czwartek, maja 05, 2016

1817. Manipulacja rodzinna

 wpis przeniesiony 22.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Mówi mi, że szkoda, że pożałuję, gdy będzie za późno, gdy on będzie dwa metry pod ziemią. Ręce opadają na rzeczowość tego typu argumentów. Manipuluje ostro — myślę. Jak mu wytłumaczyć, że nie można żałować utraty czegoś, czego się nigdy nie miało?

Bo… moja rodzina pochodzenia nie jest dla mnie optymalnym środowiskiem do życia. Nie jest nawet suboptymalnym czy quasi-optymalnym. Jest na dłuższą metę nie do zniesienia. I nie ma się co obrażać, i piekła nie trzeba urządzać. „Trza” żyć. Dobrze żyć! Póki się da.

*

A tę melodię pierwszy raz usłyszałam u Białego Kruka. Nie usłyszeć jej, to byłaby dla mnie strata. Dziwoląg ze mnie. A kto mi zabroni?

Ola Bilińska, A jingele, a mejdele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz