niedziela, maja 08, 2016

1822. W drodze na osobiste Kilimandżaro, dzień 118.

 wpis przeniesiony 22.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Żółtodziobów opornych odmeldować przeczytanie. Zachować od niepamięci najfajniejsze z nich zdania. Trzeba, pomyślałam, gdy przeczytałam poniższy fragment, który precyzyjnie podaje przepis na moją peregrynacyjną drogę. No cóż, moje małe, w jednej z dzielnic europejskiej stolicy umieszczone, Kilimandżaro zdobywam. POLE, POLE!

Ale uwaga, na Kilimandżaro trzeba śpieszyć się powoli, i to jest największy paradoks tego miejsca. To wyjątkowo przewrotna góra i tubylcy doskonale ją znają, na każdym kroku ostrzegają turystów. Na terenie parku co kilka metrów rozwieszone są tablice z napisem „POLE, POLE”.
     — Myślałam, że to może nazwa jakiejś doliny albo miejsca, które można przegapić — śmieje się Ewa. — „POLE, POLE” rzucało się w oczy niczym billboardy w centrach naszych miast. Okazało się tymczasem, że to nic innego jak: „POMAŁU, POMAŁU”. Ostrzeżenie, rada i wskazówka w jednym. Najkrótsza na świecie recepta na zdobycie Kilimandżaro.

Beata Sabała-Zielińska, Jak wysoko sięga miłość?
Życie po Broad Peak. Rozmowa z Ewą Berbeką
,
Prószyński Media, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz