niedziela, marca 02, 2014

(970+2). Halt. I basta!

 wpis przeniesiony 9.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

     — Mamo...
     — Przesadzasz.
     — Mamo...
     — On nie mógł tak powiedzieć.
     — Mamo...
     — Nie wierzę.
     No i przez lata żyła na granicy wiary w to, że przesadza, że nie mógł tak powiedzieć, że nic, nigdy się nie wydarzyło.

*

Miałam skończone trzydzieści sześć lat, gdy dotarło do mnie, że coś mi się nie zgadza. Jedna, druga rysa na ideale wzorowej rodziny. A gdy Sadownik, mając zasiedziane miejsce obserwatora, wiele razy mówił:
     — To nie jest normalne.
     Broniłam rodzinnie idealnego porządku mówiąc:
     — Nie mogli inaczej.

Gdy miałam skończone trzydzieści siedem lat, trzeciej rysy nie wytrzymał ideał. Patrzyłam jak rozlatuje się w pył. A gdy Sadownik mówił w kuluarach:
     — To nie jest normalne.
     Stwierdzałam:
     — Masz rację, to nie jest normalne.
Gdyby mnie jednak wówczas ktoś zapytał, czy nadzieję mam, nie mogłabym zaprzeczyć.

Między jedną książką Casey a drugą, w ostatnią niedzielę wysłuchałam ciekawej rozmowy w radiu. Ponieważ po niemiecku umiem tylko trzy zwroty, ze słuchu zapisałam kalecząc nazwisko kobiety. Poszukałam chwilkę. Zamówiłam. Odebrałam. Nawet nie wiem, kiedy ją pochłonęłam. Przeszło mi przez głowę, że chyba poznaję klucz, według którego wybieram książki. Interesują mnie ludzie i historię ich dróg z punktu A do punktu B, w którym zyskują ogrom świadomości i zrozumienia, do punktu B, w którym odzyskują siłę i opuszczają pozycję ofiary, do punktu B, w którym rozpoczynają już zupełnie inne drogi.

Gdyby mnie dziś ktoś zapytał, czy nadzieję mam. Odpowiedziałabym pytaniem:
     — A dlaczego miałabym ją żywić? Nie można cofnąć czasu. Nie można zmienić faktów. Moje życie jest tu. Ona jest tam.

Gdy spoglądam w lustro, widzę dwie twarze: jego i moją. I jeszcze trzecią: mojej matki. Wszyscy troje mamy taki sam podbródek. I podobnie ukształtowany odcinek między nosem a ustami. Rozmiar ciała, rysy twarzy — to wszystko cechy zewnętrzne. Ale jak jego osoba wpłynęła na moje wnętrze? Ile jest we mnie Amona Götha? Jak wiele Amona Götha jest w każdym z nas? Myślę, że wszyscy mamy w sobie jakąś część Amona Götha. Gdybym uwierzyła, że we mnie jest go więcej, myślałabym jak nazista pokładający wiarę w moc krwi.

*

Przez ostatnie miesiące czasem tracę pewność, kim jestem. Jestem Jennifer czy wyłącznie tą Jennifer, która jest wnuczką Amona Götha? Co się liczy w moim życiu?

*

Nie opłakuję dziadka, ale babcię tak. Opłakuję człowieka, którym tak naprawdę nie była.

*

Widzę teraz dość wyraźnie, jaką drogę musiała przejść [...]. To, że nie dopuszcza do siebie wielu kwestii, wydaje się jej odruchem obronnym. [...] Teraz jestem realistką: czuję, że moja matka nie chce nawiązać tak bliskiej relacji, jakiej ja pragnę. [...] Mam teraz czterdzieści lat, ona sześćdziesiąt siedem. Jestem za stara na to, żeby podała mi butelkę z mlekiem i pomogła przy stawianiu pierwszych kroków. Wszystko, co przegapiła, co obie przegapiłyśmy — tego nie można już nadrobić.

Jennifer Teege, Nikola Sellmair,
Amon.
Mój dziadek by mnie zastrzelił,
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

zdjęcie Jennifer Teege

(źródło fot.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz