wpis przeniesiony 10.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Nie umiem oglądać filmów. Często zasypiam. Potrafię zapytać w ostatniej scenie na widok głównego bohatera: a to kto? Kinematografia nie ma ze mną łatwego kontaktu. No chyba, że sama wybiorę film. Niech dotyka jakiegoś problemu społecznego, niech dotyka pasji, człowieczeństwa, wówczas wsiąkam. Oglądam na wstrzymanym oddechu, serce w trakcie trwania projekcji rośnie mi i rośnie.
Może w tym tygodniu pójdę na samotny seans? Pomyślało mi się wczoraj. Rzuciłam okiem w repertuar ulubionego kina. I nie było zmiłuj. Może będę siedzieć po nocy nad pracą, ale ten film muuuuszę w duecie obejrzeć. Niczym sześciolatek nie rozumiałam słowa jutro czy pojutrze. Dziś! Zamówiłam bilety. Odczekałam na Sadownika. Jak nigdy, zaordynowałam niespodziankę, buciki i kurteczkę wkładać nakazałam. Pary z ust nie puściłam. Za rękę we właściwym kierunku poprowadziłam. Pooooszli!
Sadownik:
(domyślił się, że kino)
Jabłoń:
Tak, ciągnę Cię na romansidło! Nic się nie zmieniło,
jedyne co mnie w życiu interesuje to miłość.
Sadownik:
(warunki szybszego wyjścia z kina negocjował,
bo doskonale zna preferencje kinowe Drzewka)
(za pół godziny ruszył seans)
Jabłoń:
(przeryczała cały film, najpierw ze wzruszenia,
że udało się Sadownikowi zrobić niespodziankę,
a potem z zachwytu)
To był wspaniały wieczór.
klatka z filmu Co nas kręci (ang. Why we ride)
reż. Bryan H. Carroll, 2013.
Podróż tworzą postoje, nie jej cel.
*
Każdy motocykl ma duszę. On żyje.
*
Moje najlepsze wspomnienia dzieją się teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz