środa, maja 04, 2016

(1813+1). Jaka Matura, taka Literatura? (2016)

 wpis przeniesiony 22.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Po Bronnie Ware, po Jakubie Janiszewskim wiadomo było, że łatwo kolejnej książce nie będzie utrzymać się w stawce. To może zwolnię?

Nie pamiętam, w której książce padło nazwisko tej autorki. Kwestia wydawała się ciekawa na tyle, by zaryzykować beletrystycznie. To może zwolnię.

No tak. Do połowy śmiałam się co chwilę. Błyskotliwie umieszczane obok siebie słowa, które nieczęsto bywają swymi sąsiadami, frazy i zdania trafiające w punkt pewnych rzeczywistości psychicznych zachwycały mnie nieprzyzwoicie często. Od połowy już nie dało się tego czytać. Wytrwałam, licząc na dobrą puentę. Puenta była. Czy dobra, dyskutowałabym. Właściwa dla całości? Jak najbardziej: Po cokolwiek przyszliście — tego tutaj nie ma.

Istnieje, oczywiście, niemałe prawdopodobieństwo, że to „niemoje” pokolenie, „niemój” system wartości, „niemoja” fantazja i „niemoja” wrażliwość na pokusy-zakusy szybkiego świata. Może dzięki tej książce niczego nie wiem bardziej niż to, jaka jestem okropnie niedzisiejsza i „moja”.

Zaletą — tak, tak,tak! — największą tej książki stała się niewielka liczba stron — trzask-prask i po wszystkim, jak mawiał Dziadek Jacek z Rodziny Poszepszyńskich. Nigdy więcej!

Niesprawiedliwa bym była, gdybym z kronikarskiego obowiązku nie doniosła, że cytat z Susan Sontag jest. Nie mogę powiedzieć, że książka się nie starała. Może tylko ja byłam przejedzona, przebodźcowana, nierozumiejąca i nieczytająca między wierszami.

Romantyzm tej nieistniejącej relacji polegał na
nieustające krytyce.

*

Jedyna słuszna droga jest przez barierę języka.
Trzeba przestać rozumieć, by zrozumieć od nowa.

*

Nawet z nauki wypada robić sobie żarty —
na przykład będąc kobietą, pisać doktorat o tym,
że pisząc, kobieta unieważnia się jako podmiot.

*

Mówisz, że nie lubisz Warszawy.
A co, jeśli Warszawa też cię nie lubi?

*

Niektóre rzeczy robi się z odwagi.
Ale mało.
Większość ze strachu.
A resztę z bezmyślności.
A resztę bez powodu.

*

Żeby coś zrobić, trzeba to robić.
Żeby coś robić, wystarczy zacząć to robić.

*

— Umyj ręce!
— Umyłam.
— Umyj, nie przepłucz!
— Umyte.
— Przepłukane!
Po czym obie wróciły do jedzenia.
Tak potrafią rozmawiać tylko matki z córkami.
Jeśli coś nie jest zrobione, to źle.
Jeśli jest zrobione, to jest zrobione źle.
A wnioski, które z tego płyną, są żadne.

Dominika Dymińska, Danke, czyli nigdy więcej,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz