niedziela, marca 05, 2017

(2250+6). Nieśpiesznik (V)

 wpis przeniesiony 28.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Teraz! Jest najlepszy czas na tę książkę. Zaczyna się ona bowiem zimnem, które będzie trwało. Czytelniczka lub czytelnik w każdej chwili mogą zrobić mały myk, zamknąć książkę na chwilę i na powrót znaleźć się w świecie wiosennej obietnicy roku 2017: ptaki już śpiewają, koty drą się w niebogłosy, czekamy na forsycje, magnolie i mlecze — wszystko, co najlepsze, wciąż przed nami!

Z kolejnymi stronicami przedzieramy się przez następujące po sobie zimne dni, przechodzimy płynnie w luty, wpadamy w marzec, mijamy święta, kwiecień i majówkę — znów jesteśmy wygrani: kwiecień, majówka, czerwiec wciąż przed nami!

Kalendarz jest tylko ramą tej książki — ważne są dni, promienie słońca; ważniejsi wydają się ludzie i to ci nadzwyczajnie zwyczajni, sponiewierani przez innych, los i czas — ludzie mimo to wszystko, a może dzięki temu, głęboko dotykający sensu.

Najważniejsze zaś jest to, co ta książka z nami robi. Dla mnie to jedna z najważniejszych książek w tym roku. Jak cudownie, że Gepardzica i Smoku mieli nie tylko przeczucie, ale pewność, że to książka dla mnie.

Praktykuję starożytną sztukę siedzenia na miejscu, bo ona jest sztuką, tak ja sztuką jest podróżowanie. Sztuka siedzenia wymaga dojścia do ładu z pewną odmianą wewnętrznego niepokoju, który zryw człowieka z miejsca. Który powoduje, że człowieka nosi. Sztuka siedzenia wymaga wyzbycia się iluzji, że życie jest gdzie indziej.

*

Od pytania „co tam?” może się równie dobrze zacząć krótka rozmowa o niczym, jak i jedna z tych głębokich rozmów, które zmieniają życie.
     Skąd bierze się zadomowienie?
     Jak zakorzenia się człowiek?
     
Jaką drogą otoczenie przechodzi do wnętrza?
     W jaki sposób pobliże staje się miłością?

*

Kiedy wraca do siebie, zawsze tą samą ulicą […] czuję zawsze to samo wzruszenie: powrót na miejsce, do środka świata. Zapuszczanie korzeni jest procesem wewnętrznym. Musiałem na dobre zadomowić się w sobie, żeby zadomowić się w okolicy. Przestałem chcieć być kimś innym. Wróciłem do siebie.
     To idzie w obie strony. Praca ze sobą przynosi stopniowe i subtelne zmiany w obrazie świata. Praca nad podejściem do świata przynosi skutki wewnętrzne
.

*

[…] uważa się, że źródłem szczęścia jest wybór. Ale dla mnie ważniejsza jest zgoda na to, czego się nie wybiera. Przyjęcie pełni własnego losu.

*

Kiedy patrzę na przedmiot, on to spojrzenie odwzajemnia. […] Spojrzeń na rzeczy świata pierwszym okiem. Widzenie bez wypatrywania, wiedza bez myślenia, odpowiedź bez stawiania pytań. Moje istnienie nabiera wtedy kruchej i przelotnej doskonałości, której źródłem jest otoczenie.

*

Wielu mieszkańców świata sprzeciwia się światu. Żądają świata lepszego, niż jest. Żyją sprzeciwem.
     Świat nie reaguje ani na ludzkie „nie”, ani na „tak”, ale reaguje na nie ten, kto wypowiada to „nie” lub „tak”. Ludzie niepogodzeni ze światem są niepogodzeni ze sobą.
     Życie w zgodzie ze światem wydaje mi się głębsze, bardziej drożne, spokojniejsze i pełniejsze szacunku dla istnienia. Życie w proteście jest podobne do pozostawania w skurczu. Sprzeciw wobec tego, na co nie ma się wpływu, nosi cechy samookaleczenia.

     […]
     Sprzeciw nie oddala nieszczęść ani nie przynosi szczęścia. Zgoda nie oddala nieszczęść, ale otwiera drogę szczęściu.

*

Ta niepozorna chwila dobrze ukrywa przed nami fakt, że wydarza się pierwszy i jedyny raz od Wielkiego Wybuchu.

Michał Cichy, Pozwól rzece rzece płynąć,
Czarne, Wołowiec 2017.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz