wpis przeniesiony 17.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Wpadłam na tę książkę przypadkiem w niedzielny poranek.
Wpadłam w tę książkę po same uszy.
To książka bardzo intensywna, dotykająca człowieczeństwa, pasji, prawd, co oczywiste wcale nie są. To przede wszystkim książka pytań znaczących. Pytań, które nie tylko powinien sobie zadawać wielki świat. To pytania, z których, pod żadnym pozorem, nie powinniśmy zwalniać siebie. Uczciwe stawianie ich sobie jest miarą człowieczeństwa, w szczególności w przypadku bogatych Europejczyków, którymi my też jesteśmy.
To jeden z najlepszych reportaży, jakie czytałam w tym roku.
Wracam do domu, robię notatki, ostrożnie stawiając kropki, niepewnie skreślając znaki zapytania. Znowu wydaje mi się, że może już wiem, że jakoś dotknąłem sedna, rozumiem, mam prawo opowiedzieć. może tak jest, a może tak mi się tylko wydaje. Kto to oceni?
*
Lepiej przeżyć życie bezpieczne czy szczęśliwe? Pytania innym łatwiej zadawać niż sobie samemu. Co sprawia, że ze wszystkich tematów na świecie wybieram te w więzieniach, wśród partyzantów, terrorystów. Stale w takich nerwach, że trudno zasnąć. Fundamentaliści, mordercy, oszuści, kłusownicy. Stale ciągnie mnie na ciemną stronę…
*
„Egzotyczny”. Inny niż to, co znamy. Ileż wymaga, żeby go w ogóle zrozumieć. Trzeba móc czytać, podróżować, znać swoje miejsce w świecie, w końcu w ogóle posiadać. Koncept bogatego Zachodu.
Mogłoby się wydawać, że to uniwersalne pojęcie. Pytam w świecie, gdzieś w Indiach, Etiopii, Meksyku: „co dla was jest egzotyczne”? Kręcą głową, stroją dziwne miny. Nic, mówią. W ogóle nie mamy takiego pojęcia.
*
Odkrywcy. Dlaczego właśnie „odkrywcy”? Kolumb, Marco Polo, Magellan, wszyscy ich następcy i epigoni. Co mieli niby do odkrycia, gdy wszyscy Chińczycy, Arabowie czy Hindusi mieszkali w tym samym miejscu od wieków, żadnego odkrywania nie potrzebując?
Czemu nie „poznawcy”?
[…]
Często się zastanawiam, jak by wyglądał dziś świat, gdyby nasza cywilizacja postanowiła raczej „poznawać” niż „odkrywać”. Odkrywa się dla siebie, na własne potrzeby, przedmiotowo. Poznaje się wspólnie, wzajemnie, z obu stron naraz. „Miło mi panią odkryć” czy „miło mi panią poznać”? Jak by wyglądał świat, gdyby biały człowiek posługiwał się innym językiem niż tylko język siły?
*
W którym momencie Europa przestała poszukiwać? Gdzie zgubiliśmy ten pierwiastek najbardziej potrzebny człowieku, by być istotą ludzką? Zapomnieliśmy o nim w biegu po grafen i kartę kredytową. Ci, którzy mieli nam o nim przypominać, sami się pogubili. Ważniejsze okazały się maybachy, mercedesy, zdobne ornaty i watykańskie pałace. Każde wybory to festiwal nienawiści do drugiego człowieka, inności, różnic. Jak wielu innych, wyłączam telewizor. Weszliśmy chyba w epokę rozczarowania.
Świat stoi na głowie.
*
Popatrzył niewidzącym wzrokiem na martwe ciała swoich najlepszych przyjaciół, swoich kumpli, z którymi wychował się od małego, na których jeździł niczym na karuzeli, których karmił z butelki i z którymi bawił się w berka. Kłócili się i godzili, obrażali, śmiali i przytulali. Byli ze sobą na dobre i na złe. To była jego rodzina, jego bracia i siostry, których wcale nie kochał mniej tylko dlatego, że mieli cztery nogi zamiast dwóch. Dla niego te nosorożce były ludźmi.
*
Wrócił […], gdy zrozumiał, że nie da się uciec od samego siebie. Kiedyś bardzo chciał wierzyć, że życie jest jak partia szachów, że każdy staruje z tego samego miejsca i tylko od niego zależy, co z nim zrobi. Teraz czuł, że to raczej rozdanie brydża i dostał słabe karty, ale nie ma innych.
Tomek Michniewicz, Świat równoległy,
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2015.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz