niedziela, stycznia 10, 2016

1619. Książka o samych hipopotamach

 wpis przeniesiony 17.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Jeśli masz ochotę potknąć się, wewnętrznie przewrócić lub runąć, ta książka pomoże ci bardzo skutecznie to zrobić. Podkusiło mnie, by przeczytać ją, nim wezmę się za najnowszą tej Autorki. Skończyłam dwa dni temu. Zaniemówiłam, a dziś przyszedł czas, by wyrzucić ją z siebie, bo żyć się chce.

Jedyna decyzja aktualnie nam panujących, którą po tej książce uważam za majstersztyk, to zmiana nazwy pewnego ministerstwa na Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To fantastyczny synonim dla Ministerstwa Patologii i Spraw Beznadziejnych, którym w rzeczywistości ten twór jest, poza tym, że pełni rolę skansenu myśli dziewiętnastowiecznej.

Myśleliśmy o sobie dużo, ale nie mówiliśmy. Brakowało słów. Rozmawiali o tym, że obiad o tej i o tej, że to smaczne, a co dzisiaj robiłeś, a ile potrzebujesz pieniędzy, poproszę o sól, koniecznie chodź po górach.

*

     — Jest taka teoria, że to my sami wybieramy swoich rodziców. Żeby się czegoś nauczyć.
     — Czego się uczysz?
     — Walczyć o niezależność.

*

Opowiadam więc o sobie, ale i o tobie. Mnóstwo ludzi ma przecież za sobą jakieś nieodbyte śluby, niespełnione marzenia, nieudane przyjęcia, związki, wyjazdy małżeństwa…
     Są rzeczy w rodzinach dużo gorsze niż to, że ktoś nie wyszedł za mąż. Hipopotamy na środku salonu, o których się nie mówi.

*

I słyszę z daleka głos ojca: „Przecież mówię, że nic takiego nie zrobiłem. Tylko podotykałem trochę sobie”.
     I mama za nim do słuchawki: „Ojciec mówi, ze nie było stosunku. Tylko ją trochę podotykał. No i co się takiego stało? Co ty chcesz od niego?”.
     Siadłam na krawężniku. Głowę mi natychmiast zaczęło rozsadzać. Zaczęłam wykrzykiwać: „Mamo, czy ty sobie w ogóle zdajesz sprawę z tego, co mówisz? Przecież on ją molestował! Pomyślałaś, jak ona się musiała czuć?! Ośmioletnie dziecko!”.
     A moja mama na to: „A czy ty pomyślałaś o ojcu? Sama widzisz, jaki on chory musi być, skoro takie rzeczy robi. Jemu też może trzeba współczuć”.

*

Ciekawe jest to, że Dorota, dlatego że uciekła ze złego związku i związała się ze mną z miłości, jest przez Kościół odrzucona. Nigdy nie będzie mogła przystąpić do komunii i z tym się już nic zrobić nie da. Natomiast ja — podwójny zabójca, matko- i ojcobójca, gdybym tylko się z nią rozstał, w zasadzie w każdej chwili mógłbym przystąpić do komunii, bo z pierwszą żoną też miałem tylko ślub cywilny.

Katarzyna Surmiak-Domańska, Żyletka. Reportaże
i wywiady Dużego Formatu
, Agora, Warszawa 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz