Spotkałam tę żółtą piękność ostatniego dnia zeszłorocznego urlopu w drodze nad morze. Spotkałam trzy dni temu. Spotkałam dziś. Poprosiłam Sadownika o cyk, by w zielniku zamieszkała i zyskała imię. Dzika jest na pewno!
fot. Sadownik, fragment.
Profesora Saxifraga:
(w ekspresowym tempie)
Nawłoć pospolita
łac. Solidago virga-aurea
Dzika, to prawda, i w dodatku ma ładną nazwę, dwuczłonową: nawłoć pospolita, Solidago virga-aurea.
OdpowiedzUsuńDzika i rodzima w odróżnieniu od nawłoci kanadyjskiej, jaka o tej porze roku króluje na przyleśnych łąkach (zwana zresztą polską mimozą, ale z mimozą, poza kolorem, nic nie ma wspólnego ...)
No tak, jakoś temat nawłoci jest mi bliski ... :)
OdpowiedzUsuńA nawłociową anegdotę od mojego pana dentysty chyba już opowiadałam, przynajmniej tak mi się wydaje, ale mogę powtórzyć - będąc na wizycie jakoś na początku września, pan Paweł zamyślił się i nostalgicznie rzekł: "jesień idzie, mimozy już kwitną ..." Na co ja, błyskawicznie - jakie mimozy??? To nawłoć! ;) No ale przecież "mimozami jesień się zaczyna" ... ;)