Nie tylko tysiące kilometrów stąd, ale również tu zaczął się czas bez.
*
Nie był tylko zwyczajnym profesorem. W drodze ku kompletowi możliwych przed nazwiskiem literek nie zagubił serca i człowieczeństwa.
Wiele razy pozwalałam sobie przymarudzić i prosić Profa, by zwolnił, zadbał o siebie, że życie do życia też służy. Nie ustawał. Żył w biegu. Odszedł. Zbyt nagle. Zbyt szybko.
Wczoraj spadła na nas ta wiadomość.
Odebrała mowę. Zatrzymała w przestrzeni.
Wieczorem na spacerze razem z Sadownikiem wspominaliśmy Profa,
nie mogąc zrozumieć konstruktu, jakim jest czas przeszły dokonany.
Tak wiele mu zawdzięczamy wprost i nie wprost.
Tak trudno uwierzyć w świat bez Jego uśmiechu, dowcipu i serca.
*
Gapię się w te literki i wciąż nie wierzę...
Nie odszedł.
Wybiegł.
Mój Prof.
*
Powraca do mnie i od wczoraj powtarza, jakby wiedział coś więcej:
— Pani Doroto, a może by pani zwolniła odrobinę, zadbała o siebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz