wpis przeniesiony 22.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Sto lat temu, na konsultacjach, werbalnego przedskoczka Wykładowcy w rozmowie podrzuciłam, że ja, tu, głupie pewnie pytanie mam. Na to Wykładowca zrobił znaczącą pauzę, po czym poinformował mnie, że wytłumaczy mi, co to jest głupie pytanie.
W ramach dygresji należy uzupełnić, że był to Człowiek, który miał niebywałą lekkość łączenia kolorów, których nikt inny nigdy nie zestawiłby razem — On łączył i miał w dupie, co ludzie na to.
Ad rem. Wskazując na zestaw kolorystyczny swojego ubrania, powiedział:
— Widzi pani, moja córka rano, patrząc na mój dzisiejszy ubiór, zapytała mnie: „jak mogłeś się tak ubrać?”. I TO, proszę pani, jest głupie pytanie, bo skoro się tak ubrałem, to znaczy, że mogłem.
To była jedna z cenniejszych nauk ogólnych wyniesionych z politechnicznego kształcenia.
Wychodzę z siebie po pierwszym zdaniu, po pierwszym oddechu niosącym zdanie:
— Powinnaś się postarać. Musisz się zmienić. Nie możesz tak czuć.
Nie możesz pisać takich bzdur, nie możesz mieć takich poglądów, a w coś ty się ubrała, co ty gadasz, jak ty wyglądasz.
Sylwia Kubryńska, Furia mać!,
Czwarta Strona, Poznań 2016.
Mam ogromny przywilej, nie wychodzę już z siebie. Lata, dziesięciolecia odpowiadania na głupie pytania; przekonywania, dziś już sama nie wiem po co.
Nie mogę? Bardzo ciekawe!
ツ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz