niedziela, grudnia 27, 2015

(1582+18). Świąteczne czytanie

 wpis przeniesiony 17.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gonię czytanie ukochanych kobiet. Gonię bez pośpiechu, delektując się. Skończyłam ostatnią książkę Axelsson — Bliźniacza Liczba pewnie nie pamięta już, kiedy Ona ją skończyła.

Rok temu, zaczynając czytać Złodziejkę książek, zastanawiałam się, czy jest jeszcze coś, co należy dodać do narracji o rzeczywistości II wojny światowej. Złodziejka udzieliła szybkiej odpowiedzi: tak, brakuje perspektywy zwykłych Niemców. Axelsson, w swojej ostatniej książce, również odpowiada na to pytanie: tak, brakuje perspektywy wykluczonych bardziej niż Żydów.

A do tego w książce, jak zwykle, niesamowita atmosfera, wewnętrzne dylematy, samotność w rodzinie, ale i miłość, tam, gdzie zwykle nikt się jej nie spodziewa — wszystko delikatnością kreślone.

I… prawda nad prawdami: potrzebujemy drugiego człowieka, by uchronić najlepszą cząstkę nas samych, by mogła się ona rozwijać, byśmy mogli w nią uwierzyć, zawierzyć i dać się jej prowadzić. Potrzebujemy. Zawsze.

     — […] Chciałem wiedzieć, kim ty właściwie jesteś.
     Miriam wolno kręci głową.
     — Nie wiedziałeś, kim jestem? Przecież byłam twoją mamą.
     Thomas powtarza jej gest i lekko kręci głową.
     — Nie. Byłaś nie tylko moją mamą. Byłaś kimś o wielu tajemnicach. Zbyt wielu tajemnicach. Miałaś to wypisane na twarzy. Ciągle masz.

*

     — Zrozum…
     — Nie — mówi Miriam. — Nic nie muszę rozumieć. Jestem zwolniona z obowiązku rozumienia. Byłam w piekle, wiem, czym jest życie w piekle, i dlatego mam w głębokim poważaniu tych, którzy sami tworzą swoje amatorskie piekiełka, a potem udają, że nie mogą się z nich wydostać. To żałosne
. […] Rozstańcie się raz na zawsze, do jasnej anielki!
     
[…]
     — Ale ja nie chcę… Ja nie chcę być sama…
     Miriam obrzuca ją niemal współczującym spojrzeniem.
     — Tak? A teraz nie jesteś?

*

[…] nagle nie wie, co zrobić ze swoimi uczuciami, jest wzruszona i zrozpaczona, szczęśliwa i nieszczęśliwa. Co może zrobić? Nic. Nawet nie próbuje powstrzymać drzwi przed zamknięciem, bo teraz wie i akceptuje to, że takie są prawa życia. Musimy wszystko utracić, również tych ludzi, którzy najwięcej dla nas znaczą.

*

Dobry Boże, spraw, żeby nie zwrócili na mnie uwagi! Dobry Boże, pozwól mi tylko spokojnie przejść! Dobry Boże, pozwól mi szybko wrócić do domu!
     Ale Boga nie było u siebie. Powinna była to wiedzieć. Boga prawie nigdy nie było u siebie, kiedy błagała go o pomoc.

Majgull Axelsson, Ja nie jestem Miriam,
przeł. Halina Thylwe,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz