piątek, września 24, 2021

4384. Głupota en masse

Jak lubię mężczyzn, jak uwielbiam wielu, jak kocham kilku, tak każdy kolejny roz­dział tej książki uświadamiał mi, że pa­no­wie en masse od stuleci to po prostu idioci, którym np. niezmiennie mylą się przyczyny ze skutkami. Nie znam ani jednej tak głupiej kobiety.

Raz na rok (zwykle we wrześniu?) czytam (kończę!) książkę, która otwiera mi scy­zo­ryk w kie­sze­ni, bo potwierdza nie to, co się przeczuwa, ale również to, co osobiście się prze­ży­ło, czemu zaprzeczyć nie da się rady, choćby nie wiem jak mocno zaciskać po­wie­ki. W zeszłym roku były to Niewidzialne kobiety, w tym roku ta książka. Wy­bie­ra­nie cytatów bolało, układanie porządku wybranych stanowiło wyzwanie — za­ję­ło kilka dni.

Spo­sób trak­to­wa­nia ko­biet jest jed­ną z naj­ciem­niej­szych kart hi­sto­rii ludz­ko­ści. Zbyt dłu­go od­wra­ca­li­śmy wzrok, może w oba­wie przed kon­fron­ta­cją z bo­le­sną rze­czy­wi­sto­ścią.

*

[…] umy­sł idzie na skró­ty, po­strze­ga­jąc ró­żne zja­wi­ska na­wy­ko­wo. Dro­ga na skró­ty cza­sem skut­ku­je po­stępo­wa­niem, któ­re jest w spo­sób nie­świa­do­my nie­spra­wie­dli­we, a to dla­te­go, że umy­sł zo­stał trwa­le na­zna­czo­ny wbi­ja­nym mu przez lata prze­ko­na­niem, że ko­bie­ty są mniej war­to­ścio­we.

*

Aby więc ko­bie­ta w do­wol­nych oko­licz­no­ściach mo­gła zo­stać uzna­na za rów­ną mężczy­źnie, tak na­praw­dę musi być od nie­go lep­sza.

*

Zmo­rą ko­biet jest nie tyl­ko dys­kry­mi­na­cja, ale często ca­łko­wi­te wy­klu­cze­nie eko­no­micz­ne, wy­pa­czo­na na­uka zaś nie do­star­cza na­wet na­rzędzi opi­su tego zja­wi­ska. Je­dy­ne pro­po­no­wa­ne przez nią dziś wy­ja­śnie­nia brzmią na­stępu­jąco: (a) ko­bie­ty są bio­lo­gicz­nie gor­sze z per­spek­ty­wy udzia­łu w go­spo­dar­ce lub (b) ko­bie­ty same pod­jęły taką de­cy­zję, by po­sta­wić się w gor­szym po­ło­że­niu we wszyst­kich kra­jach i we wszyst­kich dzie­dzi­nach go­spo­dar­ki, co jest tezą rów­nie nie­prze­ko­nu­jącą, jak sek­si­stow­ską.

*

Orędo­wa­nie za po­wro­tem do tra­dy­cyj­nych ról ko­bie­cych i męskich to pro­mo­wa­nie po­rząd­ku spo­łecz­ne­go, któ­ry rządzi się nędzą i prze­mo­cą, gwa­łcąc przy tym pra­wa czło­wie­ka. To nie cy­wi­li­za­cja ży­cia, lecz cy­wi­li­za­cja okru­cie­ństwa.

*

We wspó­łcze­snym świe­cie kraj, któ­ry kry­tycz­nie od­no­si się do ko­biet ak­tyw­nych za­wo­do­wo, nie roz­kwit­nie, lecz utra­ci miesz­ka­ńców – zwłasz­cza wy­kszta­łco­nych – oraz za­so­by fi­nan­so­we. Cy­wi­li­za­cja okru­cie­ństwa pro­mu­jąca dys­kry­mi­na­cję ko­biet jest krzyw­dząca dla wszyst­kich, na­wet dla mężczyzn, któ­rzy są prze­ko­na­ni, że dzi­ęki swo­jej do­mi­na­cji zy­ska­ją wła­dzę.

*

Kie­dy mężczy­źni żyją od­dziel­nie, bra­ku­je prze­ciw­wa­gi dla ry­wa­li­za­cji i agre­sji. Po­wsta­je zwy­kle sztyw­na, au­to­kra­tycz­na hie­rar­chia, zmu­sza­jąca do po­słu­sze­ństwa i wy­ra­ża­jąca się w po­gar­dzie względem ko­biet.

*

In­ge­ren­cje Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go w pol­skie prze­pi­sy i w ży­cie co­dzien­ne gra­ni­czą z po­gwa­łce­niem praw czło­wie­ka. Jak już wspo­mnia­łam wcze­śniej w tej przed­mo­wie, pla­no­wa­nie ro­dzi­ny – w tym do­stęp do an­ty­kon­cep­cji – uzna­no w 1968 roku za pra­wo czło­wie­ka. Pra­wo do pra­cy zo­sta­ło za­wa­ro­wa­ne w Po­wszech­nej de­kla­ra­cji praw czło­wie­ka (1948). Być może Po­lki mo­gły­by sku­tecz­nie wy­wrzeć na­cisk na or­ga­ni­za­cje mi­ędzy­na­ro­do­we, aby te ostat­nie pod­jęły dzia­ła­nia zgod­nie z ha­słem: „pra­wa ko­biet są pra­wa­mi czło­wie­ka”.

*

Przez kil­ka­set lat na­ukow­cy płci męskiej pró­bo­wa­li od­kryć fi­zycz­ne ró­żni­ce mi­ędzy mó­zgiem męskim a ko­bie­cym, ale te wy­si­łki spe­łzły na ni­czym. W ko­ńcu mó­zgi bar­dziej przy­po­mi­na­ją wątro­by albo ga­łki oczne niż jądra czy jaj­ni­ki: po pro­stu nie od­bi­ja­ją płci w taki spo­sób, w jaki nie­któ­rzy by so­bie tego ży­czy­li.

*

[…] nie mo­że­my już dłu­żej utrzy­my­wać, że dyk­to­wa­ne przez re­li­gię role ko­biet i mężczyzn są na­tu­ral­ne czy ko­rzyst­ne dla ca­łe­go ga­tun­ku.

*

Mo­że­my po­cze­kać, aż zo­sta­nie za­pro­wa­dzo­ny taki świa­to­wy po­rządek, któ­ry nie będzie stwa­rzał żad­nych pro­ble­mów, i do­pie­ro wte­dy za­jąć się kwe­stią dys­kry­mi­na­cji ze względu na płeć. Albo też mo­że­my te­raz wy­su­nąć spra­wę ko­bie­cą na pierw­szy plan.
     Po­ło­wa po­pu­la­cji to dość dużo. Pięć ty­si­ąc­le­ci prze­mo­cy to dość dłu­go. Naj­wi­ęk­sza dys­kry­mi­na­cja wśród wszyst­kich grup dys­kry­mi­no­wa­nych jest już wy­star­cza­jącą nie­spra­wie­dli­wo­ścią, a wal­ka o przy­szło­ść, któ­ra nie­sie na­dzie­ję – wy­star­cza­jącym po­wo­dem.

*

[…] wy­klu­cza­nie ko­biet ma wy­so­ką cenę, a włącza­nie ich przy­spa­rza wszyst­kim ko­rzy­ści.

*

Wie­lu twier­dzi upar­cie, że nie­ko­rzyst­ne po­ło­że­nie ko­biet jest wy­ni­kiem „au­to­eli­mi­na­cji” – do­ma­ga­ją się od nas, by­śmy uwie­rzy­li, że ko­bie­ty ze wszyst­kich kra­jów, w ca­łej hi­sto­rii, w ka­żdej bra­nży, w ka­żdym za­wo­dzie, w ka­żdej dzie­dzi­nie świa­to­wej go­spo­dar­ki albo sa­mo­dziel­nie tor­pe­du­ją włas­ne wy­si­łki, albo bra­ku­je im ja­kie­jś ce­chy, któ­ra wa­run­ku­je suk­ces we wszyst­kich tych przy­pad­kach.

*

Gdy tyl­ko ko­bie­ty nie­śmia­ło pod­no­szą gło­wy, kry­ty­cy de­kla­ra­cji krzy­czą: „Ko­bie­ty na ko­ńcu – naj­pierw cała resz­ta!” – i wska­zu­ją wszyst­kie pro­ble­my tego świa­ta jako spra­wy pil­niej­sze.

*

[…] kon­sump­cja nie tyl­ko wy­ra­ża, ale też for­mu­je to­żsa­mo­ść, mo­ral­no­ść i es­te­ty­kę. Wi­dzi­my, jak jed­na ka­te­go­ria dóbr kon­sump­cyj­nych – strój – słu­ży do wy­ra­że­nia dez­apro­ba­ty, pod­po­rząd­ko­wa­nia, sto­sun­ku wła­sno­ści, lo­jal­no­ści, lecz ta­kże bun­tu, a na­wet pew­nej non­sza­lan­cji. Lu­dzie bu­du­ją so­bie oto­cze­nie, któ­re po pierw­sze za­pew­nia im naj­bar­dziej pod­sta­wo­we schro­nie­nie, a po dru­gie pod­no­si ich na du­chu.

*

Lu­dzie, któ­rzy wy­po­wia­da­ją się i za­cho­wu­ją jak męscy szo­wi­ni­ści, po­win­ni spo­ty­kać się z taką samą dez­apro­ba­tą jak ra­si­ści.

*

Po­rzu­ce­nie ety­ki do­mi­na­cji na rzecz ety­ki wspó­łdzie­le­nia będzie od nas wy­ma­gać ni mniej, ni wi­ęcej, tyl­ko ewo­lu­cyj­ne­go sko­ku. Ale zdol­no­ść przy­sto­so­wy­wa­nia się jest naj­moc­niej­szą stro­ną czło­wie­ka. Damy radę.
     Wy­ty­czo­na ście­żka jest ja­sna i pro­sta, po­trze­ba na­gląca, a po­ten­cjał ogrom­ny.

*

[…] wszy­scy na okrągło traj­ko­czą o ma­te­ma­ty­ce, ale mam wra­że­nie, że sami nie po­tra­fią czy­tać twar­dych da­nych […].

*

Ogra­ni­cze­nie ludz­kich po­trzeb do tego, co ab­so­lut­nie nie­zbęd­ne do prze­trwa­nia, jest od­czło­wie­cza­jące. W ta­kim świe­cie nie po­wsta­ły­by mu­zy­ka, li­te­ra­tu­ra ani sztu­ka, bo nie są po­trzeb­ne, by utrzy­mać się przy ży­ciu na po­zio­mie żu­jącej tra­wę kro­wy. A prze­cież mo­żna po­sta­wić tezę, że wła­śnie one „czy­nią nas lu­dźmi”, a „ży­cie war­tym prze­ży­cia”. Kie­dy na­sza pra­ca ma słu­żyć spo­łecz­no­ści, mu­si­my wy­biec my­ślą poza kro­wią pa­szę.

*

Dwu­dzie­sto­pro­cen­to­wy spa­dek wy­dat­ków kon­su­menc­kich w okre­sie świ­ątecz­nym wy­star­czy­łby, do wy­ko­le­je­nia za­chod­nich go­spo­da­rek.

Linda Scott, Kapitał kobiet. Dlaczego równouprawnienie wszystkim się opłaca, przeł. Dorota Konowrocka-Sawa, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Ter­mi­nem neo­li­be­ra­lizm sza­fu­je się tak non­sza­lanc­ko, że trud­no po­wie­dzieć, co on zna­czy. Może się od­no­sić do nad­mier­nej wia­ry w ka­pi­ta­lizm da­jący pierw­sze­ństwo „nie­wi­dzial­nej ręce ryn­ku” (co sama okre­ślam mia­nem go­spo­dar­ki skraj­nie wol­no­ryn­ko­wej). Może być też uży­wa­ne jako na­rzędzie kry­ty­ki pro­gra­mów, któ­re nie roz­wi­ązu­ją sys­te­mo­wych pro­ble­mów, ocze­ku­jąc od lu­dzi, że ka­żdy z nich po­ra­dzi so­bie na wła­sną rękę.

*

In­we­sty­cja w żłob­ki i przed­szko­la zo­sta­je zrów­no­wa­żo­na na­pły­wem na ry­nek pra­cy tych ko­biet, któ­re ina­czej mu­sia­ły­by zo­stać w domu. Ich obec­no­ść pro­wa­dzi do wzro­stu PKB, a tym sa­mym do wzro­stu przy­cho­dów po­dat­ko­wych. Jed­no­cze­śnie dane sta­ty­stycz­ne świad­czą o tym, że mężczy­źni nie tra­cą za­trud­nie­nia z chwi­lą po­ja­wie­nia się ko­biet na ryn­ku, bo wpły­wa­ją one na roz­wój go­spo­dar­czy i sprzy­ja­ją two­rze­niu ko­lej­nych miejsc pra­cy. Męż­czy­źni czer­pią rów­nież inne ko­rzy­ści, dzie­ląc się z ko­bie­ta­mi od­po­wie­dzial­no­ścią ma­te­rial­ną: w ko­ńcu na­pom­po­wa­ne te­sto­ste­ro­nem śro­do­wi­sko za­wo­do­we, wy­łącz­na od­po­wie­dzial­no­ść za wy­ży­wie­nie ro­dzi­ny i prze­pra­co­wa­nie szko­dzą mężczy­znom na ca­łym świe­cie.

*

Bez­my­śl­ne dąże­nie do wzro­stu jest ty­po­wą ce­chą go­spo­da­rek pa­triar­chal­nych; to nie wzrost po­wi­nien być na­szym głów­nym ce­lem.

*

[…] w nie­któ­rych ka­te­go­riach ko­bie­ty wci­ąż ku­pu­ją mniej niż mężczy­źni. Ci ostat­ni ku­pu­ją i wy­pa­la­ją znacz­nie wi­ęcej pa­pie­ro­sów, piją też wi­ęcej al­ko­ho­lu. Ko­bie­ty znacz­nie rza­dziej prze­gry­wa­ją pie­ni­ądze w ka­sy­nach. Wła­śnie dla­te­go go­spo­dar­cza rów­no­ść ko­biet jest ko­rzyst­na dla dzie­ci i z tej sa­mej przy­czy­ny po­wszech­ne prze­ko­na­nie, że mężczy­źni do­ko­nu­ją ra­cjo­nal­niej­szych za­ku­pów, jest wie­rut­ną bzdu­rą.

*

[…] to nie bo­ga­te kra­je stać na wy­zwo­le­nie ko­biet – to wy­zwo­le­nie ko­biet czy­ni kra­je bo­ga­ty­mi.

(tamże)

1 komentarz:

  1. Wyzwolenie kobiet - przpomniał mi się Lew Tołstoj -Sonata Kreutzerowska:
    ...kobiety nie mają należnych im praw, że są podporządkowane.
    – O to właśnie mi chodzi, to jest właśnie wytłumaczenie tego nadzwyczajnego zjawiska, że kobieta z jednej strony jest zredukowana do najniższego stopnia upokorzenia a z drugiej strony rządzi wszystkim.
    – Ale gdzie? Czym rządzi?
    – Gdzie? Wszędzie i wszystkim.
    Proszę iść do sklepów w wielkim mieście. Są ich miliony, miliony. Jest niemożliwe zmierzyć tę ogromną ilość pracy włożoną tutaj. Czy w dziewięciu na dziesięć tych sklepów jest coś dla mężczyzn? Cały luksus życia jest wymagany przez kobiety. Proszę policzyć fabryki, większość z nich produkuje kobiece ozdoby. Miliony ludzi, generacje niewolników, umierają pracując jak skazańcy aby zadowolić kaprysy naszych towarzyszek.

    OdpowiedzUsuń