego życia z tobą, o tym fragmencie, który dzieliłyśmy, o tym niespotykanym szczę­ściu, którego sens zrozumiałam dopiero w momencie straty?

🖇

Gdy wracaliśmy z cmentarza, moja starsza córka poprosiła, bym im nigdy tego nie robił, nie odchodził bez pożegnania.
     Wolałbym umrzeć szybko, nie cierpieć, nie chorować. Nagła śmierć jest dobra dla umierającego, ale rozumiem teraz, że dla żyjących może być nie do zniesienia. Jest szokiem dla wszystkich. Nie można w nią uwierzyć. Nie można się pogodzić, po kolei odtwarza się alternatywne scenariusze zda­rzeń. Tak jak ja teraz. Może mogłem coś zrobić? Jakoś go zatrzymać?

🖇

Przecież wiem, że twoje życie było twoje i jako takie dla mnie jest nie­do­stęp­ne. Twoja historia opowiedziana przez ciebie wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie ma dwóch takich samych opowieści, nawet jeśli dotyczą tych samych wydarzeń. […]
     Czym jest tak naprawdę śmierć ukochanej osoby? Czym jest przeżycie jej śmierci?

🖇

A może nie tracić nadziei wbrew wszystkiemu?

🖇

[…]  wybory matek są zawsze zapośredniczone przez środowisko społeczne, stanowią wypadkową (braku) możliwości, zdolności, umiejętności. Jej mat­ka była tylko śrubką w ogromnie złożonym mechanizmie. Były rzeczy, które zrobiła źle, ale były też rzeczy, które robiła dobrze, bo nikt nie jest jed­no­wy­miarowy.

🖇

Podcieranie tyłka ma jednak głębszy sens, gdy ten tyłek należy do osoby, którą się głęboko kocha.

🖇

Uczyłaś mnie przykładać wagę do takich szczegółów, którymi nawet nie chciałam zawracać sobie głowy. Dziś myślę, że z tych szczegółów składało się twoje życie. Z jakich składa się moje?

🖇

Nigdy nie myślałam, że jestem szczęśliwa. Twoja śmierć uzmysłowiła, że byłam.

🖇

W gruncie rzeczy byłaś czarodziejką prostoty. Mistrzynią cierpliwości. Nie oczekiwałaś od życia zbyt wiele i może dlatego potrafiłaś je cenić w jego naj­bardziej zwyczajnych formach.

🖇

Miarą poziomu cywilizacji danego kraju jest sposób, w jaki traktuje się w nim zwierzęta. „Pod tym względem jesteśmy barbarzyńcami” – pomyślała z goryczą.

🖇

Po smutku przychodzi ukojenie, po burzy spokój. Najpierw bunt na za­pew­nie­nia innych, że życie musi się toczyć dalej. Potem stopniowe poddawanie się jego rytmowi, wsiąkanie w życie na powrót. I pewnego dnia uświa­do­mie­nie sobie, że wciąż potrafimy się cieszyć z tego, że trwa.

🖇

To, co nie miało być ostatnie, stało się ostatnie, może dlatego słowa „nie spiesz się” wciąż tkwią zapisane w mojej głowie. Są jak twoja rada, tak, jak ją rozumiem: „Nie spiesz się, zwolnij, poczuj strumień życia przepływający przez ciebie, stań się jego elementem, w tym bezruchu odczuj każdą se­kun­dę”. […]  To, co miało być stale, skończyło się; to, co miało trwać chwilę, wciąż trwało.

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

[…]  proszę, umieraj stąd. Życzę ci szczęśliwego życia gdzie indziej.

🖇

Teraz już wiem, jak to jest. To trochę jak z wyjazdem w da­leką podróż. Opuszczamy jakieś miejsce i życie tam toczy się bez nas. Nic nie znaczymy dla codzienności in­nych. Jestem tu, sama dla siebie, sam na sam ze sobą. Jak wszyscy.

🖇

Tak to już jest. Życie toczy się dalej. Za chwilę jakaś in­na ja będzie płakać nad stratą. Ona jeszcze nie wie, że nie ma takiego braku, którego nie zastąpi inny, i ta­kie­go, którego inny nie poprzedzał. Ale tego można się na­uczyć tylko na własnej skórze.

🖇

Patrzę na plecy śpiącej obok mnie kobiety. Poczucie bez­pie­czeństwa, jakie przy niej czuję, w myślach, niczym mantrę, powtarzając sobie: „Nie przyzwyczajaj się za bar­dzo”. Wyciągam rękę i dotykam delikatnie, tak by jej nie zbudzić, jej ciała, które przywraca mi poczucie rze­czy­wi­stości. Jej ciepło, spokojny oddech, ponownie mnie usypiają. Pragnę być kochana tak, jak byłam kochana przez ciebie. Do końca. I wiem, że to niemożliwe, że mam tylko tę chwilę całkowitego oddania, po której już wkrótce nie pozostanie żaden ślad.
     […]  Gdy tęskniłam do twojej bliskości jako dziecko i gdy tęsknię do niej teraz, oznacza to jedynie pra­gnie­nie twojej obec­no­ści w mo­im życiu, żywej obecności, po­przez ciało i w nim.

🖇

A zegar spokojnie odmierza pozostałe nam godziny, minuty, sekundy.

(tamże)

niedziela, października 19, 2025

5917. Zamieniając ziarnka piasku w perły (XVIII)

nie: kto tak może, ale co
on_ takiego ma, że tak może?

odnajdź to w sobie.
KD • Teacher
co się wydarza nieintencjonalnie?

★ ★ ★

[suplement 23.10.2025]
Zagadkowa zmiano! Klękam przy kamieniu
i opieram czoło, po ręce się wspina
tłusta gąsienica. Bogowie na dachach
odkładają miecze i siadają popatrzeć,
ale nie na długo. Wracają do walki.

Justyna Bargielska, Kubek na tsunami,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.

piątek, października 17, 2025

5916. W warzywniaku (XII)

Pati & Jabłoń:
(po skończonej rehabce komentują finałową
jedenastkę konkursu chopinowskiego
)

Jabłoń:
„Mój” Chińczyk odpadł.

Pati:
„Moja” Chinka też.

🍆

czwartek, października 16, 2025

5915. W warzywniaku (XI)

Pati:
Masz stać codziennie
10–15 minut.

Jabłoń:
W jednym kawałku?

Pati:
Tak. Jak w sklepie w kolejce.

Jabłoń:
Nie dam rady. :(

Pati:
No, popatrz.
A kościelne babcie dają radę. :)

Jabłoń:
Wyglądam Ci na kościelną babcię?

Pati:
Nie. Dlatego zaczęłam od PRL-u.

🍆

[suplement 24.10.2025]
[…]  sprawne cia­ło […] Zwykle tego się nie docenia. To oczy­wi­ste, że jest, że pracuje, że nosi nas, pozwala siebie używać, jest źródłem wielu przyjemności. Nie zauważamy go, dopóki pracuje normalnie. Dopiero wtedy, kiedy boli, staje się cię­ża­rem. Wtedy stan „sprzed” wspominamy jak raj utracony.

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

5914. 289/365   // Łódeczka dla Białego Kruka

choć co­raz mniej tych pierwszych razów, wciąż są i zaskakują bardziej niż pierwsze, te najpierwsze pierwsze razy. pierwszy — bez Ciebie — konkurs chopinowski trwa.

słów brak, pozostała tylko muzyka.

289/365


Autor(ka) nie do ustalenia.

Nie spodziewałam się, że to jest możliwe, że człowiek jest i go nagle nie ma. Śmierć jest częścią życia, to wiemy. Tylko to jest zupełnie co innego, jak z teorii i rozmów filozoficznych o tym, że wszyscy umrzemy, przechodzimy do praktyki: poradź so­bie w sytuacji, gdy nagle tracisz kogoś bliskiego. […]
     Jest szok i proces żałoby, cierpienia, a równocześnie po­czu­cie: żyj, bo jutro naprawdę może cię nie być.

Żałoba jest o tyle trudna, że dopóki nie doświadczysz śmierci osoby, na której ci bardzo zależy, to nie wiesz, o czym mówisz.

Karolina Hamer, Karolina Domagalska, Niezatapialna,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2020.

*

Yang (Jack) Gao, 3. etap konkursu 
chopinowskiego, Warszawa 2025.

[suplement 17.10.2025]
Wciąż jeszcze czas, kiedy byłaś z nami, jest możliwy do u­chwy­ce­nia. Rzeczy, które dzieją się teraz, mają jeszcze punkt oparcia w przeszłości.

[…] gdziekolwiek pójdę, będziesz ze mną.

Widzę cię. Ty we mnie. Może na tym polega sens życia dalej? Na byciu pamięcią o tobie i o innych, którzy odejdą?

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

środa, października 15, 2025

5913. 288/365

drobiazgi. za­uważać, robić, doceniać. każdego dnia — mimo wszystko, szcze­gól­nie w tych trudnych chwilach, gdy nadzieja spakowała już wa­liz­ki — amen.

288/365

[…]  ból jest akuszerką nowego, pomaga narodzić się temu, co zupełnie inne.

Ból czyni człowieka podatnym na niedostępne, co daje mu oparcie i schronienie.

Byung-Chul Han, Społeczeństwo zmęczenia
i inne eseje
, przeł. Rafał Pokrywka,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2022.

[suplement 17.10.2025]
Choroba wycieńcza, gdy wszystko boli, człowiek myśli o śmier­ci jak o wytchnieniu. Pojawia się pragnienie śmierci, pragnienie końca cierpienia, za wszelką cenę. Życie boli, czy ktokolwiek wie o tym lepiej niż człowiek chory? Coraz więcej dróg zamkniętych. Oprócz tej jednej.

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

sobota, października 11, 2025

5912. Leczone (IV)  // Z oazy (CCCLXXXV)

alternatywny tytuł wpisu:
5912. Panna cotta (CLXXV)

Wleczone ciało leczone było… Na ostatniej prostej do zdrowienia w koń­cu przyszła. Wyczekana. Czysta przyjemność, a nie książka, choć Sadownik grzmiał, że zde­cy­do­wa­nie za mało liter na centymetr kwadratowy.

W tej książce leczyły kamienie i kre­ska. Literki pozwalały rozpieszczać się czaso­wni­ka­mi. Całość pomogła wrócić do siebie. Niech kamieniem rzuci ten, co nigdy nie dał się zahipnotyzować żadnemu kamykowi.

Puoi provare a girarci intorno.
     Oppure puoi continuare a seguire
i pensieri che avevi in mente.

Możesz próbować kręcić się w kółko.
     Lub możesz nadal podążać za / myślami, które mia­łeś w umyśle.

Ma è difficile ignorare un sasso.
     Si vede subito che quelli grandi
sono fatti apposta per arrampicarsi.

Ale trudno jest zignorować kamień.
     Widzi się natychmiast te wielkie, / stworzone, by się na nie wspinać.

È il modo migliore per conoscerli...
     e per vedere dove ti trovi.

To najlepszy sposób, by je poznać… / i widzieć, gdzie się znajdujesz.

🖇

I sassi piccoli, invece,
ti chiedono di scegliere
quali vuoi mettere in tasca.

Małe kamienie natomiast / proszą cię o wybranie / tych, które chcesz włożyć do kieszeni.

Perché c’è qualcosa di speciale in un sasso
     che lo rende perfetto da tenere in tasca.

Ponieważ jest coś wyjątkowego w kamyku,
     co sprawia, że jest idealny, by zachować go w kieszeni.

🖇

Niektóre
kamienie
układają
się
dobrze
jeden
na
drugim.

🖇

I sassi più grandi ti fanno capire
     cosa significa la pesantezza.

Większe kamienie pozwalają ci zrozumieć,
     co oznacza ciężar.

🖇

Sui sassi che non sono né troppo grandi
     né troppo piccoli è bello stare seduti.

Na kamieniach, które nie są ani zbyt duże,
     ani zbyt małe fajnie jest usiąść.

Quando ti siedi su un sasso,
     vedi le cose in modo diverso.

Kiedy siedzisz na kamieniu,
     widzisz sprawy inaczej.

🖇

Anche se la gente può pensare che tu non stia facendo niente,
     così come pensano che un sasso non stia facendo niente,
     tu e il sasso sapete bene che si sbagliano di grosso.

Chociaż ludzie mogą myśleć, że nic nie robisz,
     tak jak myślą, że kamień nic nie robi,
     ty i kamień dobrze wiecie, że grubo się mylą.

🖇

Il cuore delle montagne
     è formato da sassi enormi.

Serce gór / składa się z gigantycznych kamieni.

Non sempre si vedono.
     Se a volte hai l’impressione
che il mondo non si accorga
di quanto sei grande,
ricordati di loro.
     Anche se è nascosta,
la loro grandezza c’è sempre.
Proprio come la tua.

Nie zawsze je widać. / Jeśli czasem masz wrażenie, / że świat nie zauważa, / jak_ jesteś duż_, / pamiętaj o nich.
     Chociaż są ukryte, / ich ogrom jest wieczny. / Dokładnie jak ty.

🖇

Sotto […]  c’è il sasso più grande:
     la nostra Terra.
     È grande tanto da tenerci su tutti.

Pod […] jest największy kamień: / nasza Ziemia.
     Jest wystarczająco duża, aby utrzymać nas wszystkich na szczycie.

🖇

A volte può capitare che i sassi non sembrino niente di speciale.
Czasem może sie zdarzyć, że kamienie nie wydają się niczym specjalnym.

Ma poi ce n’è uno che ti sorprende...
Ale potem pojawia się wśród nich jeden, który cię zadziwia…

Proprio come quando ti senti un po’ banale e poi di colpo
     noti in te qualcosa che ti riempie di meraviglia.

Dokładnie jak wtedy, gdy czujesz się zwyczajnie, a potem nagle
     zauważasz w sobie coś, co napełnia cię zdumieniem.

🖇

Ogni sasso può essere importante,
     anche se nessuno all’infuori di te saprà mai il perché.
Magari il più importante sarà quello
     che riempirà perfettamente la tua mano.

Każdy kamyk może być ważny,
     chociaż nikt oprócz ciebie nigdy nie dowie się dlaczego.
Być może najważniejszy będzie ten,
     który idealnie wypełni twoją dłoń.

E da qualche parte sta aspettando che tu lo trovi.
I gdzieś czeka, aż go znajdziesz.

🖇

Quindi forse è una buona idea
     dire «Ciao» a ogni sasso che incontri.

Więc może to dobry pomysł
     mówić „Cześć” każdemu napotkanemu kamykowi.

🖇

E poi...
     ...nei momenti in cui ti troverai
     a desiderare di avere qualcuno accanto
     (ma non ci sarà nessuno),
     il tuo sasso sarà lì.

A potem…
     …gdy znajdziesz się w sytuacji, / że będziesz pragnął mieć kogoś obok
     (ale nikogo nie będzie), / twój kamyk będzie z tobą.

🖇

E sentirai
     che stai prendendo per mano
     il mondo intero...

I poczujesz,
     że trzymasz za rękę / cały świat…

...e che il mondo intero prende per mano te.
…i że cały świat trzyma za rękę ciebie.

Mary Lyn Ray, C’è un sasso per te, ilustr. Sala Felicita,
przeł. z j. angielskiego Chiara Carminati,
Mondadori Libri, Milano 2025.

Mistrz Daosheng, słynny mnich buddyjski, nauczał nad strumieniem u stóp Tygrysiego Wzgórza. Przysłuchiwało mu się tysiąc osób, a żadna z nich nie rozumiała, co mówi. Za to niewygładzone kamienie ze strumienia powstały, pokłoniły mu się i przytaknęły w odpowiedzi.

Ludzie to kamyki.
     Deukalion i Pyrra jako jedyni przetrwali potop zesłany przez za­gnie­wa­ne­go Zeusa. Ponieważ pozostali na ziemi samotni, poprosili o radę boginię Temidę, która powiedziała im, by rzucali za siebie przez ramię kości Wiel­kiej Matki. Rozumując, że kośćmi Matki Ziemi są kamienie, rzucali za siebie kamienie. Te rzucone przez niego stały się mężczyznami, te rzucone przez nią – kobietami.

Bóg zsyła aniołów na ziemię, by zamieszkiwali w kamieniach, aby „chronili ludzi od niebezpieczeństw albo by im przysporzyć jakichś szczególnych łask”.

Kopiec z kamieni jest bramą lub drabiną do nieba.

Eliot Weinberger, Duchy ptaków, przeł. Mikołaj Denderski,
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2025.

(5910+1). Leczone (III)  // Z oazy (CCCLXXXIV)

alternatywny tytuł wpisu:
5911. Panna cotta (CLXXIV)

Wleczone ciało leczone było… Niecierpliwie czekało, aż przyjdzie deputat włoskich, zakazanych przez Sadownika, literek. Literki, nieświadome swej funkcji leczniczej, nie śpieszyły się wcale, nabierając poważnego opóźnienia.

Plułam sobie w brodę, że z realizacją deputatu się pośpieszyłam, bo piękność książ­ko­wa mnie znalazła, a w pod­czytniku zdanie, które natychmiast angażuje i serce, i duszę:

Lei sa che c'è un impulso creativo in ognuno di noi, e dove c'è un punto c'è un inizio.
Ona wie, że w każdym z nas jest twórczy impuls, a tam, gdzie jest krop­ka, jest początek.

Co jakiś czas wracałam do internetowej księgarni, by obejrzeć po raz setny okładkę, by przeczytać podczytnik, by westchnąć, że trzeba czekać do listopada. Między jedną a drugą wizytą na konkretnej stronie internetowej zderzyły mi się w głowie kulki. Od­paliłam wyszukiwarkę… na pewno znajdę jakieś fotki z wnętrza książki i spraw­dzę, czy podoba mi się kreska w ilustracjach, czy naprawdę warto na nią cze­kać.

Fotki? Wpadłam, wsiąkłam, nie było mnie. Były tylko odgłosy zachwytu, które, po do­biegnięciu na drugi koniec ula, ulegały zniekształceniu, tworząc dźwięki ozna­cza­ją­ce niebezpieczeństwo. Sadownik przybiegł na pomoc (co się dzieje?!) i nadział się na dysonans poznawczy, bo zachwyt kreską i elementami animacji. Więc po uzy­ska­niu odpowiedzi, że słucham sobie arcyprzepięknej historii, upewnił się już tylko: Acha, rozumiem, że przez najbliższą godzinę mam nie reagować, bo czytasz książ­kę. No, tak. I nie muszę jej już mieć.

Narysuj kropkę lub kreskę albo zrób krok, zatrzymaj na czymś wzrok lub weź głę­bo­ki oddech i… zobacz, gdzie cię to pociągnie, poprowadzi, poniesie — o tym jest ta książka. Ale też o tym, że podać dalej możemy tylko to, co wcześniej otrzy­ma­li­śmy. Równie ważne jest, by starać się w każdej sytuacji widzieć polarnego niedź­wie­dzia podczas śnie­ży­cy, a nie brak.

La lezione di disegno è terminata, ma Vashti resta incollata alla sedia.
Lekcja rysunku się skończyła, ale Vasti pozostaje przyklejona do krzesła.

🖇

La sua insegnante osserva il foglio bianco.
«Ah, un orso polare in una tempesta di neve».
«Molto divertente!» Esclama Vashti.
«È che proprio NON SO DISEGNARE!»

Jej nauczycielka ogląda pustą kartkę.
     — Ach, niedźwiedź polarny w śnieżycy.
     — Bardzo zabawne! — wykrzykuje Vasti. — Po prostu NIE UMIEM RYSOWAĆ!

🖇

L’insegnante sorride. «Fai un punto […]
      Vashti afferra un pennarello e lo scaglia sul foglio.

Nauczycielka uśmiecha się.
     — Narysuj kropkę […].
     Vasti chwyta flamaster i ciska go na kartkę.

«ECCO!»
     La meastra prende la pagina e la esamina con attenzione. «Uhmmmmm...»
     Poi porge il foglio a Vashti e dice pacatamente: «Adesso firmalo!»

     — PROSZĘ!
     Nauczycielka bierze kartkę i przygląda się jej uważnie.
     — Uhmmmmm…
     Potem wręcza arkusz papieru Vasti i mówi spokojnie:
     — Teraz podpisz ją.

🖇

La bambina resta pensierosa per un istante.
«Be’, forse non so disegnare, ma almeno SO fare la mia firma.»

Dziewczynka pozostaje zamyślona przez chwilę.
     — Dobra, może nie umiem rysować, ale przynajmniej UMIEM się podpisać.

🖇

La settimana successiva […]. «Uhm!» medita Vashti. «Posso senz’altro disegnare un punto più bello di QUESTO!»
W nastepnym tygodniu […].
     — Uhm! — zastanawia się Vasti. — Zdecydowanie potrafię narysować ładniejszą kropkę od TEJ!

🖇

🖇

«Se so fare dei punti piccoli, significa che posso farne anche di GRANDI!»
     — Skoro umiem już rysować małe kropki, oznacza to, że mogę narysować również WIELKIE!

🖇

«Anch’io vorrei saper disegnare.»
«Scometto che ne sei capace,» risponde Vashti.

     — Ja też chciałbym umieć rysować.
     — Założę się, że jesteś w stanie to zrobić — odpowiada Vasti.

«IO? No, io no. Non so neanche tirare un riga dritta con il righello.»
     Vashti sorride e porge al bambino un foglio di carta. «Fammi vedere.»
     […]
     Vashti dà un’occhiata a quel ghirigoro. Poi dice...
     «ADESSO... FIRMALO!»

     — Ja? Nie, ja nie. Nie umiem nawet narysować prostej linii od linijki.
     Vasti uśmiecha się i wręcza chłopczykowi kartkę papieru.
     — Pokaż mi.
     […]
     Vasti rzuca okiem na zawijas. Potem mówi:
     — TERAZ… PODPISZ GO!

Peter H. Reynolds, Il punto, przeł. z j. angielskiego M. Barigazzi,
Adriano Salani Editore, Milano 2013.
(wyróżnienie własne)

*