sobota, grudnia 05, 2015

1567. Nie dla mężczyzn (chyba)

 wpis przeniesiony 17.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Pamiętam połknięcie książki Halber. W przypadku tej książki było podobnie. Wczoraj zaczęta, dzisiaj skończona.

Czytałam Sadownikowi poniższy fragment z pewnym okładem. Ja śmiałam się co rusz, a On ani razu. Zapytany po wszystkim, dlaczego się nie śmiał, odpowiedział:
     — A jest w tym coś śmiesznego? Samo życie.

To nie jest książka dla mężczyzn-feministów, to chyba w ogóle nie jest dla mężczyzn. A może i jest? Przetestowałam tylko na jednym męskim egzemplarzu człowieka i tylko fragmentarycznie.

Jeśli chodzi o kobiety, to ciekawa jestem, czy w zachodnim świecie jest choć jedna, która nie znajdzie w tej książce żadnego prawdziwego zdania na swój temat? Ciekawe, bardzo ciekawe.

Każdy komplement, nawet najbardziej wyszukany, warto na wszelki wypadek od razu zamordować. W Polsce notuje się liczne przypadki mordowania komplementów. Aby skutecznie zamordować komplement, należy na niego zareagować, na przykład wątpliwością — czyli nie wierzymy na słowo. Słyszymy: „Jesteś piękna” i żądamy zapewnień „Naprawdę?”, „Nie kłamiesz”, „Przysięgnij!”. Inna reakcja na komplement to podejrzliwość. Sprawdza się świetnie w tej szerokości geograficznej. Skoro ktoś nam mówi coś miłego, z pewnością czegoś chce. Albo, co gorsza, coś przeskrobał. Po usłyszeniu komplementu należy błyskawicznie i ostro zareagować oskarżeniem: „Piłeś!”.
     Jest jeszcze możliwość awantury. Ja się na awanturach znam doskonale, wyssałam z mlekiem matki. Dlatego, gdy ktoś mi mówi coś miłego, robię z miejsca aferę. Skoro już ktoś prawi pochlebstwa, niech się liczy z konsekwencjami. Bo każdy komplement jest doskonałym powodem do zrobienia awantury. Przykład: „Ładnie ci w zielonym”. „A co, może w czerwonym źle?!”.
     Inna reakcja, też sprawdzona przeze mnie, to obojętność. Broń najskuteczniejsza, niezwykle prosta. Na każde pochlebstwo wzruszamy ramionami. :Jesteś boska!”. „E tam”. „Masz piękne oczy!”. „E tam”. „Piękna i mądra!”. „E tam”. „Ładna sukienka”. „E tam, stara”. Prawda, że działa? No i wreszcie negacja. Cokolwiek miłego usłyszymy, idziemy w zaparte. Zaprzeczamy, skrupulatnie argumentując, dlaczego mamy rację. Tę sytuację doskonale opisuje przykład z życia wzięty.
[…]
     — Jezus! Boskie! Mega! Czad! Dżesika! Bierzemy! Kotek! Wyglądasz bosko! O rany! Brak mi słów! Masakra! Jakie kształty! Jaki fason! Bierzemy! Ściągaj, idę płacić! Nic już więcej nie przymierzaj! Te i koniec! Perfekcja! Doskonałość!
     Dżesika z miną skrzywioną zerka to na Sebastiana, to w lustro, aż w końcu stwierdza z przekonaniem:
     — Chyba cie porąbało. Wyglądam jak gruba świnia.
     — Co ty gadasz za głupoty, dziewczyno! Wyglądasz pięknie! Bajka! Miód! Dawaj te dżinsy, ja płacę! Masz śliczny tyłeczek, w tych dżinsach to już absolutny kosmos! Kupujemy!
     — Przymierzę te drugie.
     — Nie trzeba! Szkoda czasu! Te są świetne!
     — Idę mierzyć.
     Dżesika znika, Sebastian czeka, po chwili:
     — Boże! Te są jeszcze lepsze! Nie wierzę! Czad! Jesteś piękna! Bierzemy obie pary!
     — Co ty pierdolisz, mam dupę jak trzydrzwiowa szafa.

Sylwia Kubryńska, Kobieta dość doskonała,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz