czwartek, listopada 12, 2015

1541. Lekarzom dedykując

 wpis przeniesiony 17.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

(wczoraj wieczorem)
Biały Kruk:
(w ponad pięćdziesięcioletnim związku)
Temperatura!

Orzeszek:
(w związku z Białym Krukiem)
Nie!

Biały Kruk:
Mierzymy, mierzymy!
W końcu muszę wiedzieć,
z kim idę do łóżka.

*

Dziś rano nie było już śmiesznie. Biały Kruk pojechał zarejestrować Orzeszka do lekarza. Brak numerków. Wizyta domowa, proszę bardzo, najwcześniej na jutro. Poradzono wezwać pogotowie. Do ósmej musi przyjechać, taki przepis.

Przyjechało. Leczyć zaczęło wykładem — a dlaczego to Orzeszek nie pofatyguje się do lekarza sam? Że ma diagnozę, że druga linia leczenia, że my wszyscy nie jesteśmy lekarzami, że tak, wiemy, że trochę panikujemy, bo boimy się powikłań, że nie wiemy, co robić — nie dał rady usłyszeć konował. 39,5° C. Paracetamol co pięć godzin. Pogroził, że za nieuzasadnione wezwanie zapłacimy.

(szeptem, w odległości kilku ścian od medycznego boga)
Jabłoń:
To się pan doktor w kaznodzieję wcielił.

Sadownik:
Nie pan doktor, tylko pan lekarz!

*

Niewarszawa. Biały Kruk. Pani Doktor Rodzinna w mieście między jednym pacjentem a drugim zapytana, co robić. Skierowanie. SOR. Orzeszek. Biały Kruk. 40,2° C. Kroplówka. Czekają na wyniki krwi… A my z Sadownikiem czekamy na Nich.

Tak, wiem, że w każdym zawodzie są kretyni. Tak, wiem, że pod koniec dyżuru można być zmęczonym, ale to, co zobaczyłam i usłyszałam, sprawia, że zastanawiam się, czy jest jakiś zasrany obowiązek w tym kraju, który zmusza nieludzi do bycia lekarzami?

Zapłacimy za wszystko, kurwa, tylko bądź pan człowiekiem i zobacz człowieka. Kształciłeś się chuju dęty, między innymi, za nasze pieniądze! Etos, panie lekarzu, nie patos i chorobliwe przywiązanie do własnej ważności i wielkości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz