Ałperka w czwartek po skończonym u nas dyżurze przysłała sms, by Heniutkę za uszkiem podrapać, bo w piątek pierwsza rocznica ich wspólnego spacerowania w te dni, gdy Sadownik vel Pan Ciasteczko wyfruwa z ula w świat. Coś mi w środku pękło — już rok? Tak, już od roku Heniutka ma spacerową ciocię.
Dlaczego obiecałam Jej kiedyś tylko to, że Ją przeżyję? Dlaczego nie obiecałam więcej? W skutek choroby nie pełnię już funkcji, umożliwiających zaspokajanie psich potrzeb. Heniutka, ze swoim nieskończonym optymizmem, swoją obecnością — zawsze blisko mnie — mówi z uporem maniaka: nie o to chodzi, mama, nie o to chodzi!
Porusza mnie, gdy mając do wyboru swoje miejsce na kanapie, woli położyć się na podłodze pod moimi nogami. Bawi mnie, gdy w środku nocy postanowię trochę poćwiczyć, a ona, uświadomiwszy sobie, że nie ma mnie w sypialni, rusza ciemnym przedpokojem na drugi koniec ula, by upewnić się, że u mnie wszystko w porządku. Zaspana patrzy z miną: ty żartujesz z tymi ćwiczeniami, wracaj do łóżka! — i demonstruje, jak to się robi, żebym wiedziała, jak wrócić. Kochana suka!
I czytam, i wiem, że muszę tu te słowa mieć, a kiedy indziej napiszę, jak ta książka znalazła się w ulu i jak długo na mnie czekała. Bo dziś najważniejsze jest, że psy nie tylko idą do nieba:
psy są modlitwą!
* * *
[…] zwierzęta dają zarówno mężczyznom, jak i kobietom społecznie akceptowalny pretekst do dotykania — głaskania, drapania, poklepywania lub innych form dotyku […].
*
Czy zwierzęta potrafią się modlić? Z uwagi na to, że modlitwa niesie uczucia miłości, więzi i bliskości, prawdopodobna odpowiedź brzmi „tak”.
*
Modlitwa to nie jest coś, co robimy, lecz coś, czym jesteśmy.
Czy potrafimy otworzyć oczy na ten skarb?
Larry Dossey, Modlitwa to dobre lekarstwo,
przeł. Krzysztof Mazurek, Santorski & Co, Warszawa 2001.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz