sobota, marca 22, 2014

(996=984+12). Nasturcje

 wpis przeniesiony 9.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Okazja, by nazwać mnie czule pustakiem minęła bezpowrotnie wraz z badaniem zawartości mej głowy, co przytomnie stwierdził Sadownik jakieś dziesięć dni temu. Zauważył bowiem, że pani zawiadująca piekielną maszyną nie przerwała badania informując pacjentkę i jej Męża o tym, że w głowie nie ma nic do fotografowania.

Gdy przytoczyłam powyższe wnioskowanie Akuszerowi, ten błyskotliwie zapytał:
     — A może pani fotografowała tylko krajobraz?

Gdy Sadownik opowiedział o swym odkryciu w pracy, jego współpracownicy wykazali się przysłowiową męską solidarnością i jeden próbował reanimować niepewność:
     — A skąd pewność, że to mózg twojej żony. Jedyne, co jest pewne, to jej imię i nazwisko na opisie.

Gdy Nadzwyczajny wczoraj z udawanym smutkiem poinformował nas, że niestety, jest rozczarowany, bo mózg zupełnie normalny, zachwyciło mnie, że choć jedną rzecz mam w życiu w absolutnej, nudnej normie. Żadnego niedomiaru czy nadmiaru — po prostu niebywale uszczęśliwiająca norma.

Najbliżej prawdy był chyba jednak Akuszer. Na kilku zdjęciach zawartość mojej głowy wyglądała jak nasturcje akwarelą malowane.

*

Dziś, wracając do domu w cudownie wiosenny wieczór, pomyślałam z radością o kwitnących nasturcjach w mej głowie... bez mszyc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz