wracałam*. wróciłam podwójnie, słuchając dziś piosenki, której każda fraza przed oczami przesuwa mi pradawne śnieżne szczęśliwe wspólne chwile. w białce tatrzańskiej sadownik uczył się jeździć na nartach, a ja wtedy nawet nie przeczuwałam, że pojawi się w moim życiu kudłata, otworzy mi oczy i pokocham śnieg w mieście, że już zawsze będzie on dla mnie tylko pamięcią o Jej zachwycie na widok białego puchu.
298/365
__________
* „do siebie” trzy–dwa razy dłużej, niż zakładałam, ale wróciłam. pognałam w czwartek do mojej kawiarni, gdzie wraz z baristą ucieszyliśmy się bardzo, widząc siebie nawzajem. piłam, prawie jak dawniej, kawę, czytałam i… zabrzmiała dawno niesłyszana piosenka**.
** i wróciły wspomnienia z czasów, gdy słuchałam — do upadłego, uparcie, bez wytchnienia — zapętlonego albumu, z którego pochodziła.
Sting, Desert Rose.
Czasem muzyka potrafi oddać to, co niewypowiedziane.
Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz