Niedzielne odliczanie literek, dwa. Najpierw bardzo długo czekałam na przyzwoitą cenę. Potem w szybkim tempie połknęłam pierwsze kilkadziesiąt stron, zakreślając co chwilę gęste od znaczenia fragmenty. I nagle, książka ta co chwilę mnie wypluwała. To książka-rekordzistka — przeczytanie jej zajęło mi dwa miesiące i wymagało nie lada dyscypliny i uporu.
Jest w tej książce wiele scen, które zwyczajnie mnie brzydziły — nie wiem, czy wynikało to z natury mych gustów, ktore nie podlegają dyskusji, czy może odsłaniała się uporczywość socjalizacji, której jestem po trosze wyrobem. Nie wiem i zdecydowanie nie mam potrzeby tego wiedzieć.
Jest w tej książce, na szczęście, wiele zaskakujących faktów, jeszcze więcej wspaniałych fragmentów, spostrzeżeń tak bardzo w punkt, że aż bolą. Dla nich warto było zagryźć zęby, wytrzymać, ustać. Nie odważę się nikomu polecić tej książki. Sięgnąć po nią należy dopiero wtedy, gdy coś w nas wyciągnie po nią dłoń, nie wcześniej.
Pozostają ze mną — poza wybranymi fragmentami — relacja Iry i Claudii (najpewniej całkiem zmyślona, ale ma niebywałą moc) oraz pragnienie, by zawsze czuć głos, zamiast go słyszeć.
Szukam dróg w głąb siebie, w pamięć ciała. Zaczynał_m ten tekst już iks razy, konstruował_m fabułę, aż robiło mi się niedobrze. Ale tak się nie da, tworzyć fabułę, poruszając się przedeptanymi ścieżkami na piasku. Droga musi powstawać w marszu.
🖇
Być może o to chodzi w autofikcji: przemierzać krainę rzeczywistości we własnym tempie, koncentracji i trybie.
🖇
Nigdy nie rozmawiał_m z tobą o tym, czy dla innych rodzin udawanie, że są jak inne rodziny, jest równie męczące jak dla nas, o normalności, o heteronormatywności, o queerowości, o klasie, o tak zwanym „trzecim” świecie i o tajemniczych splotach grzybów, o wiele większych i subtelniejszych niż w naszym wyobrażeniu, o wszystkich tych drogach, które oferuje świat
[…].
🖇
Kochana babciu. Gdy o tobie myślę, myślę o wszystkich tych rzeczach, których nigdy nie mogliśmy sobie powiedzieć i nigdy nie będziemy mogły.
🖇
Jak człowiek ma wspiąć się po społecznej drabinie, skoro nie pracuje? (Jeszcze nie pojmował_m, że duży kapitał można tylko odziedziczyć, a nie wypracować, wbrew bajce o pucybucie, którą serwujemy sobie łyżeczką Nestlé).
🖇
Myślę o tym, jak bliska mi jesteś, gdy do ciebie piszę, i jak daleka, gdy cię widzę.
🖇
[…]
wszystkie kobiety były przedmiotami: dziewczę, babsko. I dzieci, słodkie i maleńkie jak łyżeczka do espresso. Pamiętam, że to uprzedmiotowianie mnie wkurzało. Nie chciał_m być przedmiotem, chciał_m być człowiekiem, dużym człowiekiem; a bycie dużym oznaczało posiadanie płci, męskiej. Bycie kobietą groziło pozostaniem przedmiotem albo stanie się morzem. Tego nie chciał_m.
🖇
Potem rozmowa zeszła na dzieło Ernaux jako ciało wstydu, że wstyd to najdokładniejsza siła pamięci. Wstydliwe doświadczenia są wytatuowane w naszych umysłach, z nieporównywalną precyzją przetrwają dłużej niż wszystkie inne wspomnienia. Pamięć fille, którą Ernaux opisuje sześćdziesiąt lat później, to pamięć wstydu.
🖇
Trochę później, gdy piekł_m dla nas chleb, przyszedł mi do głowy cytat z Jeana Geneta, który Annie Ernaux wykorzystała jako motto do Miejsca. Brzmi tak: „Pisanie to ostatnia szansa ratunku dla tego, kto zdradził”. Według mnie to nie jest prawda. Dla mnie pisanie to nie droga wyjścia ze zdrady, lecz zdrada. Bo piszę o rzeczach, o których nie wolno mówić. Niepisana zasada: nigdy nie mówić o uczuciach. O tym, co naprawdę czujemy do innych.
🖇
Binarność jest jak gość, który pojawia się na przyjęciu, zanim zdążysz nakryć do stołu.
Alok Vaid-Menon
🖇
„Mam męskie stopy”, mawiała babka dumnie, defensywnie, przepraszająco, niezrozumiale.
[…] Na przykładzie stóp babki uczył_m się, że części ciała buntują się przeciwko człowiekowi, nie są z nim tożsame, mają inną płeć, mogą być innymi gatunkami. I że uczucia, jakimi człowiek je obdarza, być może zaczynają się w ciele, ale później rozszerzają na całą przestrzeń wokół.
🖇
[…] czuł_m bliskość z babką, milczącą bliskość okrężną drogą.
🖇
Czasem świtają mi rzeczy, o których nauczył_m się, że człowiek nazywa je w s p o m n i e n i a m i z d z i e c i ń s t w a, są bardzo intymne, a jednocześnie nieosobiste, zbiorowe:
Nauka liczenia od jeden do dwudziestu.
Mówienie dziękuję, zawsze i stale, i mówienie przepraszam.
Uprzejme odpowiadanie na pytanie: „Ile masz lat?”. I: „Jesteś dziewczynką czy chłopcem?”.
🖇
Nie chodzi o obarczanie winą, chodzi o rozplątywanie nitek, które nas utkały: nitek, które związały nas w cierpiących na męskość, które każdego i każdą z nas oplotły kokonem milczenia, wstydu i obłudy.
🖇
Naiwnością byłoby sądzić, że historie, które stale sobie opowiadamy, nic z nami nie robią
[…]. Bo te historie układają się wokół nas, postrzegamy świat przez ich alfabet. I wierzę w to, że historie, których sobie nie opowiadamy, także sobie samym, są całkiem inną historią.
🖇
Przypuszczam, że matka była jako dziecko podobnym do mnie meblem. Opowiadała mi, że stale przypominano jej, że jest dziewczynką. Że nie wspierano jej w szkole, bo była dziewczynką, że ją dotykano, bo była dziewczynką, że oczekiwano od niej, że będzie milczeć albo mówić cicho, nosić spódniczki i rodzić dzieci. Podejrzewam, że matka dość szybko się przemeblowała, że zrobiła z siebie archiwum wszystkich kobiet doświadczających przemocy. Zbierała historie i uczucia, przechowywała je w sobie i na własną historię nie miała już miejsca.
🖇
Buku. Ty możesz tak po prostu rosnąć. Nikt nie decyduje o twoim kształcie. Chciałobym być jak ty.
🖇
Była raz kobieta. Ale nie chciała być kobietą. Chciała być kimś. Chciała zrobić maturę. A potem studiować. By stać się kimś, będąc kobietą, trzeba mieć zbroję.
🖇
Matka ma trzy skóry. Pierwsza jest z kobiety. Matka chciałaby być mężczyzną. Móc pozwolić sobie na agresję. Studiować. Nie musieć mieć dzieci. […]
Druga skóra matki jest z mówienia. Mówienie jest zbroją. To skóra odziedziczona.
Trzecia skóra matki jest z upartego zapominania. Pod spodem nosi szkatułkę.
🖇
Co zapomnisz jako następne? O czym będziesz pamiętać do końca? Czy to mówi coś o tym, jak ważne są dla ciebie różne rzeczy?
🖇
[…]
nigdy nie był_m gejem, bo bycie gejem jest możliwe jedynie wówczas, gdy człowiek wierzy w to, że istnieją dwie płcie, a człowiek leci na tę samą i nie będę przekazywać dalej tej mrożącej krew w żyłach bajeczki o dwóch płciach, o dwóch nietopniejących lodowcach, które są swoim przeciwieństwem. Beze mnie, budowniczy barier.
🖇
Ale nie, babciu, tych rzeczy nie da się powiedzieć, nie mówionym językiem, nie matczynym językiem. Nigdy nie nauczył_m się mówienia, uczył_m się wyłącznie słuchania, patrzenia i takiego wysławiania się, żeby ominąć rzeczy, o które chodzi.
🖇
[…] zacytował przysłowie ze swojego kraju: „What you cannot say, you need to invent”. „Oh, that’s saying where you come from? That’s nice”. „No”, odparł. „I just invented this now”. Pożegnaliśmy się bardzo formalnie.
🖇
– Dlaczego reagujesz tak nadwrażliwie?
– Jacy ludzie używają argumentów logiki krwi i pokrewieństwa? To faszystowskie, mamo, ta fascynacja własną krwią, własnym drzewem genealogicznym, to czysta ideologia faszystoidalna, że to określa człowieka.
🖇
– W twoim wieku?
– Przestań. Mam pięćdziesiąt cztery lata. Mężczyźni stale to robią i nikt nic nie mówi.
🖇
I może cały ten tekst, ten pisarski ruch jest wypełniaczem, tworzeniem miejsca, w którym pustka wreszcie znajdzie przestrzeń. Nie tekst, lecz miejsce z napisem: „Tu jest coś, czego nie da się powiedzieć”. Co nie jest tożsame z milczeniem.
🖇
[…]
boję się każdego dnia. Nie kiedy się ubieram czy maluję, nie dopóki jestem w domu, ale jak tylko otworzę drzwi i wyjdę «na świat». Przepraszam, Mo, jestem zazdrosn_ o heteroseksualnych mężczyzn, którzy malują paznokcie jako znak polityczny, ale nie boją się, że zostaną pobici, obrażeni czy opluci, mężczyzn takich jak ty, którzy nie boją się, bo nie doświadczyli życia w nieustannej przemocy, mikro- i makroagresji. A wiesz, co mnie najbardziej wkurza? To, że ja muszę się bać malować paznokcie, a ty nie. Bo ty możesz po prostu zmyć lakier i być bezpieczny. Ale ja, my, nie możemy «tego» zmyć. Bo tu nie chodzi o to, co n o s i m y, ale kim j e s t e ś m y. Przynajmniej tego uczy nas świat”. Mo słuchał w milczeniu. Gdy skończył_m, zapytał: „Skąd wiesz, że się nie boję?”.
🖇
Włosy rosną zawsze, to nie jak z książkami, które czekają, aż się je otworzy.
🖇
A on po prostu słuchał, bez oceniania, co mnie wkurzało, powiedział_m, że oczywiście wciąż czekam na to, żeby naprawdę tu dotrzeć, że wciąż nie wiem, po co tu jestem, ale kto w moim wieku albo przynajmniej w moim pokoleniu wie? Uśmiechnął się najbardziej delikatnym, drażniącym uśmiechem
[…] i powiedział, że w wieku trzydziestu, czy ile tam mam lat, można powoli dotrzeć na tę planetę.
🖇
[…]
udało nam się nawet odłożyć na bok typowe poczucie winy związane z tym, że jako trzydziestoletni uprzywilejowani i dobrze wykształceni mieszkańcy Europy Środkowej nie robimy czegoś bardziej znaczącego. Zdefiniowaliśmy nasze pokolenie jako apolitycznych egoistów między pokoleniem boomerów a pokoleniem Z; jesteśmy pokoleniem, które ma nadzieję, że nie jest tak zadowolone z patriarchalnego kapitalizmu jak nasi rodzice, ani tak z niego niezadowolone, jak pokolenie po nas (przy czym z pewną zazdrością obserwujemy upolitycznioną młodzież klimatyczną).
[…]
[…]
Wychowaliśmy się pod koniec dwudziestego wieku, w krótkim okresie „końca historii”, z przekonaniem (i oczekiwaniem), że możemy stać się kimkolwiek. Ale koniec historii się skończył, wojna i przemoc nigdy naprawdę nie odeszły, zostało jedynie poczucie własnej wartości, prezentowane przez „Zachód”. A jednak wychował_m się w apolitycznych czasach hiperkapitalistycznego neoliberalizmu, a naszym celem była próba osiągnięcia „tego” jako jednostka. W tym sensie jestem typowym dzieckiem mojego pokolenia. I to jest miejsce, z którego do Ciebie piszę, Babciu. Miejsce, które dzielimy: bycie zwykłym.
🖇
[…] to jest magia tekstu: tworzenie obecności z nieobecności. Jednak teksty nie są tylko błyskotliwą magią. We wszystkich tych różnych kulturach, gdzie formy pisania były wymyślane niezależnie od siebie, najwcześniejsze teksty były zawsze zapisami długów. Ile ty dałeś mnie, ile ja obiecał_m w zamian? Dlatego myślę, że literatura i dług są nierozerwalnie ze sobą połączone.
🖇
Jeśli mam jakieś zadanie generacyjne, myślę, że jest to: zacząć szukać pod oczywistymi ranami ran ukrytych
[…].
🖇
Miał_m cel: pisać o „tym wszystkim”, o męskości, dyscyplinie, przemocy i społeczeństwie konkurencji, o tym, co to znaczy żyć u progu trzeciego tysiąclecia w tym ciele.
🖇
Odyseja nigdy nie była dla mnie historią bohatera, lecz kogoś, kto przetrwał wojnę mężczyzn, Iliadę, ale był tak straumatyzowany, że droga do domu okazała się niemożliwa. Jest kimś innym, kiedy wraca, jego dom też się zmienił. Krąg, który chciał_m narysować, bardziej przypomina spiralę. Linia końcowa nie łączy się z linią początkową.
Kim de l’Horizon, Drzewo krwi, przeł. Elżbieta Kalinowska,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024.
(wyróżnienie własne)

„We’re born naked and the rest is drag”.
(Urodziliśmy się nadzy, a reszta to drag)
🖇
Dziecko się zastanawia: jak działa decyzja? Czy to magiczny proces?
[…] zaklęcie. Trzeba je często wypowiadać. Aż zdanie wrośnie w ciało.
🖇
[…]
dar to odpowiedzialność. Jeśli się rozumie, trzeba także słuchać. My mamy dziś o wiele lepiej. Niż nasi umarli. Oni harowali. Żebyśmy my mieli lepiej. Człowiek nie wybiera sobie darów. Dar to zawsze zadanie.
🖇
Liście czerwonego buka drżą.
Nie bój się, […] mówią. Zostaw tu głos. Przechowamy go. Jak dorośniesz, możesz tu wrócić. I go zabrać. W trudnej sytuacji trzeba się czasem rozdzielić.
🖇
[…]
piękno nie ma płci, że istnieje poza męskością i kobiecością.
🖇
W szwajcarskim niemieckim oprócz czasu zaprzeszłego istnieje tylko jedna forma czasu przeszłego, Perfekt. Brakuje mu czasu przeszłego prostego; tej formy, która jest bardziej pisemna, formalna, oficjalna, która opisuje zamkniętą przeszłość. W szwajcarskim niemieckim każda przeszłość zapisana w czasie Perfekt sięga w teraźniejszość, jeszcze z nami nie skończyła.
🖇
[…]
oślepiający huk, z którym świat wreszcie się przed człowiekiem otwiera, tak po prostu, przy biurku, między siedzeniem a siedzeniem.
(tamże)