środa, marca 01, 2017

2250. Nieśpiesznik (I)

 wpis przeniesiony 28.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wczoraj Gepardzica zapytała mnie, czy znam tego Autora i jego książkę. Wcześniej zapytał Ją o to Smoku. Nie, nie miałam pojęcia. Nie zauważyłabym. Przegapiłabym. I szkoda byłaby niepowetowana.

Skoro Gepardzica mówi: będzie ci się podobać, skoro Smoku tak mówi, nie patrzyłam. Zasadę dusigrosza książkowego łamałam z perspektywą na literkową rozkosz — czyż nie po to tworzymy zasady? Zrujnowałam trzydzieści parę złotych w ostatnim dniu lutego, nie patrząc na bilans zamknięcia miesiąca. Nabyłam obydwie książki tego Autora. I?

I. I czytam je, tak jak były wydane. I nie śpieszę się. Pierwsza książka jest też (!) o chodzeniu, co ubawiło mnie setnie na dzień dobry mówione wieczorem. Są w niej ulice, po których chodzę. Są miejsca, których już nie ma. Jest zaklęta w zdania i akapity niezwykła i niebanalna uważność Autora. Jest wzruszenie czytelnika lub jego szczery śmiech. Jest również piesiurka, która w książce nie gubi sierści.

Piękne jest to, że czytając książkę teraz, kończy się ją przemierzając z Autorem późną jesień i zimę. Zamknęłam książkę u progu pięknej wiosny. Idę do drugiej książki. Idę ją czytać bardzo powoli, bo trzeciej póki co nie ma.

Tak. Uwaga jest procesem wymagającym bardzo pojemnego RAM-u. Żeby się skupić, trzeba oczyścić umysł z myśli, planów, zmartwień i pośpiechu. Skupienie jest odprężeniem. Uwaga nie pojawia się wtedy, gdy ktoś komuś zwraca uwagę, ani tam, gdzie słychać krzyk „Uważaj!”. Uwaga to zauważanie.
     Opowiadali o którymś z wielkich cadyków, że kiedy uczniowie pytali go o sekret jego mądrości, on odpowiedział: „To proste. Jak siedzę, to siedzę, jak stoję, to stoję, jak idę, to idę”. Na to uczniowie: „Ale nauczycielu, przecież my robimy to samo co ty!”. A on: „Nie. Wy jak siedzicie, to już stoicie, a jak stoicie, to już idziecie”.
     Uwaga jest trudną postacią miłości.

*

W mieście nigdy nie jest naprawdę cicho ani naprawdę ciemno. Nawet w nocy i nawet za zamkniętymi oczami.

*

Kostka bauma, największy zwycięzca transformacji. Nie cierpię dziwki. Jest już właściwie wszędzie. Z jakichś względów nie umieją jej u nas położyć równo.

*

Miała długie nogi i pięknie rozkładała je na boki, żeby nie przeszkadzały jej w locie. Była komarem. Dostała się między szyby mojego starego podwójnego okna i starała się znaleźć jakąś przerwę w szkle. Moje okno ma dolne lufciki otwierane na boki. Ramy są spaczone Zewnętrzny lufcik od czterech lat nie był otwierany, bo mógłby się z powrotem nie zamknąć. Wewnętrzny od równie dawna nie był zamykany. Ona była na tym świecie najwyżej od miesiąca.

*

Latający obrazek, motyl pawik fruwał tuż nad trawnikiem Towarowej, koło gruszy.

*

Na latarni koło ujścia Traugutta do Krakowskiego wisi szczątek drukowanego ogłoszenia, w którym wróżka anonsuje „Nie daję nic do środka, ale obiecuję spokojny sen”.

Michał Cichy, Zawsze jest dzisiaj,
Czarne, Wołowiec 2014.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz