poniedziałek, grudnia 21, 2015

1592. Na bezdechu

 wpis przeniesiony 17.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

O tej książce dowiedziałam się przed tygodniem, może nawet mniej niż siedem dni temu. Taaaak — pomyślałam z entuzjazmem — jako słoik chcę poczytać o słoikach. Ale to opowieść o słoikach z innej serii, niż moja.

Zaduch to wspaniały tytuł dla tej książki. Po niej człowiek musi wyjść na zewnątrz, musi się przewietrzyć, musi wrócić do siebie.

W ogóle ludzie w małym mieście przyglądają ci się z niepokojem i uwagą. Co ty tutaj robisz? Po co wróciłeś? Czego szukasz? Jestem rozpoznawany jako obcy przez nieobcych. I ja też przypatruję się im jakby z zewnątrz. Nie wiem, czy to świat mnie zmienił, że od razu wiedzą, że nie jestem stąd. Czy od początku tu nie pasowałem i musiałem wyruszyć w świat.

*

Pozbywanie się wstydu wymaga ćwiczeń: kto się nie stara, nie wyhoduje spokoju. Ja wstydu miałam zwyczajnie dość.

*

Złapałam jeszcze ten moment, kiedy poznaje się rodziców jako dorosłych ludzi, partnerów do rozmowy, a nie rodzinę.

*

Ostatnio nawet nad tym rozmyślałem: dlaczego ja właściwie nie czytam książek? I wyszło mi, że to kwestia pewnej użyteczności. Wydaje mi się, że czytając, tracę czas, w którym powinienem się na przykład uczyć jakiegoś języka. To chyba przekonanie z przeszłości, że muszę się uczyć, uczyć, uczyć, ciągle douczać, nadrabiać braki, dokształcać. Wiem, że czytanie przynosi różne korzyści, zwłaszcza jak patrzę na niektórych swoich znajomych. Ale trudno się przemóc.

*

[…] język to nie tylko słowa i akcent. Teraz myślę, że to sposób myślenia.

*

Podróże kształcą wykształconych. Jeżeli ktoś ma wrażliwość i gdzieś wyjedzie, to nadal będzie ją miał. Ale jeśli nie ma, to nie odnajdzie jej w innym mieście.

Marta Szarejko, Zaduch. Reportaże o obcości,
PWN, Warszawa 2015.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz