czwartek, lipca 28, 2011

306. Skomentować czy nie?

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Są takie blogowe miejsca, gdzie nie mam odwagi zbyt dużej, by machnąć komentarz, bo wpis wyjątkowo intymny i nie chcę zaburzać jego piękna. Z drugiej strony, chciałabym, aby ten ktoś lub ktosia wiedzieli, że uwielbiam ich pisanie, wrażliwość, bycie. Wstawić komentarz czy nie?

Jest taki Jeden (*Z), unikalny całkiem w swej istocie, co mnie wczoraj, nie wiedząc nic o tym, rozbroił i posiekał na kawałeczki swoim słowem pisanym. Tłucze w klawiaturę nieregularnie. Czasem trzyma rytm dni, częściej nie, więc nawyku zaglądania do niego nie mogę sobie wyrobić, ale jak już tam zajrzę to atmosfera wokół mnie się zmienia. *Z w ostatnim swym wpisie płynnie przeszedł od zwykłego siedzenia na tarasie do niezwykłego stóp przedzielenia warstwą materii i... przez te swoje literki wraz z moją tęsknotą za Sadownikiem w cieniutkie plasterki mnie pokroił, bym była bardziej świadoma, że już mi się marzy taka zwykła codzienność, co niezwykła jest całkiem.

Pomyślałam, zemszczę się! ;) Na stopy odpowiem historią pewnych dłoni, co spisywana była w 2005. Zwłaszcza, że dzisiaj nic, tylko wszędzie widzę ludzi co albo objęci, albo za ręce się trzymają. Ja też tak chcę!

***

Pewnego dnia na zgliszczach cudzych marzeń
mężczyzna niepewnie podał dłoń kobiecie.
Czy On się wtedy czuł mężczyzną?
Czy Ona czuła się kobietą?

Dłoń drugiej dłoni szepnęła: pozostań w mym życiu.
W cieple tych splecionych rąk ukryta była niewypowiedziana słowami obietnica:
będę Cię kochać, wspierać, ochraniać.
I poszły w świat dwie splecione dłonie nie mówiąc nic swoim właścicielom
o tym, co uzgodniły.

Pewnego dnia wiele lat potem wśród własnych już marzeń
nagi mężczyzna w swych dłoniach zamknął dłonie nagiej kobiety.
On był już wtedy mężczyzną.
Ona właśnie stawała się na jego oczach kobietą.

Dłonie dłoniom, oczy oczom szeptały: akceptuję i uwielbiam twoją seksualność.
W uścisku splecionych rąk i cieple oczu kobieta odczytała czuły telegram:
lataj Kochanie, me dłonie przytrzymają Cię
byś mogła bezpiecznie wrócić do mnie z przestworzy.
Tylko cztery dłonie wiedziały, że od nich zależy wszystko!

Morał: Noś zimą rękawiczki, bo to początek historii...
(5.05.2005)

***

Zażalenia w sprawie tego wpisu proszę kierować do *Z.

________________
‡ Kiedy rodzi się kobieta? Jeszcze w brzuszku mamy, gdy na USG lekarz płećkę upoluje? A może wtedy, gdy położna w kwitach odnotuje „córka”? Może zapada klamka kobiecości, gdy dziewczynka przypieczętuje swą obecność na świecie pierwszą kroplą krwi menstruacyjnej? Gdy się zakocha? Gdy pocałuje? A może, gdy straci dziewictwo, zyskując nową perspektywę istnienia? Może trzeba matką, teściową lub babcią zostać? Zapach opuszczonego gniazda poczuć? Judith Butler też nie ma w tej kwestii pewności. Może trzeba, na własne potrzeby, swoją definicję zbudować? Jakoś tkwi we mnie przekonanie, że każda z nas wie, kiedy dla niej owo wydarzenie miało miejsce. Dla mnie była to chwila, gdy po raz pierwszy mogłam się w pełni zatracić i zapomnieć siebie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz