niedziela, czerwca 15, 2014

1065. Pogarda po katolicku chyba wciąż żywa

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Historia tej książki w Przytulisku zaczyna się od telefonu Seniora pięć dni temu. Zadzwonił złożyć mi życzenia urodzinowe. Pogadaliśmy jeszcze i o tym, i o owym. Zapytał mnie, czy widziałam film Tajemnica Filomeny. Oczywiście, że nie widziałam. Ale gdy nadmienił, że film powstał na podstawie książki a książka oparta na faktach, nie miałam wątpliwości, że jeszcze tego samego dnia ją zamówię.

Zamówiłam. Poczekałam dwa dni. Dwa dni zajęło mi jej przeczytanie. Nóż w kieszeni nie raz mi się otwierał. Przytoczone fragmenty mają miejsce w latach pięćdziesiątych i siedemdziesiątych zeszłego roku w Irlandii i Ameryce. Poraziła mnie ta książka. Dotarło to do mnie, jak już się odnalazłam w sobie po prawie dobie. Przyglądałam się swoim korzeniom, temu co wiem o pokoleniach, które były przede mną w mojej rodzinie. Smutne. Okrutnie smutny wzorzec.

Katolicka pogarda dla kobiet, płodności i seksu w tej książce może przyprawić o zawrót głowy. Choć na zachodzie mija, w Polsce wygląda na to, że trzyma się doskonale, żeby nie powiedzieć kwitnąco.

*

Seks i polski katolicyzm.
Zamyśliłam się. O seksie w mym rodzinnym domu nie mówiło się. No może raz.

Jako piętnastolatkę, odprowadził mnie chłopak pod klatkę. Wróciłam do domu przeszczęśliwa. Zamknęłam za sobą drzwi. I usłyszałam zaraz po tym, gdy nie umiałam odpowiedzieć na żadne z pytań (a kto? a co robi?), znałam tylko imię jego psa:
     — Pamiętaj! Ja twoich dzieci nie będę niańczyć.
Poczułam się, jakbym dostała w pysk.

Seks i polski katolicyzm.
Zadziwia mnie niezmiennie fakt, że kilkanaście lat zajęło mi pozbycie się wszystkich naleciałości, których nabawiłam się przez osmozę (?), których nawdychałam się (?), które „wyniosłam” (?) z nastoletniego życia. Polski katolicyzm — myślę — tego powinni zabronić.

*

     — Czy ty mnie kiedykolwiek słuchasz, Anuncjato? Ile razy mam ci powtarzać, że ból jest karą za grzechy? Te dziewczęta muszą ponieść konsekwencje swoich grzesznych poczynań. [...]
     [...] Matka Barbara każdej zadawała to samo pytanie, wyćwiczone przez lata i powtarzane mechanicznie:
     — I powiedz, dziecko, czy pięć minut przyjemności było tego warte?

*

Młodym kobietom zabraniano rozmów między sobą, nawet podawania swoich prawdziwych imion i miejsc pochodzenia. Ich życie miało być odtąd pełne sekretów, wstydu i samotności. Powiedziano im, że zostały odizolowane od społeczeństwa dla dobra ogółu. Bardzo rzadko odwiedzał je ktoś z rodziny, nigdy nie pojawił się ojciec żadnego z dzieci.

*

     —Ależ, proszę księdza — zaprotestował. — Skoro Bóg stworzył nas wszystkich... skoro stworzył mnie... dlaczego stworzył mnie takim, jakiego nie akceptuje? Jeśli tak bardzo to potępia?
     Kapłan westchnął.
     — Bóg nie stworzył ciebie homoseksualistą, Michaelu. Boskim nakazem każda istota rodzi się heteroseksualna.
[...]
     — Ojcze, czego Bóg od nas oczekuje? Co mogę uczynić dla swojego zbawienia?
     Na to pytanie kapłan miał gotową odpowiedź.
     — Ludzie z tym zaburzeniem powinni zachowywać wstrzemięźliwość, zrezygnować z relacji seksualnych w imię miłości do Boga i dla spokoju własnego sumienia. Mam na myśli wstrzymanie się od stosunków płciowych, przeglądania pornografii, samogwałtów i fantazjowania.
     Mike oblał się rumieńcem, miał wrażenie, jakby ksiądz siedział w jego głowie.
     — Może nie gwarantuje to zbawienia — ciągnął ksiądz Adrian — jednak, z bożą pomocą, jeżeli będą intensywnie nad sobą pracować, mogą odciąć się od homoseksualizmu, jako tożsamości, i rozpocząć nowe życie z Chrystusem.

*

     — [...] No i dotarło do mnie wreszcie, że nie jestem jedynym gejem na świecie.
     — Słonko. — Kurt zabawnie przechylił głowę. — Nie jesteś nawet jedynym gejem w tym pokoju.

*

[...] Niezmiennie fascynuje mnie pewne zjawisko: otóż według Kinseya jeden na dziesięciu mężczyzn jest homoseksualny, a w polityce sami stuporocentowi hetero. Czy tylko mnie wydaje się to dziwne?

Martin Sixsmith, Tajemnica Filomeny,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

*

Rodrigo Garcia
(źródło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz