Szła.
Ona.
Majestatycznym krokiem,
założę się.
Z podniesioną głową,
jestem pewna.
Odważnie,
no ba!
*
Gdy w sobotnie popołudnie na masce Bawarki zobaczyłam te ślady po wronich stopkach, odpadłam od uzgodnionej rzeczywistości — wlazłam w tę bajkę z niebywałą łatwością. Majestatyczna. Z podniesioną głową. Odważna. To nie była byle jaka wrona!
Od wielu lat uwielbiam monochromatyczne ptaki. Tak dobrze uczą o feerii barw w życiu, o jego niebywałej wartości, ale i... kruchości.
*
[...] mam taki gust wypaczony,
że lubię wrony...
Wojciech Młynarski, Lubię wrony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz