wpis przeniesiony 17.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Pamiętam połknięcie książki Halber. W przypadku tej książki było podobnie. Wczoraj zaczęta, dzisiaj skończona.
Czytałam Sadownikowi poniższy fragment z pewnym okładem. Ja śmiałam się co rusz, a On ani razu. Zapytany po wszystkim, dlaczego się nie śmiał, odpowiedział:
— A jest w tym coś śmiesznego? Samo życie.
To nie jest książka dla mężczyzn-feministów, to chyba w ogóle nie jest dla mężczyzn. A może i jest? Przetestowałam tylko na jednym męskim egzemplarzu człowieka i tylko fragmentarycznie.
Jeśli chodzi o kobiety, to ciekawa jestem, czy w zachodnim świecie jest choć jedna, która nie znajdzie w tej książce żadnego prawdziwego zdania na swój temat? Ciekawe, bardzo ciekawe.
Każdy komplement, nawet najbardziej wyszukany, warto na wszelki wypadek od razu zamordować. W Polsce notuje się liczne przypadki mordowania komplementów. Aby skutecznie zamordować komplement, należy na niego zareagować, na przykład wątpliwością — czyli nie wierzymy na słowo. Słyszymy: „Jesteś piękna” i żądamy zapewnień „Naprawdę?”, „Nie kłamiesz”, „Przysięgnij!”. Inna reakcja na komplement to podejrzliwość. Sprawdza się świetnie w tej szerokości geograficznej. Skoro ktoś nam mówi coś miłego, z pewnością czegoś chce. Albo, co gorsza, coś przeskrobał. Po usłyszeniu komplementu należy błyskawicznie i ostro zareagować oskarżeniem: „Piłeś!”.
Jest jeszcze możliwość awantury. Ja się na awanturach znam doskonale, wyssałam z mlekiem matki. Dlatego, gdy ktoś mi mówi coś miłego, robię z miejsca aferę. Skoro już ktoś prawi pochlebstwa, niech się liczy z konsekwencjami. Bo każdy komplement jest doskonałym powodem do zrobienia awantury. Przykład: „Ładnie ci w zielonym”. „A co, może w czerwonym źle?!”.
Inna reakcja, też sprawdzona przeze mnie, to obojętność. Broń najskuteczniejsza, niezwykle prosta. Na każde pochlebstwo wzruszamy ramionami. :Jesteś boska!”. „E tam”. „Masz piękne oczy!”. „E tam”. „Piękna i mądra!”. „E tam”. „Ładna sukienka”. „E tam, stara”. Prawda, że działa? No i wreszcie negacja. Cokolwiek miłego usłyszymy, idziemy w zaparte. Zaprzeczamy, skrupulatnie argumentując, dlaczego mamy rację. Tę sytuację doskonale opisuje przykład z życia wzięty. […]
— Jezus! Boskie! Mega! Czad! Dżesika! Bierzemy! Kotek! Wyglądasz bosko! O rany! Brak mi słów! Masakra! Jakie kształty! Jaki fason! Bierzemy! Ściągaj, idę płacić! Nic już więcej nie przymierzaj! Te i koniec! Perfekcja! Doskonałość!
Dżesika z miną skrzywioną zerka to na Sebastiana, to w lustro, aż w końcu stwierdza z przekonaniem:
— Chyba cie porąbało. Wyglądam jak gruba świnia.
— Co ty gadasz za głupoty, dziewczyno! Wyglądasz pięknie! Bajka! Miód! Dawaj te dżinsy, ja płacę! Masz śliczny tyłeczek, w tych dżinsach to już absolutny kosmos! Kupujemy!
— Przymierzę te drugie.
— Nie trzeba! Szkoda czasu! Te są świetne!
— Idę mierzyć.
Dżesika znika, Sebastian czeka, po chwili:
— Boże! Te są jeszcze lepsze! Nie wierzę! Czad! Jesteś piękna! Bierzemy obie pary!
— Co ty pierdolisz, mam dupę jak trzydrzwiowa szafa.
Sylwia Kubryńska, Kobieta dość doskonała,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz