środa, września 08, 2021

4364. Urlopownik (I)

Wiem dokładnie, skąd wyjęłam Autorkę — z wspaniałej książki, w której w jed­nym z rozdziałów jest wspa­nia­ła rozmowa dwóch mądrych kobiet. Wydawało mi się, że bar­dzo długo czekałam, aż uda mi się upolować którąś z powieści tej Szwedki (na pró­bę) za rozsądne kilkanaście zło­tych — sportowo upra­wia­jąc ibu­ko­skner­stwo nie wy­dam na beletrystykę wię­cej niż szesnaście złotówek. Wydawało mi się, bo są książ­ki, na które cze­ka­łam prawie dwa la­ta, a tę upo­lo­wa­łam jakieś dwa ty­godnie temu po zaledwie czte­rech miesiącach biernego czekania.

Tak, chciałam, by właśnie ta książka była moim pierwszym spotkaniem z twór­czo­ścią Autorki, bo pierwszoplanowo jest o tym, o czym nie mam pojęcia, ale okazało się, że wiele spo­strze­żeń bohaterek nie jest mi (niestety) ani trochę obcych.

Szukałam w książkach kobiet podobnych do mnie. Albo takich, jakimi chcia­ła­bym być: które podejmują ryzyko, kochają i tracą, nie dystansują się wo­bec życia za pomocą ideologii i teorii.

*

Kobiecość to zawiła siatka reguł, w której przestrzeń do gry jest minimalna, poza tym wszystko jest niewypowiedziane.

*

Oświadcza to z przekonaniem. Chciałabym umieć mówić w ten sposób. Zdo­być się kiedyś na odwagę i uwierzyć, że opinia, jaką mam na jakiś te­mat, mo­że mieć znaczenie również poza moją głową. Że zasługuje na to, by ją wy­pu­ścić, by umiejscowiła się w świecie.

*

[…] przystojny chłopak z pieniędzmi, który w biernie agresywny i lekko de­spo­tycz­ny sposób jest świadomy niesprawiedliwości społecznej i hie­rar­chii władzy, potrafi jej wygłosić na ten temat całkiem zgrabny wykład, jedno­cześ­nie dyskretnie egzekwując własne przywileje białego he­te­ro­sek­su­al­ne­go mężczyzny należącego do klasy średniej.

*

No i są wszyscy ci, którym wychodzi ten drugi rodzaj życia: kończą studia, pi­szą CV i wykorzystują swoje kontakty do znalezienia dobrej pracy, kupują mieszkania – także na myśl o nich aż mnie roznosi ze złości, kiedy myślę o tej pewności siebie, z jaką przywłaszczają sobie świat, jakby w ich kodzie genetycznym było zapisane, że świat powstał dla takich jak oni, że wy­star­czy brać z niego pełnymi garściami.

*

I nienawidzę mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, zresztą nie­na­wi­dzę również kobiet, które nienawidzą mężczyzn – nie, nienawiść to mocne słowo, raczej nimi gardzę.

*

Poczucie bezpieczeństwa musi jakoś wpływać na ludzi. Tak właśnie po­strze­gam kulturalną, zamożną wyższą klasę średnią: każdy podstawowy aspekt życia mają zabezpieczony. Mogą więc sobie pozwolić na zajmowanie się czymś innym, angażować się w relacje, rozwijać swoje życie duchowe: cho­dzić na terapie, rozwijać swoje pasje, kłócić się podczas rodzinnych zjaz­dów. Uważam, że to pewien rodzaj problemów Pierwszego Świata, choć mo­że potrzeba posiadania i rozwiązywania problemów jest wartością sta­łą: jeśli nie ma się żadnych, to się je tworzy.

*

     — Ale to ty zawsze uważasz, że wszystko, co przekracza normy, jest takie fajne – odzywam się.
     — Co takiego? – pyta ofensywnie.
     — No, zawsze mówisz, jakie to ważne. Norma białego heteroseksualnego mężczyzny i takie tam, czym się jeszcze zamartwiasz. A teraz robię coś, co rze­czy­wiś­cie przekracza tę normę, ale dla ciebie to też nie jest w po­rząd­ku, ponieważ uważasz, że należy przekraczać tylko właściwe normy.
     — Wcale tak nie powiedziałam.
     — Owszem, powiedziałaś. To nic innego jak staroświecka moralność. Bo to relacja, która nie pasuje do twojego schematu przełamujących normy relacji, jakie akceptujesz. Jeśli byłabym ze starszą kobietą, z pewnością uznałabyś, że to super i takie wyzwolone, założę się, że kibicowałabyś mi.

*

Nie wiem, jak żyją ludzie, którzy nigdy nie czują się samotni.
     Które części duszy oddaliście w zastaw? — myślę. — Jak wybieraliście? Czego najłatwiej było się wyrzec: uczciwości czy potrzeby dzielenia życia z kimś reprezentującym ten sam poziom intelektualny? Albo kimś z po­czu­ciem hu­mo­ru czy może kimś o podobnym światopoglądzie? Nie brakuje wam tego? Czy może we wspólnocie jest miło, tak miło, że było warto?

*

Od zawsze jestem niezdolna do wpasowania się w tego typu gry społeczne i we wszystko to, co wymaga udawania. Za każdym razem, gdy wypowiem słowo, które choć trochę przeszkadza mi w ustach, czuję się brudna. Wydaje mi się, że podrażnia mi gardło.

*

Czuję obecność tej kobiety, chociaż jej tu nie ma. Nie pozwala mi nawet przez chwilę poudawać, że jej życie jest moje. Chociaż ma wszystko, czego pragnę. Całe moje poczucie osamotnienia, odrzucenia, świadomość, że nig­dy nie jestem stawiana na pierwszym miejscu, nagle wskazuje jeden punkt – jak strzałka kompasu, która znalazła nowe pole magnetyczne. Chcę się na niej zemścić, zranić ją, za wszystko to, co bierze, ponieważ jej się należy.

*

Jest wyczekujący, zdystansowany. To dziwne, ale naj­dziw­niej­sze ze wszystkiego jest to, że w ogóle istniała między na­mi jakaś intymność i że była dla mnie ważniejsza niż co­kol­wiek innego, i że teraz po prostu zniknęła.

*

[…] tym razem ośmielę się otworzyć usta, kiedy powiedzą coś, z czym się nie zgadzam, wyrażę swoje wątpliwości, jeśli będę takie miała. Poza tym kraj­ob­raz i literatura to jednak dwie rzeczy, które uwielbiam.

Therese Bohman, Ta druga, przeł. Justyna Czechowska,
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz