Sadownik:
(w wersji delegacyjnej rozmawia wieczorem z Jabłonią przez telefon)
[...] Kończymy na teraz, bo piknął mi sms,
a umówiłem się z klientem i to może być on.
Jabłoń:
OK, pa, do potem.
Sadownik:
(po jakimś czasie parafrazuje Jabłoni
swoją rozmowę z klientem)
— Stoję pół godziny pod hotelem, próbuję się do pana dodzwonić i wciąż zajęte. Z kim pan tak długo rozmawiał?
— Z żoną.
— Chyba nie swoją?
— Swoją.
— Jak to? Przecież nie jest pan miesiąc po ślubie!
Jabłoń:
(ze śmiechu się pokłada po drugiej stronie połączenia telefonicznego,
już w środku słuchania tego, wiedziała, że musi to mieć zapisane)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz