wpis przeniesiony 28.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Damski już był. Ścieżki były więc przetarte. Zachwyciła mnie radiowa rozmowa z Autorem, a ponieważ lubię sposób, w jaki zadaje On pytania, byłam ciekawa jego zdań oznajmiających. Nie patrzyłam na nic, nabyłam.
I płakałam ze śmiechu. I czytałam na głos fragmenty Sadownikowi, byśmy mogli pośmiać się razem. Czasem ten śmiech był przez łzy. Z każdym nadchodzącym rokiem będzie coraz trudniej uwierzyć, że był taki czas, jak ten zamknięty w literkach tej książki, ale mamy to czarno na białym dzięki czarno-czerwonemu wydawnictwu.
Bogusław Bagsik, ten od Art.-B, gdy w kawiarni Mozaika zagadnął go jakiś facet.
— Czy pan Bogusław Bagsik?
— Nie. To tylko przypadkowa zbieżność imienia, nazwiska i twarzy.
*
— Potrzebuję kroków na śniegu — rzucił kiedyś od progu reżyser znany ze swej upierdliwości.
— Proszę uprzejmie — podałem mu trzy taśmy z różnymi krokami na śniegu. Wrzucał je kolejno na stół monterski i odtwarzał. Kroki jak kroki, śnieg ładnie skrzypiał, wydawało się, że tego mu właśnie trzeba, ale reżyser kręcił głową z niezadowoleniem.
— To nie to, drętwe te kroki i śnieg stary — narzekał. — Potrzebuję czegoś innego, takie kroki z sercem chodzone i śnieg tegoroczny, świeży, nieubity. Rozumiesz?
Nic nie rozumiałem, ale skoro chce świeże, to będzie je miał. Akurat popadało śniegiem.
*
— Szefie, potrzebujemy parę złotych — zagaił chrypliwie ten wyższy.
— Ja też — przyznałem szczerze.
— Ale nam potrzeba na flaszkę — uzmysłowił mi, że sprawa jest poważna.
*
Warunki do gry miał, delikatnie mówiąc, średnie. Niski wzrost i duża nadwaga, ale rozbrajał przeciwników bajeczną techniką. Po boisku toczył się jak kulka, ale z niebywałą szybkością.
*
— Dlaczego wagarujesz? — spytał ojciec.
— Nie wiem — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
— Dlaczego się nie uczysz? — zapytała mama.
— Nie wiem — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Rodzice spojrzeli po sobie porozumiewawczo. Oni przecież dobrze wiedzieli, że wagaruję i nie uczę się z powodu ogarniającego mnie dekadentyzmu i nieprzystosowania. Nie wiedzieli jedynie, jak mnie z tego wyciągnąć. Wybrali łagodną formę wychowawczą, czyli rozmowę. Ale ja rozmowny nie byłem.
*
Uwodził dla sportu i raczej platonicznie. Satysfakcję sprawiało mu, że babka nie odrzucała jego amorów, a nawet wychodziła z nim na taras, aby tak rozmawiać przy papierosie. I na rozmowie się kończyło, a Wiesiek sobie odhaczał kolejną zauroczoną kobietę.
— Mógłbym je wszystkie mieć — chwalił się.
— To czemu nie masz? — pytał rezolutnie Pawka.
— Człowieku, bo nie chcę. Nie sztuka iść z kobietą do łóżka. Sztuka to móc, a nie iść. I tak tego nie zrozumiesz.
— Nie rozumiem — zgadzał się Pawka, który lubił kobiety, ale nie miał do nich szczęścia.
Piotr Pytlakowski, Wspomnienia konduktora wagonów sypialnych,
Czarne i Czerwone, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz