środa, czerwca 11, 2014

(1059+1). Dzień, który prezentem był

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Jabłoń:
(wczoraj z rana zadała kilka niby od czapy pytań,
otrzymała odpowiedź i nie kontynuowała wątku
)

Sadownik:
(po chwili)
A czemu pytałaś? Znam cię i wiem, że jak pytasz,
to coś już ci chrupie z tyłu głowy.
Twoje pytania przecież zawsze mają jakiś cel.
No więc?

Jabłoń:
(udaje groźną bardzo i zdradzić się nie zamierza)
Ja mam dzisiaj urodziny
i nie zawaham się ich użyć.
[jako argumentu, który kończy każdą dyskusję]

*

Sadownik:
(dzwoni do Drzewka z pracy)
A tak dzwonię, by zapytać,
jak jest w dobrym świecie ludzi starszych?

*

Jak to dobrze, że człowiek jest istotą wielosezonową — pomyślałam wczoraj. Szczęśliwi ci, co mogą obchodzić urodziny kilkadziesiąt razy w życiu. Czyli szczęśliwa ja. Wydawało mi się w zeszłym roku, że miałam najlepsze urodziny właśnie wtedy, ale to była prawda na tamten rok, najpiękniejsze zaczęły się w poniedziałek wieczorem, by kulminację mieć wczoraj wieczorem w Chatce na psio-kocich łapkach. Szczęśliwa ja? Przeszczęśliwa! To były najszczęśliwsze z moich urodzin. Siedzę sobie i ślę podziękowania najszczersze w świat za każdy gest, słowo, myśl, które zostały mi podarowane. Dziękuję.

*

Niezmiennie Jakaś Część Mnie śmiała się bezgłośnie, gdy ktoś rodzinnie spętany z moją osobą życzył mi spełnienia marzeń. Nie wiedzą, co czynią! A potem będą włosy z głowy rwać — wzdycha Jakaś Część Mnie — i to szybciej niż później — dodaje ze znawstwem.

*

Między innymi zachwyciły:

*

najczarniejszych psich mokrych całusów
i najmężniejszych uścisków

*

*

(H and C Mice are the best)

Musical Mice, Happy Birthday played on the piano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz