wpis przeniesiony 10.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Wczoraj po pracy.
Obiad wydany.
Plan na późne popołudnie zrobiony i zaakceptowany: na wystawę polecimy.
Na chwilkę zaległam w hamaku, by obiadek się ciut uleżał. Sadownik na kanapie. Kudłata w swojej szmacianej norze zaległa. Cisza. Spokój. Dobrze zapowiadające się rodzinne popołudnie. Po chwili Sadownik powiedział:
— Chodź, a po wystawie zapraszam cię na kawę z pogaduchami lub czytaniem.
Gdy kończył wypowiadać pierwsze słowo, Heniutka już stała przy nas na baczność, gotowa iść z nami wszędzie. Obśmialiśmy się serdecznie, że teraz już się Suka nie wymiga, że jednej z cywilnych komend nie rozumie, nie dosłyszy, nie chwyta, bo rozumie nad podziw dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz