wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Są takie blogowe miejsca, gdzie nie mam odwagi zbyt dużej, by machnąć komentarz, bo wpis wyjątkowo intymny i nie chcę zaburzać jego piękna. Z drugiej strony, chciałabym, aby ten ktoś lub ktosia wiedzieli, że uwielbiam ich pisanie, wrażliwość, bycie. Wstawić komentarz czy nie?
Jest taki Jeden (*Z), unikalny całkiem w swej istocie, co mnie wczoraj, nie wiedząc nic o tym, rozbroił i posiekał na kawałeczki swoim słowem pisanym. Tłucze w klawiaturę nieregularnie. Czasem trzyma rytm dni, częściej nie, więc nawyku zaglądania do niego nie mogę sobie wyrobić, ale jak już tam zajrzę to atmosfera wokół mnie się zmienia. *Z w ostatnim swym wpisie płynnie przeszedł od zwykłego siedzenia na tarasie do niezwykłego stóp przedzielenia warstwą materii i... przez te swoje literki wraz z moją tęsknotą za Sadownikiem w cieniutkie plasterki mnie pokroił, bym była bardziej świadoma, że już mi się marzy taka zwykła codzienność, co niezwykła jest całkiem.
Pomyślałam, zemszczę się! ;) Na stopy odpowiem historią pewnych dłoni, co spisywana była w 2005. Zwłaszcza, że dzisiaj nic, tylko wszędzie widzę ludzi co albo objęci, albo za ręce się trzymają. Ja też tak chcę!
***
Pewnego dnia na zgliszczach cudzych marzeń
mężczyzna niepewnie podał dłoń kobiecie.
Czy On się wtedy czuł mężczyzną?
Czy Ona czuła się kobietą?
Dłoń drugiej dłoni szepnęła: pozostań w mym życiu.
W cieple tych splecionych rąk ukryta była niewypowiedziana słowami obietnica:
będę Cię kochać, wspierać, ochraniać.
I poszły w świat dwie splecione dłonie nie mówiąc nic swoim właścicielom
o tym, co uzgodniły.
Pewnego dnia wiele lat potem wśród własnych już marzeń
nagi mężczyzna w swych dłoniach zamknął dłonie nagiej kobiety.
On był już wtedy mężczyzną.
Ona właśnie stawała się na jego oczach kobietą.‡
Dłonie dłoniom, oczy oczom szeptały: akceptuję i uwielbiam twoją seksualność.
W uścisku splecionych rąk i cieple oczu kobieta odczytała czuły telegram:
lataj Kochanie, me dłonie przytrzymają Cię
byś mogła bezpiecznie wrócić do mnie z przestworzy.
Tylko cztery dłonie wiedziały, że od nich zależy wszystko!
Morał: Noś zimą rękawiczki, bo to początek historii...
(5.05.2005)
***
Zażalenia w sprawie tego wpisu proszę kierować do *Z.
________________
‡ Kiedy rodzi się kobieta? Jeszcze w brzuszku mamy, gdy na USG lekarz płećkę upoluje? A może wtedy, gdy położna w kwitach odnotuje „córka”? Może zapada klamka kobiecości, gdy dziewczynka przypieczętuje swą obecność na świecie pierwszą kroplą krwi menstruacyjnej? Gdy się zakocha? Gdy pocałuje? A może, gdy straci dziewictwo, zyskując nową perspektywę istnienia? Może trzeba matką, teściową lub babcią zostać? Zapach opuszczonego gniazda poczuć? Judith Butler też nie ma w tej kwestii pewności. Może trzeba, na własne potrzeby, swoją definicję zbudować? Jakoś tkwi we mnie przekonanie, że każda z nas wie, kiedy dla niej owo wydarzenie miało miejsce. Dla mnie była to chwila, gdy po raz pierwszy mogłam się w pełni zatracić i zapomnieć siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz