niedziela, sierpnia 28, 2022

4739. Z oazy (LIV)

Niedzielne odliczanie literek, raz. Najpierw długo na tę książkę polowałam. Potem długo na stosiku czekała. Argumenty „za” czytaniem jej teraz były dwa: to ostatnia, póki co, prze­tłu­ma­czo­na na język polski książka tej Autorki oraz dziwne umysłowe prze­konanie, że w let­nim czasie wypadałoby przeczytać więcej zaległych powieści. Wzię­łam, bo ostatecznie to opowieść tylko na ząb.

W jednej trzeciej zaczynałam żałować: czy ta Autorka musi zawsze takie kobiety i ta­kich mężczyzn wciągać w fabułę, a jeśli nie całkiem takietakich, to jakoś wciąż obrzy­dli­wie do nich podobnych. Haczyk jednak połknęłam i czytałam, bo ciekawa bym, jak się ta historia skończy i… Puenta tej po­wieści mnie zachwyciła. Dla mnie to zdecydowanie najlepsza książka Autorki.

W bo­nu­sie, dzięki tej książce, trochę malarstwa się naoglądałam, a nawet dwa niesamowite dzieła tu przywlokłam.

Franz von Stuck, Zmysłowość, ok. 1891.

     – Chcę, byście zapamiętali – powiedziała – że od obrazów, które mają po sto dwadzieścia, sto trzydzieści lat, nie można wymagać współczesnej poprawności politycznej. Nie jesteśmy tu po to, żeby oceniać, czy artyści tamtej epoki źle postrzegali kobiety i czy te obrazy ranią wasze uczucia. Jesteśmy tu po to, by zrozumieć, dlaczego wyglądają właśnie tak.


Gustav Adolf Mossa, Elle, 1905.

*

[…]  czekała, żeby on coś powiedział, cokolwiek, ale pytanie było konieczne: coś, co sczepiłoby ich życia jedno w drugie na kolejną chwilę. Wtedy nigdy nie spytał, ale teraz tak.
     – Co robisz wieczorem?

*

Zwykli ludzie są tak rozpieszczeni przez swoje zwykłe życiorysy, że nawet się nad nimi nie zastanawiają.

*

W społeczeństwie mężczyźni stanowili większość zarówno na szczycie, jak i na dnie: jest więcej męskich geniuszy i szefów firm, ale także więcej nie­wydolnych, wykolejonych i kryminalistów.

*

Nawet się nie zdziwiła. Później pomyślała, że być może to jest najsmutniejsze ze wszystkiego, że nawet się nie zdziwiła.

*

Kobiety, którym się nie uda, traktuje się jako biologicznie przegrane. Z kolei mężczyznom wolno robić to, na co mają ochotę, za nic nie brać odpo­wie­dzial­no­ści, a później i tak pewnego pięknego dnia stać się głową przy­kład­nej rodziny.

*

Na rzeczy się nie zasługuje. Człowiek może uważać, że za­słu­żył na ocenę albo pochwałę, jeśli ciężko na coś pracował, ale w rze­czy­wistości życie składa się z sytuacji, w których wkład i wysiłek nie stoją w żadnej proporcji do rozdania. […]
     Na rzeczy się nie zasługuje.
     […]
     Życie tak nie działa.

*

Było to tak wspaniale urządzone, aż trudno nie wierzyć w Boga – często miała wobec przyrody takie poczucie. Wszystko jest zorganizowane z taką perfekcją, że niemożliwe, by ktoś tego nie wymyślił, że nie było to wynikiem czyichś dokładnych i pełnych troski obliczeń.
     Ale to czas był bogiem.

*

Może była to miara kompetencji do życia, to, jak dobrze czło­wiek potrafi się raz za razem przystosowywać do szybko zmie­niającej się sytuacji i się nie załamać, nie oszaleć.

*

Jak rozdzielić winę? To kara boska, większość była co do tego zgodna, ale za co? Kto do tego doprowadził? Protestanci, katolicy i jezuici – wszyscy twierdzili, że to wina tych drugich.
     Karolina pomyślała, że Bóg by się przydał, życie byłoby bardziej znośne, także w najgorszych chwilach. Niezależnie od tego, jak bezzasadne mogą się wydać wyroki boskie, można przynajmniej bezpiecznie oprzeć się na prze­ko­na­niu, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
     Z braku Boga trzeba próbować znosić życie na własną rękę.

*

[…]  poczuła się potwornie nieistotna. Wiedziała już, że nig­dy nie będzie ważniejsza od dzieci dla kogokolwiek, kto je miał.

*

[…]  po prostu trzeba zostawić ten incydent za sobą i ruszyć dalej.

*

Zmusiła się, żeby się nie roześmiać, gdy na niego patrzyła, rósł w niej pusty, gorzki śmiech. Nie wiedziała, czy to śmiech zwycięzcy, czy przegranego.

*

„Nawet jeśli ich teraz nie widać – myśli – są rzeczy, które czekają na mnie gdzieś za mgłą”. Nie wie jeszcze, co to za rzeczy, teraz nie da się nawet zga­dy­wać, ale mgła opadnie.

*

Wydaje mi się, że Bóg jest Niemcem.
W każdym porządku jest jakaś łaska.
Jonathan Johansson

Therese Bohman, O zmierzchu, przeł. Justyna Czechowska,
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)

Wytwarzanie bliskości należało do wiel­kich ta­jem­nic człowieka – a przy tym była to taka piękna tajemnica, taka pierwotna, taka ro­ze­drga­na i intymna: cicha zgoda na to, że obok siebie leży dwoje ludzi tak bardzo autentycznych wobec siebie jak to tylko możliwe.

*

     – To, czy jesteś nieudacznicą, jest kwestią per­spek­ty­wy. To, co dzisiaj wydaje ci się nie­po­wo­dze­niem, na pew­no za jakiś czas przestanie nim być. Może nawet zamieni się w coś fajnego. Jak to się mówi, nie każdy mężczyzna, który potrafi zbudować dom, odbuduje ruinę.
     – Nigdy tego nie słyszałam.
     – Ale tak się mówi.

*

[…]  że też z prostych, tanich składników i wolnej chwili można było stworzyć coś, co nie smakuje ani prosto, ani tanio.

(także)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz