środa, sierpnia 14, 2013

(810+16). Zmierzając ku literce „W”

 wpis przeniesiony 8.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Opowieść o szympansiej faunie. To był chyba początek zmiany.
Zakupiłam Singera, wpadł mi w ręce Autoeksperyment.

Wszystkie te książki mogą stać się zaczynem myśli, że wegetarianizm nie jest złym pomysłem, kaprysem czy przejawem idealizmu. Jednak nie muszą, a może nawet nie mogą nic, jeśli nie lubisz zwierząt.

Ok, ja połknęłam kudłaty haczyk, co było łatwe do przewidzenia. Złapałam się na mądrość, którą widzę w oczach zwierząt — och, ta nieznośna łatwość antropomorfizowania. Nie dasz się na to złapać, prawda? Nie jesteś tak głupi jak ja, by uważać, że zwierzęta coś znaczą, coś czują, komunikują, że ten świat nie tylko ludziom został dany. Pójdźmy tym tropem...

Dla twardzieli jest książka Zjadanie zwierząt. Przypominam, pal sześć zwierzęta, nie jesteśmy nimi w ogóle zainteresowani. To książka o ludzkim zdrowiu, które staje w bardzo nierównej walce naprzeciwko ludzkiej chciwości. A podobno chcemy żyć długo i szczęśliwie. Gdy czyta się tę książkę trudno uwierzyć w przedstawiane w niej fakty. Możemy pominąć przypisy, możemy pocieszać się, że naciągane, tendencyjne, no i... w Ameryce! Ale jest malutki polski wątek, a dla bardzo umiarkowanych (eufemizm) wielbicieli Ameryki posłowie Dariusza Gzyry.

Powodem wyruszenia w drogę, której końcem jest ta książka, było ojcostwo.

*

Jedzenie zwierząt należy do tej samej grupy tematów co aborcja. Nie da się ustalić najważniejszych faktów. Kiedy płód staje się człowiekiem? Co naprawdę przeżywa zwierzę w rzeźni? Dlatego tematy te są tak niewygodne. Śliskie i niepokojące. Jedno pytanie wywołuje kolejne. Często zdarza się, że bronisz stanowiska, które okazuje się bardziej skrajne niż to, w co wierzysz. Lub co gorsza, nie bronisz żadnego stanowiska, bo żadne cię nie przekonuje.
     Mamy problem z odróżnieniem tego, co jest, od tego, co się wydaje. Zbyt często spory o jedzenie zwierząt zamieniają się w dyskusje o gustach.

*

W latach 40. zaczęto karmić kurczaki paszą zawierającą sulfonamidy i antybiotyki, które stymulowały wzrost i zapobiegały chorobom. [...] W latach 50. wprowadzono podział ptaków na dwa typy: te do znoszenia jaj i te przeznaczone na mięso.
     Manipulowano genotypem kurcząt oraz sztucznie zmieniono ich sposób odżywiania i środowisko tak, by pozyskać z nich jak najwięcej jaj (nioski) lub mięsa, a szczególnie mięsa z piersi (brojlery). W okresie od 1935 do 1995 roku waga przeciętnego brojlera wzrosła o 65 procent, czas jego życia skrócił się o 60 procent, a wymagania żywieniowe spadły o 57 procent.
[...] Te wszystkie modyfikacje doprowadziły do rewolucji w przemysłowym chowie ptaków. Superwydajnym, nowym kurczakom karmionym podejrzanymi substancjami chemicznymi i trzymanym w sztucznym środowisku odbierano na zawsze prawo do życia w zdrowiu. Gdyby wypuścić je z ferm, nie przetrwałyby. [...] Dziś do celów spożywczych hoduje się wyłącznie takie zwierzęta. [...] Teraz mamy tylko jeden gatunek — kurczaki fermowe.

*

Hodowle zwierząt, które nie mogą się rozmnażać w naturalnych warunkach, nie ma sensu, kiedy myśli się o karmieniu ludzi. Ma natomiast sens, kiedy celem jest robienie kasy. [...] przemysł prawie wcale nie interesuje się dostarczaniem ludziom pożywienia, a jeszcze mniej interesuje się zwierzętami. System ferm przemysłowych po prostu nie nadaje się do zrównoważonej, długoterminowej produkcji żywności.

*

Zwierzę dostrzega nasze spojrzenie. Patrzy na nas i niezależnie, czy odwrócimy wzrok (od niego, od talerza, od dylematu, od nas samych), czy nie, jesteśmy już zdemaskowani. Możemy zmienić nasze życie albo nie zrobić nic. Bezczynność też jest czynem.

*

Brak odpowiedzi jest odpowiedzią — jesteśmy tak samo odpowiedzialni za to, czego nie zrobiliśmy. Jeśli chodzi o ubój zwierząt machnięcie ręką jest jak cięcie nożem.

*

Przemysł zachęca nas do usypiania sumienia i kierowania się pragnieniami. Ale odrzucenie tego, czego chce przemysł, także może stać się naszym pragnieniem.

Jonathan Safran Foer, Zjadanie zwierząt,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)

*

Jeśli coś ode mnie zależy, powinienem to zrobić. Wygodniej jest recytować z pamięci i bez refleksji eskapistyczne „świat już taki jest” — uniwersalne usprawiedliwienie konformistów. Zrzucić winę na „onych” i prawa natury. Odwołać się do racji większości i systematycznie utwierdzać w braku możliwości wyboru, posiłkując się tym, co pasuje do wcześniej ustalonej tezy. Jakbyśmy w historii nie mieli przykładów, że radykalne zmiany społeczne są możliwe. Ci, którzy nie mieli prawa siedzieć obok białych obywateli w środkach masowego transportu, dziś są prezydentami państw. Te, którym odmawiano prawa do edukacji ze względu na płeć i rzekomy naturalny brak predyspozycji, dziś są rektorami prestiżowych uniwersytetów. To, co wydawało się niemożliwe, stało się możliwe. Tak, analogia nie jest idealna. Jednak walczący z niewolnictwem dziewiętnastowieczni abolicjoniści również posądzani byli o próbę destabilizacji naturalnego porządku, osłabienia gospodarki i chroniczne marzycielstwo.

Dariusz Gzyra, „Posłowie” w J.S. Foer, Zjadanie zwierząt,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz