poniedziałek, maja 30, 2016

(1683+1+174). Peregrynacja, dzień 140.

 wpis przeniesiony 22.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Uczyłam się chodzić. Od nowa. Uczę się wciąż. Szlifuję technikę.
Odzyskuję siłę, sprawczość, samodzielność. Krok po kroku.

Opanowałam już do perfekcji korzystanie z komunikacji miejskiej. Posiadłam magiczne moce i umiejętnie je wykorzystuję, by ustąpiono mi siedzącego miejsca, nim tramwaj/autobus ruszy. Najlepszą anegdotą filozoficzno-absurdalną pozostaje wejście o dwóch kulach do tramwaju i oglądanie wyświetlanego w nim dzieła w ramach kampanii dotyczącej bezpieczeństwa: „trzymaj się! prowadzący pojazd może musieć gwałtownie zahamować”, a skąd wziąć trzecią rękę?

Czasem klik, klik i patrzę na zapomniane już prawie momenty w świecie bez kopytka. Sama nie mogę uwierzyć, że tak było, że tak długa droga i zmiana za mną. A na tej drodze aktualnie dwie anegdoty.

Pierwsza. Od tygodnia chodzę z Heniutką na siuśkowe spacery bez kul. Kilka dni temu wyszłyśmy. I. Lunęło! Mocno. Intensywnie. Przepięknie! I? Zachwycona byłam. Że ja, że na dworze, że krople deszczu na twarzy, że moknę! Na ostatniej prostej do domu Heniutka ciągnie jak głupia. Odpięłam Suczydło ze smyczy i obroży i widząc, co się dzieje, parsknęłam śmiechem. Kudłata mokra dziewczynka galopem poleciała pod daszek klatki. Nie będzie mokła z powodu odmienionej dziwnie matki.

Druga. Indianie jeszcze nie są w zasięgu moich możliwości. ale odkryłam, że mogę już tańczyć. Jak przedszkolak, ale za to z niebywałym zaangażowaniem! Strasznie fajnie jest być przedszkolakiem, stopę do stopy dostawiać w rytm melodii. Świetnie nadaje się do tego ścieżka dźwiękowa z filmu Gorączka sobotniej nocy. Przy tej piosence tracę rozum zupełnie. Musi tak być, bo czy ktoś widział przedszkolaka z doktoratem.

Yvonne Elliman, If I Can't Have You.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz