wtorek, listopada 17, 2015

(1545+1). Czytało się jeszcze wczoraj

 wpis przeniesiony 17.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Życie mnie dzisiaj zemdliło strachem i niepewnością. Odliczam godziny. Chciałabym mieć już wszystko za sobą. Sensorykę na bok odkładam, bo zwariuję. Sza! Więc. Czytam.

*

Rozliczyć się z czytania należy. Więc. Może tydzień albo dwa temu Kaan polubiła na efce artykuł. A jak Kaan lubi, to zwykle jest to coś grzechu warte. Zajrzałam i… szybciutko nabyłam. Skończyłam wczoraj przed wieczorkiem.

Wspaniały pomysł na książkę. Między wierszami i literkami niebywałe ciepło. Przy wielu datach myślałam, na przykład, a tu Sadownik miał wtedy trzy tygodnie i trzy dni, a tu Biały Kruk i Orzeszek już się znali, a tu miałam niespełna siedem lat. W ten właśnie sposób książka ta staje się jeszcze bardziej intymna.

     — To dlaczego właściwie nie chciała pani wcześniej mieć psa?
     — Nie mówię, że nie chciałam, tylko że się tego bałam.
     — Czego się pani bała? Obowiązków? Odpowiedzialności?
     — Tego, że za szybko przyjdzie dzień, kiedy pies umrze. I jeszcze, a może przede wszystkim, ze ten pies może się stać kimś najważniejszym na świecie. Kimś jedynym, kogo kocha się bezwarunkowo i kto mnie potrzebuje. I że to będzie nie do zniesienia.

*

Mało jest oddanych przyjaciół na świecie. Długie życie poucza, że bardzo mało. Ale chyba najwierniejszych liczymy wśród tych istot, które żyjąc o tyle krócej od nas, całe to przelotne istnienie spędzają niejako w promieniu naszego bytu. Wszystko, co istnieje, skądś przyszło, dokądś dąży, jest w drodze. W tej podróży, z której człowiek niewiele rozumie, towarzyszą mu wiernie zwierzęta. One też nic nie rozumieją, ale potrafią czuć i kochać.

*

Mijane obrazy układają się w trajektorię, po której stopniowo opuszczam tamten miniony, nie mój czas. Sprawy pisarza i on sam wracają do siebie, do bezpiecznej przeszłości, dzienników i listów odłożonych na stoliku przy łóżku.

*

[…] nieważne, czy coś wydarzyło się wcześniej, czy trochę później. Znacznie ważniejsze jest to, czy wydarzenie z przeszłości może być ważne dla nas dzisiaj. I to, czy dzięki tamtym historiom, wyszperanym z niedoskonałej pamięci, dowiadujemy się czegoś o nas samych.

*

Oboje patrzyli na siebie tak, jakby dziwiło ich, że minęło pięćdziesiąt lat od tamtego koncertu, od tamtego gnania przez mokre ulice, od tamtej młodości. Tu i teraz byli parą starych ludzi, poprawiających nie najlepszą francuszczyznę w oficjalnych dokumentach polskiego rządu. […]
     — Dziękuję ci, Haniu — powiedział i pocałował ją w rękę. Było to tak niespodziewane, że oboje przez chwilę nic nie mówili.
     — Daj spokój, to tylko kilka stron oficjalnej paplaniny. Nie ma za co dziękować. Wprawdzie wolałabym przekładać Prousta, ale zawsze francuski to francuski.
     — Ale ja nie o tym — dodał szeptem.

*

[…] czy ty mnie nie słyszysz czy nie słuchasz?

Anna Król, Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie,
Oficyna Wydawnicza Wilk & Król, Warszawa 2015.
(wyróżnienie własne)

*

[…] malownicza zimowa fotografia autorstwa Rolkego, na której pisarz przechadza się z psami po parku, ubrany w zimowy płaszcz i futrzaną czapkę, które nadal wiszą w jego szafie na Stawisku.

(tamże)

Tadeusz Rolke, 1963.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz