poniedziałek, sierpnia 12, 2013

(820+1). Zachwyt (II)... lingwistyczny

 wpis przeniesiony 8.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

W zadziwienie i zachwyt lingwistyczny wpadłam. Dawno, dawno temu, na filologii wdziobałam cztery główne teorie powstania języka, o głupich, prawie bajkowych nazwach. Żadna z nich nie nawiązywała do opisywanych w tej książce badań. Dziś mam trudność ze zrozumieniem dlaczego?

Doznałem olśnienia. Mówienie jest sekwencją precyzyjnych ruchów. Wyjaśniało to znakomicie, dlaczego autystyczne dzieci przechodziły od języka migowego do mówionego. Kiedy nauczyły się porozumiewać za pomocą dokładnych ruchów składających się na znaki, to w naturalny sposób zaczynały wyrażać się za pomocą innej formy precyzyjnych ruchów — słów. Koncentrując się na różnicy między językiem migowym a mówionym — jeden odbiera się wzrokiem, drugi słuchem — przeoczyłem oczywisty fakt, że obydwa są formami ruchów.
     Język migowy wykorzystuje gesty rąk, mówiony „gesty” języka. Język wykonuje precyzyjne ruchy, zatrzymując się w konkretnych miejscach jamy ustnej, dzięki czemu możemy wypowiadać dźwięki. Ręce zatrzymują się w konkretnych miejscach ciała, dzięki czemu tworzymy odpowiednie znaki. Te precyzyjne ruchy języka i rąk są nie tylko zbliżone, ale
związane ze sobą poprzez okolice ruchowe mózgu.

*

Przełomowe odkrycie Kimury — że precyzyjnymi ruchami języka i rąk kierują te same okolice mózgu — dowiodło prawdziwości teorii wysuniętej parę lat wcześniej przez antropologa Gordona Hewesa, że u początków języka były gesty. […] Hewes nie dał jednak odpowiedzi na intrygujące pytanie, w jaki sposób mowa mogła wykształcić się fizycznie z gestów. Słowa i gesty mogą tworzyć złożone zdania dzięki regułom wspólnej „składni”, ale strumień słów wydobywających się z ust dzieli od ruchów ręki ogromna przepaść. Jak udało się naszym wspólnym człowiekowatym przodkom zasypać tę przepaść?
     Kimura stwierdziła, że mostem spinającym oba brzegi tej przepaści jest mechanizm nerwowy, który łączy ruchy ręki z ruchami języka. Jednak faktyczne istnienie tego mostu udowodnili dwaj autystyczni chłopcy, David i Mark, którzy przebyli go w parę tygodni. Można by powiedzieć, że w tym krótkim czasie przemierzyli drogę ewolucyjną naszych przodków, którym podróż od niemal małpich gestów do współczesnej ludzkiej mowy zajęła sześć milionów lat.

*

Od tysięcy lat ludzie dostrzegają dwa zastanawiające fakty z dziedziny swego porozumienia się. Po pierwsze niemowlęta, zanim zaczną mówić, zaczynają gestykulować, po drugie gesty są pewnego rodzaju językiem uniwersalnym, do którego uciekamy się wszyscy, kiedy nie potrafimy porozumieć się za pomocą języka mówionego. Oba te spostrzeżenia nasunęły ludziom już bardzo dawno temu myśl, że u podstaw języka mogą leżeć gesty.
     Jednak współcześni językoznawcy usunęli z pola swojego zainteresowania gesty pierwszych człowiekowatych jako nie mające żadnego związku z językiem mówionym. Zignorowali też pierwsze gesty współczesnych niemowląt, uważając, że nie mają one żadnego związku ze słowami, które niemowlęta wypowiadają w późniejszym okresie rozwoju. To nieliczenie się z gestem spowodowane było częściowo charakterystyczną dla osób mówiących, bez względu na to, czy są one językoznawcami, psychologami czy antropologami, tendencją do utożsamiania języka z mową.
[...] W dodatku językoznawcy uważali gest za coś w rodzaju ewolucyjnej ślepej uliczki, dopóki nie odkryli w latach sześćdziesiątych, że języki migowe są równie złożone jak mówione i posiadają tak samo rozbudowane gramatyki.

*

[…] słowa są symbolami przedmiotów, gesty symbolami związków między przedmiotami. Przejście od mówionych słów do gramatyki języka mówionego wymaga przebycia ogromnej przepaści i właśnie dlatego językoznawcy zakładają. Że konieczne były poważne mutacje mózgu. Ale przejście od gestów do gramatyki nie wymaga dokonania żadnego skoku. Gest jest gramatyką.

*

Założenie, że między gestami a mową istnieje ciągłość, pomaga także wyjaśnić fakt, że jeszcze dzisiaj uciekamy się do gestów, kiedy mowa okaże się nieskuteczna. Jako najstarsza forma porozumiewania się naszego gatunku, gesty nadal funkcjonują w każdej kulturze jako „drugi język”.

*

Również dzieci dowodzą ciągłości między gestami i mową, zgodnie ze słynnym powiedzeniem biologii — w ontogenezie powtarza się filogeneza. Historia rozwoju jednostki jest kopią rozwoju gatunku. Poprzez rozwój ciała i zachowania każde ludzkie dziecko odtwarza z grubsza trwającą wiele milionów lat drogę naszego gatunku od gestów dłoni do „gestów” języka.

Roger Fouts, Stephen Tukel Mills,
Najbliżsi krewni. Jak szympansy uświadomiły mi kim jesteśmy,
Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 1999.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz