wpis przeniesiony 19.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Nie znam ani jednej rodziny, która nie byłaby naznaczona doświadczeniem nowotworu czy raka: ktoś chorował, ktoś umarł, ktoś się leczył bądź leczy. Po śmierci Barbary Falandysz przeczytałam, że powiedziała: wszyscy umrzemy na raka oprócz szczęśliwców, którym uda się umrzeć na zawał, wylew albo w wypadku.
Sprawa dotyczy więc mnie, ciebie, naszych przyjaciół i bliskich, nas wszystkich. Może dlatego jest to książka, którą umieściłabym w kategorii „obowiązkowa lektura”, bo jest konkretna praca do wykonania przez ciebie, przeze mnie, przez nas wszystkich.
[…] chorych i zdrowych zdecydowanie więcej łączy, niż dzieli.
*
Pacjenci nie są konsumentami ani biernymi odbiorcami leczenia, tylko pełnoprawnymi członkami społeczeństwa, którzy chcą być traktowani profesjonalnie i po partnersku w każdej sytuacji — także na szpitalnym oddziale, który nie może być utożsamiany ze swego rodzaju specjalistycznym punktem usługowym. Polityka ochrony zdrowia pozbawiona społecznych podstaw szybko staje się niebezpieczną dla naszej przyszłości hybrydą administracji, technologii i ekonomii. Niemal natychmiast następuje wówczas zmiana w hierarchii wartości: liczy się wyłącznie mierzona statystykami skuteczność, dla której wrażliwość, cierpliwość i dialog stają się przeszkodami.
*
Choroba nowotworowa obudowana całym zestawem emocji żyje w każdym pacjencie jeszcze długo po zakończeniu leczenia szpitalnego. Mam tu na myśli nie cykliczne kontrole, które nawet po kilku latach budzą strach, lecz świadomość, że przewlekła choroba zmienia wszystko.
*
Sam w odpowiedzi na te szepty pomyślałem, że z trudem, ale jednak zniosę to, iż moja choroba uchodzi za nieziemską, czy w inny, wciąż nie do końca zrozumiały dla mnie sposób nadzwyczajną. Nie zaakceptuję jednak tego, że w związku z tym, że mam raka, muszę też mieć problemy ze słuchem. Tylko na tyle starczyło mi odwagi. Niestety, odwaga w takich sytuacjach pojawia się, podobnie jak rozbudowana refleksja, zazwyczaj długo po fakcie, kiedy jest już za późno, by zareagować.
*
[…] choroba ani nie pozbawia, ani nawet nie zawiesza marzeń, potrzeb czy indywidualnych cech charakteru.
*
Ból i strach nie odbierają przecież potrzeb emocjonalnych.
*
Zdrowie i choroba są naturalnymi elementami społecznego krajobrazu.
*
[…] nie można empatii zadekretować, opisać odpowiednią ustawą, a potem doprecyzować rozporządzeniem. Empatia jest tyleż kwestią indywidualną, ile sprawą społeczną i polityczną, a nawet szerzej — jest przecież również problemem filozoficznym. Trzeba odkryć w sobie jej potencjał i nieustannie go rozwijać.
Łukasz Andrzejewski, Polityka nowotworowa. Pamiętnik
praktyczno-teoretyczny, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz