sobota, października 25, 2025

5921. 298/365

wra­całam*. wróciłam podwójnie, słuchając dziś piosenki, któ­rej każda fraza przed oczami przesuwa mi pradawne śnieżne szczę­śli­we wspólne chwile. w biał­ce tatrzańskiej sadownik uczył się jeź­dzić na nar­tach, a ja wtedy nawet nie prze­czu­wa­łam, że po­ja­wi się w mo­im życiu kudłata, otworzy mi oczy i po­ko­cham śnieg w mie­ście, że już zawsze bę­dzie on dla mnie tyl­ko pa­mię­cią o Jej za­chwy­cie na widok bia­łe­go puchu.

298/365

__________
   *  „do siebie” trzy–dwa razy dłużej, niż zakładałam, ale wró­ci­łam. pognałam w czwartek do mojej kawiarni, gdzie wraz z baristą ucieszyliśmy się bardzo, widząc siebie na­wza­jem. piłam, prawie jak dawniej, kawę, czytałam i… za­brzmiała dawno nie­sły­szana piosenka**.
  **  i wróciły wspomnienia z czasów, gdy słuchałam — do upa­dłe­go, upar­cie, bez wytchnienia — zapętlonego albu­mu, z którego pochodziła.

Sting, Desert Rose.

Czasem muzyka potrafi oddać to, co niewypowiedziane.

Joanna Mizielińska, Księga umarłych,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz