wtorek, czerwca 03, 2014

(1051+1). Czas miniony, ale niezapomniany (II)

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wczoraj po pracy.
Obiad wydany.
Plan na późne popołudnie zrobiony i zaakceptowany: na wystawę polecimy.

Na chwilkę zaległam w hamaku, by obiadek się ciut uleżał. Sadownik na kanapie. Kudłata w swojej szmacianej norze zaległa. Cisza. Spokój. Dobrze zapowiadające się rodzinne popołudnie. Po chwili Sadownik powiedział:
     — Chodź, a po wystawie zapraszam cię na kawę z pogaduchami lub czytaniem.

Gdy kończył wypowiadać pierwsze słowo, Heniutka już stała przy nas na baczność, gotowa iść z nami wszędzie. Obśmialiśmy się serdecznie, że teraz już się Suka nie wymiga, że jednej z cywilnych komend nie rozumie, nie dosłyszy, nie chwyta, bo rozumie nad podziw dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz