wpis przeniesiony 17.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Rzuciłam okiem na pewien tekst. „Ą” w mej głowie przekształciło się w „y”, sama nie wiem jak. Uznałam, że znalazł mnie w ten sposób tytuł wpisu, co pierwotnie nabierał formy od tygodni i jeszcze rano miał mieć świeżuteńki tytuł: Rzecz o Rządzie, Nowym Roku i Rozwoju osobistym. Za długa ta świeżynka, za długa, myślałam. Więc wpis.
Od tygodni przystanki robię przy osobistym odbiorze poczynań rządu, większości sejmowo-senatowej i kancelisty kraju, zwanego dla zmylenia przeciwnika prezydentem nie mego narodu. Oburzam się to mało. Nic nowego, nie tylko ja tak mam. Po co o tym pisać, podsycać w sobie ogień najgorszego sortu? Nie bardzo wiedziałam, dlaczego oburzam się tak bardzo. A to oni pierwsi? A to pierwszy raz nie miało znaczenia, kto na kogo głosował, by kościół katolicki mógł dyktować i tupać nóżką w kwestiach obyczajowych?
Oburzam się, bo jak na dłoni zobaczyłam, że mój problem z tym krajem i tym narodem polega na tym, że przychodzi „nowe”, skreśla wszystko, co było wcześniej, burzyć chce do samych podstaw, wypalić zło do samego dna musi, obluzga kogo się da i dopiero wtedy może zacząć budować nowe i lepsze, co i tak finalnie przeciwko ludziom się obróci. Zawsze jest źle i zawsze zacząć trzeba od zera. A przecież, rozmarzyłam się, moglibyśmy jako kraj i naród uznać, że coś było złe, fatalne nawet, co wymaga poprawy nawet natychmiastowej, ale było też coś, co całkiem dobrze działało. Nie możemy! Zero jest magiczną cyfrą rozpoczynającą każdą dobrą zmianę. Czy stąd poczucie kręcenia się w kółko i brak nadziei, że za mojego życia będę żyć w społeczeństwie, a nie w masie goniących kompulsywnie do przodu ludzkich szczurów.
Nowy Rok dla niektórych może być równie uroczą pułapką, co początek kadencji „nowego, lepszego i narodowego”. I to jest rzeczywisty i dobry powód popełnienia tego wpisu.
Nie tylko przecież w Nowy Rok postanawiamy coś zmienić. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co przynajmniej raz w swoim życiu nie urządził sobie radykałki: od dziś już nigdy, od dziś już zawsze, codziennie, ba, trzy razy dziennie! I jak się ten wyczyn skończył?
Mamy z Sadownikiem kilka noworocznych pragnień, ale postanowiliśmy, że ze Starego Roku bierzemy wszystko, co dobre było. I na tym będziemy budować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz