Wierszy miało być 22, ani jednego mniej, ani jednego więcej, i tak jest — napisała na końcu swojego tomiku w rubryczce Od autorki Bargielska. Dlaczego dwadzieścia dwa? I co z tego, że dwadzieścia dwa? Próbując znaleźć odpowiedzi lub ich cień, odkryłam serię: Wiersze podróżne. I znów… okładka zrobiła swoje. Sprawdziłam, autor obu okładek ten sam (Artur Burszta), może nie mogło być inaczej.
Pożarłam te wiersze popołudniową porą do herbaty z pigwą i imbirem.
Dzień do wieczora przechadzał się po murze,
żeby więcej widzieć i dłużej pozostać,
bo jutro będzie gdzie indziej.
Jestem widoczna, póki sen mną kaszle,
dopóki cień wsparty jest ciałem.
*
Powiedziałeś, że nigdy się nie spotkaliśmy.
I tak naprawdę było.
*
Trening mięśni ducha,
coś jak rozluźnienie tkanki rzeczywistości.
Spotkałam się dzisiaj
z gwałtownym protestem,
co zaskoczyło również mnie.
*
Nie pamiętam, może coś mówił?
Już się mogę tak nie powtórzyć.
Rozrzucona na brzegu, pozbierana
jak szkło.
*
Myślę, że poradzilibyśmy sobie
z tą grupą spoconych, ogromnych mężczyzn.
Gdybyśmy bili ludzi,
gdybyśmy byli ludźmi.
Julia Szychowiak, Naraz,
Biuro Literackie, Wrocław 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz