środa, sierpnia 14, 2013

(810+17=826+1). Matka Karmiąca

 wpis przeniesiony 8.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Każda życiowa katastrofa miała tylko jeden cel — przybliżyć mnie do Sadownika. Od lat już to wiem. Każda znacząca, dobra zmiana w moim życiu zaczyna się od Sadownika — od faktu Jego istnienia, poprzez jego czyny, system wartości i wybory, których dokonuje.

     — To On jest winny wszystkiemu! — mogłabym wykrzyczeć i poczuć tę lekkość bytu zwolnionego z odpowiedzialności za cokolwiek. Rodziny, z których pochodzimy, nie zawsze zachwycone są naszymi (realizowanymi skutecznie) pomysłami. Ale, ale... To wszystko nie jest aż tak proste. W pierś się biję. Jesteśmy siebie warci, ponieważ i ja jestem przyczyną wielu zmian w Jego Życiu...

„Tą razą” winni jesteśmy oboje... Sadownika głodówki rokroczne... Jego świadomość żywieniowa, co do szału mogła mnie doprowadzić, gdy wracał z mekki zdrowia... lista tego, co jeść powinniśmy; lista tego, o jedzeniu czego powinniśmy zapomnieć... wiszą obie na lodówce od lat... ostatnie książki...

*

Stało się. Era niejedzenia zwierza. Nabiał precz. Jajka tylko od szczęśliwych kur. Mięso precz... prawie... na razie jest w planach raz na pół roku coś, co dzikie i wolne było, by uwzględnić religię żywieniową Sadownika (mamy tę samą grupę krwi, więc brak mi argumentu przeciw i też wyznaję). Dla wegan to żaden krok. Dla mnie to zmiana diametralna. Co mam jeść, by się najeść? Było tak prosto, a teraz głodno pięć razy dziennie. Pięć? Przynajmniej pięć! To dobrze! Człowiek nie powinien jeść raz dziennie.

Uwzględniając powyższe warunki brzegowe przekopałam się w zeszłym tygodniu przez księgarskie regały kulinariom poświęcone. Nie miałam pojęcia, że to dział o narcyźmie stosowanym: kuchnia Zosi, wypieki Michała, sałatki Kasi, ugotowane na miękko ego Tego czy Tamtego. Odsuwając na bok wielkich gotujących, diety cud, co będą działać od wczoraj, nabyłam książkę, co znieczula gotowanie wierszami. Przemiany, dokładniej pięć, przemieniają nasze nawyki żywieniowe. Nareszcie nie jestem głodna!

*

Odnotowuję to dziś, bo wczoraj, po raz drugi już, zrobiłam marchewkowe kotleciki. Po raz pierwszy jedli je Antenka i Sadownik. Paluszki oblizywali, co sprawiło, że szczęście zalało mnie falą.

Uwielbiam być Mamą Kudłatą, ale stało się jasne, że
lubię też być Matką Karmiącą.

*

W chwilach, które wydają mi się doniosłe, zawsze robię kotlety marchewkowe [...]. Zapach smażonej marchewki z aromatem curry i prażonego sezamu otwiera serca i wywołuje uśmiech. [...]
     [...]
     Mówiąc, wciąż patrzyła w przestrzeń ponad moimi myślami.
     — Mam 45 lat i nie wiem, co robić w życiu... — powiedziałam w końcu lekko rozżalona.
     — Rób, co chcesz, tylko gotuj... — odpowiedziała.

*

wylądować w ciele
miękko
i odważnie

zamiast mówić — to moja ręka
stać się swoją ręką
zamiast — to mój palec
stać się palcem
i kiwnąć
albo pogrozić

poczuć grawitację
zamiast mówić że jest ciężko

ręce leżą gładko na biurku
kiedy piszę
tylko palce skaczą po klawiaturze
są wygodne w użyciu
nie mylą się kiedy układam słowa

jestem wygodna w użyciu
nie mylę się w układaniu słów

teraz się zatrzymałam na chwilę

staję się sobą

Ewa Dobek, Rób, co chcesz, tylko gotuj,
Wydawca JK, Łódź 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz