wpis przeniesiony 28.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Skąd ty bierzesz te książki? Zapytał. Z innych książek.
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Tamtą wyjęłam z tej.
Tę, o której poniżej, z czytanej niedawno.
*
Na beznadzieję, co rozdyma obiektywne trudności do subiektywnie ogromnych rozmiarów. Na obniżony nastrój, którym żywi się niepokój i niepewność. Po tej książce wszystko nabiera właściwych rozmiarów, ustawia się we właściwym porządku. Być może nigdy się nie uda, ale nie widzisz już powodu, by rezygnować dziś. Niczym suchy alkoholik, jak mantrę powtarzam: ważne jest tylko dziś.
Kiedy doświadcza nas nieszczęście, wyczerpanie jest dodatkowym nieszczęściem. Będąc zmęczonym, nic nie można zrobić, nic postanowić.
*
Jak zatem będziemy się porozumiewać? Przecież to takie ważne, powiedzieć, czego się chce, co się myśli i lubi. Trzeba mówić, żeby wyrazić siebie i żeby zrozumieć się wzajemnie. Rozmowa tworzy bliskość.
*
Jak ona to robi, że wszystko znosi z uśmiechem? Skąd w niej ten spokój, skąd czerpie siły, aby znosić tak wiele przeciwności losu? […] Thaïs nie „choruje”, lecz po prostu żyje swoim życiem. Walczy o to, co może zmienić, poddając się temu, co nieuchronne.
*
Każdy ma swój własny Mount Everest.
*
Zastanawia mnie jedno: czy Syzyf się złościł, złorzeczył, walił z wściekłością w ziemię, kiedy skała, którą z tak wielkim trudem wtaczał pod górę, wymykała mu się z rąk i staczała w dół? Czy może po prostu, niewzruszony, niestrudzony, podnosił kamień i — jak gdyby nigdy nic — od nowa rozpoczynał wędrówkę na szczyt?
*
Myślę, że w głębi serca zdajemy sobie sprawę, że pytanie „dlaczego” doprowadza do szaleństwa. Z jednej prostej przyczyny: nie ma na nie odpowiedzi.
*
Kiedy nie można dodać dni do swojego życia,
trzeba dodać życia swoim dniom.
Jean Bernard
(1907–2006)
*
Thérèse ma diametralnie różny od naszego stosunek do czasu. Dziwi się, że my nieustannie gdzieś się śpieszymy, że wściekamy się, kiedy musimy zaczekać, że irytujemy się, stojąc w kolejkach. Thérèse nigdy nie ma poczucia straty czasu. Żyje tym, co akurat robi. I cieszy się każdą chwilą swojego życia. […] dla Thérèse czas oczekiwania nie jest czasem straconym; jest stanem istnienia, który niesie w sobie swoje własne bogactwo. Ilekroć Thérèse musi czekać, nie odkłada swego życia na bok. Po prostu żyje w innym rytmie, to wszystko.
*
Pięć zmysłów to luksus: luksus, z którego nie zdajemy sobie sprawy.
*
Czy ktoś powiedział, że życie to pasmo rozstań? Od narodzin do śmierci. Rozstań fizycznych i psychicznych. Rozstań tymczasowych i ostatecznych. Dyskretnych i bardziej głośnych. Łagodnych i gwałtownych. Pełnego rozdarcia i bólu oddalania się od siebie i walki o wolność…
Anne-Dauphine Julliand, Ślady małych stóp na piasku.
Poruszająca opowieść o sile rodzicielskiej miłości,
przeł. Sylwia Filipowicz,
Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznań 2014.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz